z siostrą ok.. z mamą ok... jak widze/słysze/ojca rzygać mi sie chcę dwulicowy cham i prostak zazdrośnik jakich mało.... niszczy mnie psychicznie ponad 25 lat ... do tego jest nauczycielem.... wstydzę się go całe życie.
Ostatnio zmieniony przez 4w5 2014-07-17, 23:28, w całości zmieniany 1 raz
Najlepsze relacje mam z moją mamą. Nawet jak coś ją nie interesuje, to będzie udawała że słucha, lubi spędzać ze mną czas i zawsze mogę liczyć na jej pomoc.
Z bratem i tatą jest różnie. Czasem fajnie jest z nimi pogadać, ale czasem strasznie mnie denerwują... U taty szczególnie lekceważące podejście do wielu spraw, w stylu "jakoś to będzie", u brata niekiedy włącza się jakby poczucie wyższości.
Wiek: 31 Dołączyła: 30 Maj 2014 Posty: 195 Skąd: opole
Wysłany: 2014-07-19, 18:58
Pogadać o wielu rzeczach (lecz nie wszystkich) mogę z siostrą, z nią to chyba mam właśnie najlepszy kontakt. Z dwiema młodszymi słaby, zwykle kilka słów dziennie, czasem nawet nie. Jednak gdy ktoś potrzebuje pomocy, czy czegoś tam, to zawsze ją dostaje; chamstwa nie ma.
Co do rodziców, to mało w nimi rozmawiam, ale to raczej z powodu mojej i ich nieumiejętności. Z mamą uwielbiam pożartować, coś obejrzeć, wspólnie porobić, ale żeby aż do jakichś zwierzeń dochodziło to już nie. Nie brakuje mi tego, wolę mieć trochę, tak to ujmę prawa do tajemnicy myśli.
Z ojcem to taki kontakt, że właściwie go brak. Nie gadam z nim w ogóle. Poza sporadycznymi kłótniami, pouczaniami z jego strony, marudzeniem i głupimi żartami nie ma nic. Nawet o jakimś problemie, z którym tylko on może sobie poradzić, mu nie mówię. Wielkim zaszczytem było dostanie pochwały za wyniki w nauce; aż łezka prawie mi spłynęła... Przez całe moje życie tylko z kilka razy wykazał się taką wspaniałomyślnością.
Widzę, że u większości forumowiczów relacje z ojcem są średnie...
Nikt nie wspomniał o dziadkach... U mnie relacje z tymi ze strony mamy były/są świetne. Znaczy z babcią nadal, dziadka niestety już nie ma. Zawsze byłam ich "ukochaną wnusią"..
Wielkim zaszczytem było dostanie pochwały za wyniki w nauce; aż łezka prawie mi spłynęła... Przez całe moje życie tylko z kilka razy wykazał się taką wspaniałomyślnością.
No to i tak Twój jest lepszy od mojego... mój mnie nigdy w życiu za nic nie pochwalił :), to to pewnie nie byłby nawet taki problem bo generalnie mam wyjebane na niego... większą szkody wynikają raczej z hmmm depspotyzmu... nieprzeewidywalności... chamstwa takiego prostactwa w najczystszej formie.
Shy napisał/a:
Widzę, że u większości forumowiczów relacje z ojcem są średnie...
Tak. Czytam sporo różnych dziwnych artykułów psychologicznych i tak pomału dochodzę do wniosku, że właśnie ze złych relacji z ojcami wywodzą się wszelkiego typu problemy z akceptacją samego siebie, z relacjami międzyludzkimi itp... zwłaszcza u facetów. Facet jak w życiu ma ojca dającego mu złe wzorce to jeżeli jest wrażliwy emocjonalnie i widzi to już we wczesnym dzieciństwie to z kazdym dniem coraz bardziej to odrzuca.... i wzasadzie swoją psychike kształtuje sam :) .... tak mi się wydaje. Patrze głównie przez pryzmat samego siebie - całe życie takim wewnętrznym spojrzeniem patrzyłem na to jak zachowują się ojcowie moich kolegów, bo moj ojciec był emocjonalnym zerem w moich oczach był już w wieku dziecięcym.
Ostatnio zmieniony przez 4w5 2014-07-19, 20:56, w całości zmieniany 2 razy
ogromny wpływ na mnie miał wiek moich rodziców no i brata też- jakoś nigdy nie było w moim domu takiej "dziecięcej spontaniczności", jak się głupio- jak to dziecko- bawiłam to się ze mnie śmiali, nie było śpiewania, tańczenia itd poza tym wszyscy pracowali, więc od 9 r.ż po powrocie ze szkoły siedziałam całymi dniami sama. tak więc lepiej dogaduje sie z kotem niż ludźmi ;]
co do dziadków- nigdy nie przypominam sobie tych słynnych w internecie obiadków babci, nie przypominam sobie, żeby mnie gdzieś zabrali, albo przenocowali- nie mieli żadnego wpływu w moje wychowanie
Generalnie nie mogę nażekać relacje były i są ok. jedyny problem to zbyt częste przedstawianie mi "wzorów" na przykładzie ludzi których lekko mówiąc nietrawiłem ,stąd pojawił się kompleks niższości .
Tak. Czytam sporo różnych dziwnych artykułów psychologicznych i tak pomału dochodzę do wniosku, że właśnie ze złych relacji z ojcami wywodzą się wszelkiego typu problemy z akceptacją samego siebie, z relacjami międzyludzkimi itp... zwłaszcza u facetów. Facet jak w życiu ma ojca dającego mu złe wzorce to jeżeli jest wrażliwy emocjonalnie i widzi to już we wczesnym dzieciństwie to z kazdym dniem coraz bardziej to odrzuca.... i wzasadzie swoją psychike kształtuje sam :) .... tak mi się wydaje. Patrze głównie przez pryzmat samego siebie - całe życie takim wewnętrznym spojrzeniem patrzyłem na to jak zachowują się ojcowie moich kolegów, bo moj ojciec był emocjonalnym zerem w moich oczach był już w wieku dziecięcym.
vonGneisenau, wydaje mi się, że nie masz racji, wiele osób w młodości przechodzi okres buntu i wtedy odrzuca wzory, które im pokazują rodzice, ale tak nie powstaje kompleks niższości, tylko, no nie wiem, odrębna osobowość.
vonGneisenau, wydaje mi się, że nie masz racji, wiele osób w młodości przechodzi okres buntu i wtedy odrzuca wzory, które im pokazują rodzice, ale tak nie powstaje kompleks niższości, tylko, no nie wiem, odrębna osobowość.
Myślę że opacznie mnie zrozumiałaś ,tu nie chodzi o uniwersalne wzory zachowania ,ale o konkretne osoby ,jakim "wzorem "może być rówieśnik lub osobnik niewiele starszy ,takie zachowania rodzą swojego rodzaju frustracje które przeradzają się w nienawiść lub kompleks niższości .Jako zdeklarowanemu i "betonowemu " militaryście od dziecka po dziś ,bunt i para-anarchia są mi obce w związku z czym nie przysparzałem problemów .Jednak nie żywię urazy może chcieli dobrze w ich rozumowaniu.
Ostatnio zmieniony przez vonGneisenau 2014-07-26, 00:23, w całości zmieniany 1 raz
Ja [Usunięty]
Wysłany: 2014-08-06, 17:44
Moje relacje z rodziną? Mówiąc najoględniej, toksyczne. Więzi? Bardzo słabe.
Relacje? Raczej ich brak.. Z ojcem nie rozmawiam, nawet dzień dobry/ cześć sobie nie mówimy.. co się dziwić, skoro dla niego ważniejszy jest alkohol.
Matka.. podobna do ojca. Rozmowy praktycznie zerowe, czasami coś powiem, zapytam o coś ale tylko po to by nikt się nie skapnął o co chodzi... W sumie oni i tak niczego nie widzą..
Brat.. tylko rozmowy o głupotach. Poruszysz temat wymagający inteligencji to usłyszysz “co Ty głupi jesteś?“.
Siostra, raz na jakiś czas zdarzy mi się z nią w miarę normalnie i szczerze porozmawiać.
Zostali jeszcze dziadkowie.. rzadko ich odwiedzam, choć da się z nimi w miarę normalnie porozmawiać.
Generalnie słabo; z ojcem rozmawiam przez matkę a z matką prawie wcale no i nieznoszę tych rodzinnych spędów, bo mnie zwyczajnie nudzą, czasem rozmawiam z siostrą. Moje relacje z rodziną są wprost proporcjonalne do odległości ( im dalej tym są lepsze)
Ostatnio zmieniony przez czeskiLen 2015-05-18, 21:43, w całości zmieniany 2 razy
Cóż.. Moje relacje z rodziną są w miarę w porządku. Mimo, że z ojcem czasami mam starcia, to w miarę dogadujemy się. Z mamą dogaduję się dobrze. Mam dwie starsze siostry. Z tą więcej starszą mam znikomy kontakt, gdyż nie przepadam za nią, a z tą mniej starszą mam dużo lepszy kontakt; z Nią i jej chłopakiem to się dobrze dogadujemy. Można by powiedzieć, że z Jej chłopakiem Pawłem trzymam sztangę. : D
Ja się z moją dogaduję, tak sie nieraz zastanawiam czy to nie jest spowodowane tym, że mieszkam od lat osobno. ale generalnie po latach widzę, że rodzice zawsze o mnie dbali, choć nie zawsze w taki sposób, w jaki bym sobie życzyła.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach