Wiek: 27 Dołączył: 22 Wrz 2013 Posty: 422 Skąd: Południe
Wysłany: 2014-09-21, 14:34 Dołujący rodzice.
Witajcie. Męczy mnie to ciągle i muszę o tym opowiedzieć.
Dla moich rodziców odkąd pamiętam jestem nieudacznikiem i tym najgorszym. Kompletnie nie wierzą, że coś mi się uda w życiu. Kiedyś usłyszałem ich rozmowę i ojciec powiedział wprost, że ja już jestem skończony i nie ma dla mnie szans. Już w podstawówce słuchałem tego, że będę kiedyś jeździł jakimś starym złomem i że mój kuzyn coś tam potrafi, a mi to nie wychodzi. Potem w gimnazjum dużo chorowałem i opuszczałem sporo dni szkolnych, więc przez to słuchałem, że czeka mnie praca w fabryce za minimalną krajową. Ojciec był święcie przekonany, że nie dostanę się do liceum, do którego składałem podanie. Dostałem się bez problemu do wszystkich szkół, do których składałem. Oczywiście to go strasznie zdziwiło. Zamiast się cieszyć, to zaczęło się gadanie, że źle, że profil nie związany z matematyką. Teraz dowiaduję się, że jak nie zdam matury to będę śmieciem itd. Nie wierzą w to, że ją zdam.
Czepiają się, że długo robię prawo jazdy, że moi koledzy już zdali i że moje prawo jazdy to "never ending story". Na początku kursu był jeden komentarz: "ciekawe, czy zdasz" powiedziane głosem sugerującym, że nie zdam. Strasznie mnie to zdenerwowało.
Mają mnie za debila, ale jak czegoś nie potrafią zrobić w komputerze, to nagle jestem dobry...
Wiele razy już mówiłem, żeby przestali mnie traktować jak dziecko, ale zawsze na to słyszę, że zachowuję się jak dziecko. Więc pytałem o konkretne powody. Odpowiedź? "Bo tak się zachowujesz"...
Często są awantury, bo nie widzą, że się uczę, więc twierdzą, że tego nie robię. Oczywiście nie uwierzą w to, że się uczę jak oni tego nie widzą. Pod koniec drugiej klasy LO miałem poważny problem z matematyką i ciężko było zrozumieć to, że nie radzę sobie z tym, tylko lepiej było gadać, że uczę się 5 minut przed sprawdzianem, co oczywiście było stertą bzdur.
Na koniec powiedzcie mi, czy normalne jest, żeby ojciec wszedł do pokoju osiemnastoletniego syna i powiedział "Nie jesteś spocony? Myłeś się? Idziesz do lekarza." ?
Wkurzył mnie ten tekst niesamowicie i powiedziałem, że nie mam już 5 lat... to potem słuchałem, że nie da się ze mną pogadać i że taki jestem zły, a mój kuzyn to taki miły chłopak itd.
...koleś jak Ci źle ze starymi to znajdź sobie byle jaka robote i sie wyprowadź małym dzieckiem już nie jesteś. Zacznij zlewać ich gadanie rób to co ci sie podoba.
Z tego co widze to mają troche racji - strasznie się przejmujesz tym co oni do ciebie mówią, co myślą itd itd.... żyj swoim życiem.
Wiek: 27 Dołączył: 22 Wrz 2013 Posty: 422 Skąd: Południe
Wysłany: 2014-09-21, 15:54
4w5 napisał/a:
...koleś jak Ci źle ze starymi to znajdź sobie byle jaka robote i sie wyprowadź małym dzieckiem już nie jesteś. Zacznij zlewać ich gadanie rób to co ci sie podoba.
Z tego co widze to mają troche racji - strasznie się przejmujesz tym co oni do ciebie mówią, co myślą itd itd.... żyj swoim życiem.
Nie mów do mnie "koleś", bo nie lubię tego.
Wyprowadzkę mam już w planach, za parę miesięcy.
Mówisz mi, że strasznie się tym przejmuję. ..to po prostu wkurza, jak ktoś na każdym kroku ma Cię za debila. I to w dodatku ktoś bliski.
Jeśli krytyka i wyzwania cię motywują to po sprawie
Jeśli jest na odwrót to już gorzej... tylko nie bardzo wiem, jak to możesz zmienić- chyba j/w uodpornić się lub jak najwcześniej ewakuować to zdrowszego środowiska
Nie mów do mnie "koleś", bo nie lubię tego.
Wyprowadzkę mam już w planach, za parę miesięcy.
Mówisz mi, że strasznie się tym przejmuję. ..to po prostu wkurza, jak ktoś na każdym kroku ma Cię za debila.
Dobra Piotrusiu... możesz próbować zmienić swoich rodzicieli, albo pogodzić się z tym, że są jacy są.... albo zwyczajnie zająć się swoim życiem, mnie też wiele rzeczy wkurza i co z tego?
Nie użalam się z tego powodu na żadnym forum :)
Chyba po to jest ten dział, żeby napisać o swojej rodzinie, jeśli ktoś chce/ma taką potrzebę. Mamy ich tylko wychwalać pod niebiosa? Albo nic nie pisać, a potem czytać narzekania że jakoś pusto na forum? W ogóle od tego jest to forum - samotność, czyli "społeczność" ludzi samotnych, nie mają nikogo innego, no to gdzie zwrócić się po wsparcie, po trochę otuchy, jeśli nie tutaj?
To że ciebie nie rusza jak ktoś ma coś do ciebie to nie znaczy że każdy musi być jak ty. Nie masz potrzeby by o tym gadać no to okej, ale nie traktuj kogoś z góry bo on taką potrzebę ma.
Mówisz mi, że strasznie się tym przejmuję. ..to po prostu wkurza, jak ktoś na każdym kroku ma Cię za debila.
Miałem dokładnie taką samą sytuacje jak Ty. Całę życie wszystko było nie tak oceny w szkole nie dość dobre, jakś czyność w domu źle wykonana wszystko źle źle źle.. ciągłe wojny i kłótnie w domu c**j wie o co. Momentami czułem się jak żywy przedmiot spełniający zachcianki rodziców ( ojca ). Do tego wszystkiego doszedł mój trudny charakter, mimo że rzeczywiście niewiele mi w życiu wychodziło to nie dawałem się traktować w domu jak śmiecia .... po jednej z takich akcji przymusowo wylądowałem w szpitalu na ponad tydzień.
Całe życie w piekle, które z zewnątrz wyglądało na raj.
Z piekła uciekłem, i trafiłem na pustynie... nie wiem co jest gorsze :]
Teraz czuje się jak wrak człowieka, bez emocji, uczuć, bez życia ... nie wiem po co i dlaczego jeszcze żyje.
Ostatnio zmieniony przez 4w5 2014-09-21, 21:45, w całości zmieniany 1 raz
To że ciebie nie rusza jak ktoś ma coś do ciebie to nie znaczy że każdy musi być jak ty. Nie masz potrzeby by o tym gadać no to okej, ale nie traktuj kogoś z góry bo on taką potrzebę ma.
No rzeczywiście troche niepotrzebnie zareagowałem w ten sposób.
Wiek: 27 Dołączył: 22 Wrz 2013 Posty: 422 Skąd: Południe
Wysłany: 2014-09-23, 16:46
Czerwona93 napisał/a:
Jeśli krytyka i wyzwania cię motywują to po sprawie
Jeśli jest na odwrót to już gorzej... tylko nie bardzo wiem, jak to możesz zmienić- chyba j/w uodpornić się lub jak najwcześniej ewakuować to zdrowszego środowiska
Niestety nie motywuje. Ewakuację planuję, i to do innego województwa.
Bari, dobrze prawisz. Miałem taką potrzebę, żeby napisać co mnie dręczy. Wylałem to z siebie i to mi trochę pomogło.
4w5, nawet bardzo niepotrzebnie.
Przez to wszystko teraz nie wierzę w siebie i mam malutką pewność siebie. Takie gadanie przez tyle lat jednak wpłynęło na moją psychikę.
Ogólnie to jeśli ja mogę Ci coś poradzić, to najlepiej naśladuj tych, którzy w Twoich oczach radzą sobie lepiej od Ciebie. Trudno nie przejmować się rodzicami, na pewno tym bardziej, jeśli jesteś jedynakiem. Musisz stawiać im i sobie pewne granice, chociaż to jest bolesne dla wszystkich. Jednak kiedyś będzie lepiej .
Wiek: 27 Dołączył: 22 Wrz 2013 Posty: 422 Skąd: Południe
Wysłany: 2014-09-30, 12:29
yogourt napisał/a:
Ogólnie to jeśli ja mogę Ci coś poradzić, to najlepiej naśladuj tych, którzy w Twoich oczach radzą sobie lepiej od Ciebie. Trudno nie przejmować się rodzicami, na pewno tym bardziej, jeśli jesteś jedynakiem. Musisz stawiać im i sobie pewne granice, chociaż to jest bolesne dla wszystkich. Jednak kiedyś będzie lepiej .
Dzięki za radę :). Bardziej słucham przyjaciela, niż rodziców. Przynajmniej się staram :P.
Co masz dokładniej na myśli pisząc o wyznaczaniu granic?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach