W mojej samotności najgorsze są powroty do przeszłości, rozdziały których nie jestem w stanie zamknąć, siedzą w pamięci i chyba im tam dobrze, bo za wszelką cenę nie chcą z niej wyjść. Pragnienie wolności (i jej definicja) ptaka wychowanego w klatce, a tego, który został zamknięty w połowie drogi, z pewnością jest inna. Tak samo samotność od zawsze i ta, która przyszła nagle, nieco się różni. Tej drugiej towarzyszą wspomnienia, które mogą być motorem napędowym do wyjścia z niej, jak i destrukcyjnym pudłem, szczelnie zamykającym wszelkie emocje i uczucia, a także otwartość na ludzi.
Właściwie nie wiem po co tu jestem. Co jakiś czas nachodzi mnie potrzeba podzielenia się przemyśleniami z osobami mającymi podobne problemy, napisanie czegoś o tym co czuję. Jest to na tyle trudne, że ten post pisałem godzinę, ciągle kasując świeżo napisane zdania. Gdybym tego nie robił, mielibyście lekturę do czytania na pół godziny.
Widocznie szczerość przychodzi z trudem.
Wiek: 45 Dołączył: 15 Wrz 2011 Posty: 16 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-09-28, 12:44
Wiem że nie da się wymazać pamięci, ale wiem że można do niej nie wracać, choć po długim czasie, bo długo boli. Jednak wiem też żeby do tego dojść, trzeba włożyć w to serce swoje siły. Zająć się wszystkim, oby nie myślami. Doskonale wiem jakie to trudne, wraca jak bumerang. Ale cierpliwości i troszkę wiary w samego siebie. A dzielenie się z innymi, pomaga i to też jest metoda oddalania, choć się wspomina. To już nie boli jak poprzednio. Pozdrowionka.
Wiek: 34 Dołączył: 01 Wrz 2011 Posty: 7 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-09-28, 14:27
Walka o lepszą jakość życia, konkurująca z przeszłością to nie ta bajka. Jedynie akceptacja przeszłości pozwoli Ci iść na przód. Wspomienia nie znikną ale połaczenia nerwowe znacznie się osłabią i przeramują emocje bo akceptując problem nie rozmyslasz nad nim 24/7 bo automatycznie przestaje być problemem, ćwicz akceptacje.
Masa przemyśleć i symulacji na ten temat sprawia, że leje się z Ciebie jak z dziurawego kranu, to normalne. Akceptacja, akceptacja i jeszcze raz akceptacja bo to jedyne rozwiązanie no chyba że wolisz prochy
Wiek: 29 Dołączyła: 13 Sie 2011 Posty: 150 Skąd: Slask
Wysłany: 2011-10-15, 19:13
Przeszlosc jest czescia naszego zycia,mosty mozna spalic ale zawsze pamietac bedziesz co bylo po drugiej stronie. To co przezyles uksztaltowalo cie,wzbogacilo o nowe doswiadczenia. Nie da sie uciec przed samym soba,moze warto wspominac przeszlosc chociazby po to by z tego co przezylismy wyjsc lepszymi albo sie pocieszyc,ze kiedys bylo gorzej :) kurde zapomnialam co mialam napisac ehh
Dołączyła: 31 Paź 2011 Posty: 416 Skąd: Wschodnia Polska
Wysłany: 2011-11-10, 19:53
To chyba nie chodzi o to,że szczerość przychodzi z trudem, słowa zapisane ważą,co najmniej, dwa razy więcej niż te wypowiedziane..
Bardzo trudno odciąć się od przeszłości, a niektóre sprawy zostają z nami-w naszej głowie,czy sercu na całe życie, lub na wiele lat- uczę się nie rozpamiętywać złych doświadczeń, ale jeszcze długa droga przede mną(chociaż mam już na koncie spore sukcesy )
Dołączyła: 31 Paź 2011 Posty: 416 Skąd: Wschodnia Polska
Wysłany: 2011-11-10, 23:10
Zapominać i wypierać na siłę-raczej nie. Jednak wydaje mi się,że wojciech ma problem z rozpamiętywaniem przeszłości, która jest trudna..
Pierwszy etap- ukrócić rozpamiętywanie drugi jakże odległy:pogodzić się z przeszłością..
Wiem, że przeważnie rozpamiętywanie jest nieuniknione, samo jakoś tak przychodzi. Moim ,,patentem" było podzielenie wspomnień na te dobre i te złe. Te dobre wspominam zawsze z lekkim uśmiechem na ustach i nutką tęsknoty, a te złe... no cóż traktuję je jak lekcję życia, nauczkę czy jakby tego nie nazwać coś z czego można wyciągnąć jakieś wnioski, uczyć się na błędach, bo jak to mówią CO CIĘ NIE ZABIJE-TO CIĘ WZMOCNI
duenderosa [Usunięty]
Wysłany: 2011-12-01, 12:13
Warto mieć świadomość pewnych mechanizmów rządzacych emocjami..
Każdą trudną sytuację - rozstanie, śmierć bliskiej osoby, strata pracy, zawód na rzyjacielu, utrata zdrowia itp. przeżwamy taj samo ( w sensie etapów psychologicznych)
1 Najpierw przychodzi złość na to co się stało... Czasem jest ona ogromna, wręcz destrukcyjna dla nas... czasem w tej zlości robimy rzeczy, których później żałujemy...
a bywa mała.. ale zawsze jest
2 Potem jest zaprzeczenie/ niedowierzanie - jak to? Już? Dlaczego mnie to spotkało? To niemożliwe? Jak to się stało? Jak ona mogła? Co ja takiego zrobiłem/am? Czy to moja wina? To byłą jej wina? itd...
Nie możemy uwierzyć, ze coś takiego stało się naszym udziałem.. przecież było dobrze...
Niektórzy ludzie zostają na tym etapie latami..i to ich męczy jak gwóźdź w bucie :((
3. Targowanie się / negocjacje - to jest taki etap, czasem króciótki, niezauważalny - kiedy myślimy - A może gdybym zrobił inaczej ona/ on by nie odszedł? A może gdyby nie wypił nie spowodowałbym wypadku? Może gdybym dbał o siebie, nie dostałbym zawału? Gdybamy, negocjujemy z losem, targujemy się..
ale i tak przecież już nic nie możemy zrobić, prawda?
Na tym etapie, też zostaje wiele osób..rozpamiętują latami, a żeby móc zacząć żyć na nowo bez przeszłości trzeba zrobić kolejny krok
4. Akcetacja i wyciagnięcie wniosków. Skoro już nic nie mogę, nie cofnę czasu, akceptuję, to godze się z tym to co napisała Broken-Glass... wybaczyć sobie, losowi, wyciągnąć wniosli, zachowac we wspomnieniach to co miłe i cenne za zamknąć drzwi do tego co mroczne i niefajne
5. Wyjść z procesu...zakończyć, zamknąć jak okienko w Windows i... zacząć od poczatku
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach