Jeśli jest prawdziwa, to logiczne, że powinnismy naprawdę zakochać się tylko raz i potem się tego trzymać? Czy prawdziwa miłość może być nieodwzajemniona?
Mam swoje zdanie i chętnie wysłucham opinii innych.
Zakochałaś się, to ten jedyny, a potem nagle umiera w wypadku.... i co? tzn, że już do końca życia masz być sama i kochać go miłością nieszczęśliwą, bo był prawdziwą miłością?
Nie wierzę w coś takiego jak miłość, a szczególnie w tą jedną jedyną na całe życie. Prędzej czy później każde uczucie się kończy- u jednych po roku, u innych po 20 latach, potem ludzie są ze sobą z wielu przeróżnych powodów, wśród nich nie ma miłości
Oj koleżanka pesymistka widzę, pewnie odpisze że realistka :D miłość jest czy w nią wierzymy czy też nie. Nie można jednak mylić miłości ze szczęściem, to już oddzielna sprawa ;)
Ostatnio zmieniony przez pique 2014-07-21, 21:32, w całości zmieniany 1 raz
Powiem szczerze, iż nie wiem czy istnieje prawdziwa miłość czy nie istnieje ,brak mi doświadczenia w temacie,ale tak sobie myślę że we wszechświecie wszystko jest możliwe.
... a ja myślę, że miłość i poczucie szczęścia - te wartości są ze sobą bardzo mocno skorelowane :)..... co do samej miłości pewnie gdzieś tam na mnie czeka, czy ją znajde? nie wiadomo. Chyba ciężko będzie, mało jest ludzi traktujących życie z przymrożeniem oka, a przynajmniej większość jego aspektów. :)
Ja wierzę w prawdziwą miłość, ale wierzę także w to, że może one u każdego z nas wystąpić więcej niż jeden raz. Dobry jest przykład Czerwonej93, ukochana osoba zginie, to nie jesteśmy skazani do końca życia na samotność, bo limit miłości się wyczerpał. To jest uczucie, nie jakieś nadprzyrodzone zjawisko, a uczucie to rzecz ludzka, pojawia się i znika. A czy każda miłość musi przeminąć? Nie wiem, będę mogła wypowiedzieć się na ten temat, jak będę na łożu śmierci. Póki co mogę mieć tylko nadzieję, że tak nie jest.
Wspominaliście tutaj o rozróżnieniu między szczęściem a miłością. Moim zdaniem są to dwie powiązane rzeczy. I nie ma sensu chyba rozgraniczać co jest szcześciem, a co miłością. Każdy odbiera to po swojemu, nikt chyba nie stworzy idealnej definicji miłości ani szczęścia. Ja kilka lat temu zakochałam się w chłopaku, zaczęło się od zauroczenia, ale później przerodziło się to w miłość. I z mojego punktu widzenia była to prawdziwa miłość. Niestety byłam wtedy młoda i naiwna, moja wizja miłości była dość prosta, niestety związek się zakończył. Teraz, kilka wiosen później, poznałam mężczyznę na mydwoje, po kilku spotkaniach coraz więcej chemii pojawiało się, związek się rozwijał w dobrym kierunku. Po ponad roku znów czuję, że pojawia się między nami miłość, tym razem zdecydowanie bardziej dojrzała, niż w moim poprzednim przypadku. A czy utrzyma się do końca? Zobaczymy, mam taką nadzieję. Ale nie jestem jasnowidzem, dlatego nie odważę się ferować wyroków...
Ja też się zakochałam w chłopaku i nie chciałabym nigdy o nim zapomnieć, chociaż to jest dziwaczna sytuacja, ale on się nie zgadza na jakąkolwiek relację. Bardzo chciałabym, żeby to uczucie było wieczne, bo to byłoby takie idealne.
Znalazłam sobie innego chłopaka, chociaż przypominał mi tego, w którym się zakochałam. Naprawdę starałam się być wobec niego szczera. On uważał, że nic do niego nie czuję i miał prawo mnie zostawić. Myślę, że go skrzywdziłam, bardzo chciałam go kochać.
Nie chcę nikogo więcej skrzywdzić w ten sposób.
Lepiej uwierzę w wieczność miłości i stanę się niezależna od tej potrzeby, żeby kogoś znaleźć.
Ostatnio zmieniony przez yogourt 2014-07-28, 16:57, w całości zmieniany 2 razy
Można kochać do śmierci.
Można się odkochać.
Zmieńcie zasadę myślenia z "to lub tamto" na "zarówno to jak i tamto":-)
Tak można też kochać 2 osoby. Kiedyś, gdy jeszcze liczyła sie dla mnie ilość a nie jakość bywałem w takich stanach emocjonalnych...krzywdząc przez to kobiety
Buddysto, to bardzo mądre, co piszesz. Myślę, że miłość do śmierci to by było niesamowite przeżycie. Myślę też, że nie mamy na to wpływu, czy kogoś kochamy, aczkolwiek chyba można w końcu stwierdzić, że to już nie miłość, tylko wspomnienia, ale to może być tylko inna interpretacja tych samych uczuć, żeby przejść dalej. Bo osobście uważam, że uczucia do osób, z którymi nie mamy kontaktu nie mogą się ot tak zmienić, bo co, poznamy kogoś nowego?
Ja zawsze chcę, żeby wszystko było logiczne i to jest błąd. Bo przecież to wszystko nie jest. :)
Można kochać do śmierci.
Można się odkochać.
Zmieńcie zasadę myślenia z "to lub tamto" na "zarówno to jak i tamto":-)
Tak można też kochać 2 osoby. Kiedyś, gdy jeszcze liczyła sie dla mnie ilość a nie jakość bywałem w takich stanach emocjonalnych...krzywdząc przez to kobiety
i serio nadal uważasz, że to była miłość? (do dwóch osób)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach