Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy coś jest ze mną nie tak?
Autor Wiadomość
sidka 
Nowy

Wiek: 30
Dołączyła: 28 Paź 2014
Posty: 15
Wysłany: 2014-10-29, 13:18   Czy coś jest ze mną nie tak?

Cześć :)

Jestem tu "nowa", jest to mój pierwszy post, więc proszę o wyrozumiałość, a jednocześnie o konkretne i szczere podejście do tematu.

Mam 21 lat, kobieta, w sile wieku, z wieloma pasjami, podobno "ładna", subiektywnie, choć nie tylko oceniam iż inteligentna :) Chciałam na początku zawrzeć krótki opis siebie, ponieważ może niektórym już pokrótce nakreśli to jakiś profil (choć oczywiście może być on omylnie odebrany), jednak może te kilka słów wstępu pomoże odnaleźć tu niektórym pewne podobieństwa względem siebie, bądź też wywnioskować coś całkowicie odwrotnego.

Do rzeczy, jako, że jestem młodą kobietą, powinnam czerpać z życia pełnymi garściami, cieszyć się otaczającym mnie światem, wynajdywać we wszystkim same pozytywy i generalnie nie narzekać, bo przecież jakie problemy może mieć osoba w moim wieku...
Otóż nic bardziej mylnego, nie chodzi tu oto, że jestem w najgorszej sytuacji na całym świecie, nikt mnie nie rozumie, jest mi tak źle i histeryzuje, bo nie, zdaję sobie sprawę, że miliony osób na świecie mają o wiele gorzej ode mnie, z racji chorób, głodu, przemocy, innych czynników, o których nie mam prawa mieć pojęcia. Jednak ja nawiązuję tu konkretnie do siebie, ponieważ każdy jest inny, każdy ma inną skalę problemów, wytrzymałość na wszelkie przeciwności itp.

Moim problemem jest przytłaczająca mnie samotność. Mam przyjaciół, z którymi mogę porozmawiać o wszystkim, pośmiać się, ponieważ śmiech to jest to co kocham. Mam wspaniałą rodzinę, którą kocham ponad życie i nie wyobrażam sobie, że mogłabym mieć inna. A jednak jestem samotna, mieszkam w wielkim mieście, pośród tysięcy ludzi, studiuję, trenuję, a jednak jestem samotna jak to możliwe?

Jak już wspomniałam na początku mam 21 lat i szczerze mówiąc nie miałam nigdy chłopaka. No może poza jednym mężczyzną, którego poznałam na początku tego roku, przez pewien czas łączyła nas pewna relacja, miłością bym tego jeszcze nie nazwała, ale zauroczeniem jak najbardziej. Jednak nie udało się nam, ponieważ przyznał, że jestem dla niego zbyt skomplikowana, nie potrafi zrozumieć mnie, tego co myślę, jak reaguję, rozumie, że jestem introwertykiem, jednak to dla niego jest bardzo ciężkie. Ok, nasze relacje się zmieniły, sprawa jest wciąż dość świeża, ale nie o tym teraz.

Nigdy nie czułam się dowartościowana, nigdy nie czułam się długo atrakcyjna, miałam wiele kompleksów na swoim punkcie. Znajomi, przyjaciele, a nawet nie raz niektórzy mężczyźni upewniali mnie w przekonaniu, że jestem naprawdę ładną, wartościową kobietą. Kiedy powiedziałam kilku z nich, że nigdy nie miałam faceta, byli tak zaskoczeni, że kilkukrotnie mnie dopytywali, czy to prawda, czy sobie nie żartuję, jak to możliwe. Jeden z nich powiedział mi, że to dlatego, że jestem bardzo zdystansowana, że jak się na mnie patrzy ma się wrażenie, że owszem piękna kobieta, jednak z wielkimi wymaganiami.

Nieświadomie sprawiam takie wrażenie najwyraźniej. Rzecz w tym, że czuję się cholernie samotna, niedowartościowanie bierze się stąd, że nikt mnie nie utwierdził z tym, że mogę być dla kogoś ważna. Ok, przyjaciele, rodzina, owszem, jednak to relacja damsko-męska tak naprawdę jest motorkiem w całym życiu. Wiesz, że jesteś dla kogoś ważna/ważny, chcesz coś zrobić dla drugiej osoby, czujesz się kochana, bezpieczna. Nie miałam możliwości doświadczyć tego uczucia, aż do wspomnianej relacji kilka miesięcy temu. Przedtem także czułam się samotna, jednak teraz gdy przez chwilę poczułam, że żyję to uczucie jest jeszcze bardziej dobijające. Moje życie jest puste, mam znajomych, pasje itp, ale nie mam miłości. Co jest ze mną nie tak? Nie, nie wyolbrzymiam tego, jednak tylko osoba, która była całe życie samotna, bądź przez znaczna jego część zrozumie dokąd zmierzam. Chce mieć się do kogoś przytulić, powiedzieć jak mi minął dzień, cieszyć się na spotkanie z kimś, jednak nie mam tej możliwości. Doradźcie mi proszę, może Wy zauważycie co jest nie tak, bądź dostrzeżenie jakieś podobieństwa względem siebie. Nie chodzi o to, że chcę brać ślub już, natychmiast, po jeszcze nie oszalałam, jednak chcę stopniowo zbudować jakąś solidną relację, czas pokaże. Serio już w tym wieku, po tylu latach, kiedy to koleżanki miały możliwość doświadczyć tego wspaniałego uczucia bycia z kimś ja jestem sama.
Osobom trzecim łatwiej jest spojrzeć na sytuację z dystansem, dlatego proszę Was o to. Jeśli macie jakieś pytania, zadawajcie je. Bądźcie szczerzy, otwarci, ale nie krytykujcie z góry, spróbujcie się wczuć w sytuacje drugiej osoby, trochę empatii.

Pozdrawiam :)
 
     
klaudia2304
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-29, 14:35   

Cześć ;)

Czytając Twój post, czuję się jakby to było o mnie. Jestem w strasznie podobnej sytuacji.
U mnie wygląda to w ten sposób, że z jednej strony pragnę posiadać kogoś, ale z drugiej cenie sobie wysoką niezależność. W związku czułabym się hmm.. "uwiązana".
Dodatkowo przytłacza mnie miasto. Mimo, że mam dużo znajomych, spędzam z nimi cudowny czas- to czasem przychodzi taki moment, że nie mam się do kogo odezwać- bo nagle wszyscy są zajęci. Chciałabym mieć osobę , która byłaby- gdzieś tam przy mnie i po części zniwelowała te przykre uczucie osamotnienia.

Z drugiej strony musimy nauczyć się żyć samemu. Przecież to nie realne żeby ktoś był przy nas non stop ;D Ostatnio gdy czuję się samotna to robię wszystko, byle tylko nie pogłębiać tego stanu. Trochę naiwne- ale czasem działa.

Zapoznaj się z forum, postami- na pewno znajdziesz coś dla siebie i coś lub ktoś, choć trochę Ci pomoże ;)
 
     
karambol 
Nowy

Dołączył: 29 Paź 2014
Posty: 1
Wysłany: 2014-10-29, 16:15   

Wydaje mi się, a raczej jestem pewien, z mojego męskiego punktu widzenia, że zakochać się jak i odkochać się nie da na życzenie. Jedno i drugie jest bardzo nie przyjemne. Sytuacja z tym kolesiem, nie jest żadną odmianą związku o którym mówisz, bo skoro gość się przestraszył, nie był gotowy na związek z kim kolwiek. widzisz prawdziwy męzczyzna nie boi się tego ze ktos jest skomplikowany, nie ucieka przed problemami kogos na kim mu zależy. Prawdziwy męzczyzna chce sam pokonać cudze problemy. Ale nie o tym. Wydaje mi się że możesz odpychać meżczyzn powiedzmy tych co maja do zaoferowania coś więcej niż tylko kasę, dobrą sylwetkę itd. dlatego bo być może jesteś na zewnątrz zbyt pewna siebie, bo widzisz facet lubi być potrzebny, chce otoczyć kogos troską, tylko musi wiedzieć że ty tego potrzebujesz, a sprawiajac wrazenie silnej czuje się raczej zbyteczny, uważa że doskonale radzisz sobie sama, a związek z silna kobietą może mu odebrać część jego męskiej roli. Tak napisałem, nie wiem czy trafnie bo mało można wynwioskować o tobie, więc jeżeli się myle, nie chowaj urazy ;-)
 
     
Poddrzewem 
Częsty bywalec



Dołączył: 17 Mar 2013
Posty: 653
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-10-29, 19:24   

Czytam se i se czytam... I z tego co ów przeczytałem, wynika że twój problem to brak drugiej połówki gruszki(partnera, chłopaka, faceta, mężczyzny twojego życia - zwał jak zwał, jeden huk).

Przeczytałem i zdaje mi się, że twoim największym problemie jest ta "chęć" posiadania kogoś z kim mogła byś dzielić życie. Nie wiem, nie znam cię, ale zdaje mi się z tego co przeczytałem, że możesz mieć problemy z samoakceptacją z tego powodu. Oh, wybacz ale to takie schematyczne: dziewczę się zamartwia czemu nigdy nie miała/nie ma chłopaka... koleżanki mają swe miłości a ona nie... i zaczyna się zastanawiać co jest z nią nie tak? Jest brzydka? A może gruba? A może ma za małe piersi? Czy ktoś w ogóle kiedykolwiek ją zechce... - I tak się zaczyna produkowanie kompleksów. A prawda jest taka, każdy ma swój czas... Jedni później, drudzy wcześniej znajdują swoje miłości... Lecz z jakiś powodów widzę w tym poście "Presję" by w końcu znaleźć tą osobę... by w końcu czuć się dla kogoś potrzeba i ważna... Oh....

Rada. Zluzuj pośladki... samo przyjdzie... żyj... a w pewnym momencie poczujesz że bez tego drugiego X człowieka nie potrafisz żyć.




karambol napisał/a:
(...) widzisz prawdziwy męzczyzna nie boi się tego ze ktos jest skomplikowany, nie ucieka przed problemami kogos na kim mu zależy. Prawdziwy męzczyzna chce sam pokonać cudze problemy. Ale nie o tym(...)


Wybacz mi najmocniej, drogi użytkowniku kryjący się pod pseudonimem karambol, ale naprawdę mnie rozbawiłeś. Powiadasz że Prawdziwy mężczyzna nie boi się(...), że nie ucieka (...) Oh jakie to jest wyidealizowane, dobrze że jestem tylko człowiekiem.
 
 
     
Czerwona93 
Częsty bywalec



Wiek: 30
Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 682
Skąd: wielkopolska
Wysłany: 2014-10-29, 20:55   

Karambol przecenia ludzi ;]
 
 
     
sidka 
Nowy

Wiek: 30
Dołączyła: 28 Paź 2014
Posty: 15
Wysłany: 2014-10-29, 22:49   

Hej Kochani :)

Dziękuję bardzo za szczere odpowiedzi, jestem bardzo pozytywnie tym zaskoczona, że empatia jeszcze istnieje :)

klaudia2304, więc wiesz o czym mówię. Z jednej strony wysoko ceniona przez nas niezależność w jakiś sposób z tym koliduje, jednak będąc szczerą chyba wolę, żeby tak się stało, bo prawda jest taka, że człowiek jest zależny od wielu czynników, czy jest tego świadomy czy nie, jednak w tej kwestii owy "ograniczający" nas czynnik wydaję się być niemierzalny :)

karambol, zaskoczyło mnie Twoje trafne spostrzeżenie, ponieważ nie wspominałam tego w moim poście, ale zdarzyło mi się kilkukrotnie, że ktoś powiedział mi, iż sprawiam wrażenie osoby zaradnej, niezależnej, niepotrzebującej niczyjej pomocy, szczególnie dla osób, które mnie słabiej znają. Ja sama muszę przyznać, że nie lubię okazywać swoich słabości, bo skoro czuję, że jestem na siłach wykonać wiele rzeczy sama, czemu po prostu tego nie zrobić? Wspomnianemu mężczyźnie też nie dałam w tek kwestii pola do popisu, bo po prostu nie lubię wysługiwać się ludźmi, gdy wiem, że dam radę. Wiem, że to jest dla faceta pewnego rodzaju "ciosem poniżej pasa", jednak lubię konkurować z mężczyznami, pokazywać im, że tak naprawdę kobiety nie są bezbronne :) I czasami myślę, że chyba powinnam urodzić się facetem, bo posiadam wiele takich cech, typu chęć dominacji, nieuzewnętrznianie się, czy chęć współzawodnictwa.

Poddrzewem, nie chodzi tu o presję społeczną,że każą mi mieć kogoś, chodzi o to, że o ile kilka lat temu nie było tego tak wiele, tak teraz praktycznie każdy znajomy ma swoją drugą połówkę i chcąc nie chcąc gdziekolwiek nie spojrzysz, czy na jakiś portal, czy na ulicę mimowolnie zauważasz pary. Gdy Cię ktoś gdzieś zaprasza, są tam także pary i gdy oni rozmawiają o tym jak jest cudownie, ja pomimo tego, że cieszę się ich szczęściem, tym samym odczuwam smutek, pustkę, ponieważ nie mogę przenieść takich emocji na drugą osobę. Nie chodzi o to, że muszę mieć kogoś teraz już, po jestem pół tygodnia sama, ale jestem sama praktycznie od zawsze i w miarę rozwijania się, dorastania w człowieku rodzą się takie zapotrzebowania jak chęć stworzenia relacji damsko-męskiej itp. Przyjaciele, rodzina - fantastyczna sprawa, jednak to pomimo wszystko inny typ relacji. I uwierz to, że jedni wcześniej, drudzy później znajdują drugą połówkę co raz mniej mnie pociesza z biegiem czasu.

Pozdrawiam :)
Ostatnio zmieniony przez sidka 2014-10-29, 22:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
sidka 
Nowy

Wiek: 30
Dołączyła: 28 Paź 2014
Posty: 15
Wysłany: 2014-10-31, 15:20   

Powiedzcie jak jest z Wami. Jak Wy odbieracie te kwestie? Jakie macie doświadczenia na tym gruncie? Jaki są Wasze spostrzeżenia z tym związane? Interesują mnie różne punkty widzenia, bo każdy czuje i odbiera inaczej...

Pozdrawiam.
 
     
Czerwona93 
Częsty bywalec



Wiek: 30
Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 682
Skąd: wielkopolska
Wysłany: 2014-10-31, 20:21   

sidka napisał/a:
Powiedzcie jak jest z Wami. Jak Wy odbieracie te kwestie? Jakie macie doświadczenia na tym gruncie? Jaki są Wasze spostrzeżenia z tym związane? Interesują mnie różne punkty widzenia, bo każdy czuje i odbiera inaczej...

Pozdrawiam.


Myślę, że po prostu brakuje ci adoratora. Tego, że ktoś się o ciebie stara, pyta co u ciebie, interesuje się, przez to czujesz się doceniana, ładna, mądra, pewna siebie etc. Niegroźne.
 
 
     
sidka 
Nowy

Wiek: 30
Dołączyła: 28 Paź 2014
Posty: 15
Wysłany: 2014-11-01, 11:19   

Czerwona93, zgadzam się z Tobą w 1000% :) Jednak jak wyglądają Wasze doświadczenia, spostrzeżenia. Jak np. kończyły się Wasze relacje, co wtedy myśleliście, co czuliście, ile to u Was trwało?
 
     
leah 
Nowy


Wiek: 30
Dołączyła: 01 Lis 2014
Posty: 18
Wysłany: 2014-11-01, 23:28   

sidka, czytając Twój post mam wrażenie, jakbym czytała o sobie. wiek się zgadza, charakterystyka podobna, z tą tylko różnicą, że u mnie nie było nawet żadnej relacji, która potencjalnie mogłaby być związkiem. czasem mam wrażenie, że faceci po prostu nie postrzegają mnie jako dziewczynę, z którą można by stworzyć związek. wynikać może to z tego, że - podobnie jak Ty - jestem dość silna, niezależna, właśnie zdystansowana i generalnie to ze wszystkim radzę sobie sama. mam świadomość, że problem może leżeć tutaj, ale kolejny "problem" jest taki, że nie potrafię i nie chcę tego zmieniać. dlaczego mam grać, udawać, że jestem kimś, kim nie jestem? dlaczego mam rezygnować z tego, co robię <a co sprawia, że inni postrzegają mnie jako osobę silną i stanowczą>, skoro nie mam gwarancji, że to coś zmieni, a mogę zostać ani bez związku, ani bez tego?

niestety, nie powiem Ci, gdzie leży błąd, bo to jest być może nasz wspólny błąd :cmok:
 
     
4w5 
Częsty bywalec


Wiek: 35
Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 994
Skąd: Poludniowa Polska
Ostrzeżeń:
 1/4/4
Wysłany: 2014-11-02, 00:16   

a ja wam powiem gdzie jest błąd

... no risk, no fun...

Samotne niezależne życie jest bardzo wygodne, nikt nam nie mówi co mamy robić, z kim sie zadawać, itd itd.... jedynie tej bliskości drugiej osoby jest wtedy brak.
Później z jednej strony chcemy, wejść w związek a z drugiej wygodnie jest tak jak jest... a w związek to trzeba umieć się zaangażować a nie liczyć na to, że jak już wybierzemy tego czy tamtą to ona/on będzie za nas się podwójnie wykazywał. Związek jest jak łódka w której wiosłują dwie osoby, gdy jedna przestaje... autmatycznie łódź przestaje płynąć i zaczyna kręcić się w miejscu.
Osoba która nigdy nie była w związku i w pewnym sensie przywykła do samotnego schematycznego życia... nie widzi sensu ryzykowania zburzenia własnego poukładanego życia w imię ....eee wielkiej niewiadomej, jak to jest być w związku.... . Ryzykujemy wiele w imię tak na prawde dla nie wiadomo czego...
Ostatnio zmieniony przez 4w5 2014-11-02, 00:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
leah 
Nowy


Wiek: 30
Dołączyła: 01 Lis 2014
Posty: 18
Wysłany: 2014-11-02, 00:20   

4w5, u mnie to nie jest kwestia tego, że mam do wyboru facetów na pęczki, a jest mi wygodnie samej albo nie chcę się zaangażować. niestety, można w to wierzyć, albo nie, ale nie ma nikogo, kto byłby mną zainteresowany. dotyczy to zarówno facetów, którymi JA jestem zainteresowana oraz tych, którymi nie jestem. nie mam więc innego wyboru niż być sama. odpowiadając na Twój post: nie boję się ryzykować, po prostu nie mam okazji ryzykować ;)
 
     
sidka 
Nowy

Wiek: 30
Dołączyła: 28 Paź 2014
Posty: 15
Wysłany: 2014-11-02, 13:03   

leah, to nieprawdopodobne, że znalazłam tutaj kogoś tam podobnego do siebie. Dokładnie tak jest jak mówisz, to nie jest tak, że się nie wiadomo jak przebiera, czy wybiera się życie w pojedynkę, tu jest kwestia tego, że nie ma osoby, która by była mną zainteresowana, nie ma osoby, która by mnie choć adorowała, bym mogła poczuć się atrakcyjna.
Tak jak powiedziałaś, dlaczego mam się zmieniać, dlaczego mam udawać mniej zaradną, nieporadną, skoro taka nie jestem? Ktoś powinien mnie zaakceptować cała taka jaka jestem, podobnie jak ja kogoś.
Nie wiem tak naprawdę ile ludzi przechodziło/przechodzi taką sytuację, ale to aż wydaje się być nieprawdopodobne, że niby tyle jest ludzi na świecie, a takie zjawisko wciąż występuje.

Pozdrawiam :)
 
     
Czerwona93 
Częsty bywalec



Wiek: 30
Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 682
Skąd: wielkopolska
Wysłany: 2014-11-02, 13:49   

Nieprawdopodobne? Ojej, myślałaś, że jesteś jedyna?
No raczej nie...
 
 
     
Poddrzewem 
Częsty bywalec



Dołączył: 17 Mar 2013
Posty: 653
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-11-02, 21:03   

sidka napisał/a:
(...)chodzi o to, że o ile kilka lat temu nie było tego tak wiele, tak teraz praktycznie każdy znajomy ma swoją drugą połówkę i chcąc nie chcąc gdziekolwiek nie spojrzysz, czy na jakiś portal, czy na ulicę mimowolnie zauważasz pary (...)


Oh my Vodka, było tak samo wiele (lub tam samo mało), tylko po prostu nie dostrzegałaś tego. Piszę tu w bardziej ogólnym kontekście np. ulicy. Dobra może jestem ślepcem, bowiem żyję w stolicy a jak wychodzę na spacer po dzielnicy to nie widzę tych tabunów par. Ba po mojemu, możliwe że doszukujesz się podświadomie.

Czytając nawet twoje kolejne posty, widać strasznie chcesz mieć tą osobę... Dlaczego? Nawet sama odpowiadasz... bowiem nigdy takiej nie było (dla tego wcześniej użyłem słowa "presja"). Powtórzę się : Daj se spokój, samo przyjdzie, zaakceptuj swój stan samotności... a jak w końcu zakochasz się, a potem pokochasz... to zapewniam cie będziesz miała większe problemy nisz w tedy kiedy jeszcze cie nie dotyczyły te uczucia :)
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS