O prawdziwych przyjaciół coraz trudniej. Nawet członkowie rodziny zwracają się do mnie, jeśli mają jakiś 'interes' (choć i to bardzo rzadko ) . Więc co tu w ogóle mówić o jakichś przyjaźniach z innymi ludźmi. Kiedyś miałem znajomych, stare dobre czasy...ale to podstawówka, kiedy to było... Mając świadomość tego co było później i popełnionych błędów, chętnie cofnąłbym czas, m.in. wybrał inną szkołę gimnazjalną a nie tą wiejską budę, która w dużym stopniu przyczyniła się do tego, kim jestem dzisiaj. Znajomi, jeśli jacyś byli, to tylko znajomi...tak jak to zwykle bywa, każdy poszedł w swoją stronę.
Przyjaciół nie mam i raczej miał nie będę. Patrzę na wszystko realnie i chyba nie ma się co łudzić. Jednego dnia z kimś rozmawiasz, drugiego już nie. Tak się znajomości zbudować nie da, a zwykle tak właśnie to wygląda.
Mam tylko 5 przyjaciół, jednakże 3 z nich są dla mnie prawdziwi, Kocham ich sercem i wiem, że mnie nie zostawią a ja ich. W życiu trzeba walczyć o przyjaciela, jednakże jeśli się opłaci, wychodzi piękna przyjaźń której nie kupi się za pieniądze.
ja mam ich z ok 10 z tym, że 3 to tacy bardzo dobrzy kumple z przyjaciółkami jest różnie. Zazwyczaj jest tak, że zrywają kontakt lub mniej się odzywają gdyż chłopak na nich wymusił bo są zazdrośni.
Prawdziwi przyjaciele.... są tacy? Ja mam koleżanki z którymi co jakis czas popisze, gdzieś się spotakamy, uczymy się razem. Ale ja im się nie zwierzam, napewno nie ze wszystkiego:) One tak, chętnie mi się zwierzają, zwłaszcza jedna. Lubię pomóc radą, wysłuchać. Wiem że każdy chce byś wysłuchany. Czasami sama dziwię się jakie dobre rady daję:D Jednak gdy ja chcę coś to już pojawiają się schody:(
Więc uważam że o prawdziwych przyjaciół bardzo trudno. Ludzię raczej wolą być wysłuchani niż sami słuchać. :(
Nie mam. W tym roku planuję to zmienić, ale nie wiem za bardzo, jak się do tego zabrać.
Paradoksalnie już łatwiej znaleźć faceta, niż koleżankę bo nawet, jak nawiąże się kontakt z chłopakiem na ulicy, to już jest zwyklejsze, niż zagadanie z jakąś dziewczyną. Bo co ona by sobie mogła pomyśleć? Już to widzę: "aaa, uciekam, lesbijka na horyzoncie! "
Bo koleżanki to można poznać w szkole, w pracy itp. a ja zaprzepaściłam te wszystkie możliwości, to możliwość zapoznania koleżanki drastycznie się zmniejsza miałam w liceum poza jakimiś dalszymi znajomymi bliższą koleżankę, z którą zawsze siedziałyśmy razem w ławce, wymieniałyśmy się informacjami szkolnymi itp, ale po LO kontakt się urwał.
Ostatnio zmieniony przez Ametyst 2014-01-15, 10:21, w całości zmieniany 1 raz
Przyjaciół paru tam mam.... czy prawdziwych.... hmmm prostytutka dobre pytanie :]
//Ekhm... - Vyar
elliot [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-27, 20:49
Ja też od paru lat próbuję coś zmienić w tym temacie, ale koniec-końców kończy się fiaskiem. Ale w sumie i tak nie wierzę w przyjaźnie... te szczere i naprawdę prawdziwe. Każdy z każdym chce mieć kontakt tylko wtedy, kiedy sam ma jakiś interes...dopóki interesy łączą ludzi, dopóty kontakt się utrzymuje. Kiedy ktoś już wychodzi z dołka, czy wyjeżdża do innego miasta, w pogoni za nowym życiem - wszystko się kończy; takie życie. Przyjaźn to poświęcenie, bezinteresowność. Czy kogoś na to w ogóle stać? Wątpię... każdy chciałby brać, nie dając nic w zamian.
Jedynie co może uratować osobę samotną od samotności, to poznanie swojej drugiej połówki.
Taka osoba może stać się twoim największym szczęściem, oparciem w trudnych chwilach, a co najważniejsze prawdziwym przyjacielem.
elliot [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-28, 03:04
O drugą połówkę chyba jeszcze trudniej. Większość ludzi dąży do ideału, tak mi sie zdaje. I mam tu na myśli znalezienie partnera bliskiemu ideałowi, jaki ktoś stworzył sobie w swojej głowie. Może myślę jak typowy pesymista, ale jak widzę związki w dzisiejszych czasach - rzadko się trafiają te szczęśliwe i pełne miłości. Kiedy zauroczenie się kończy, czar pryska a cierpienia jest jeszcze więcej, niż było przedtem.
Miałem przyjaciółkę która zdawać by się mogła była największym dobrem jakie mogłem spotkać. Czas pokazał że nie mogę na niej polegać. Myślałem że będzie jedyną która nie pozwoli mi się stoczyć, czas pokazał że to obłuda. Cztery lata przyjaźni, tysiące godzin razem... wszystko umarło w miesiąc. Nadzieja że znów będzie jak kiedyś pozostała. Cztery miesiące ciszy a w końcu spotkaliśmy się. W powietrzu było czuć chłód. Wbiła mi nóż w plecy swoim odejściem. Usłyszałem że mój los jest jej obojętny bo skoro dałem sam sobie rade przez te 4 miesiące to dam sobie radę już zawsze... nie wie wszystkiego i nigdy nie będzie wiedzieć co działo się ze mną przez ten czas. Myślcie co chcecie ale niema prawdziwych przyjaciół, prędzej czy później i tak dostaniecie nóż w plecy. Jedyne co nauczyła mnie ta przygoda to to że jak by nie pokierować własnym życiem to i tak zostaniemy sami.
Dusia [Usunięty]
Wysłany: 2014-02-02, 10:10
Tak czytając Wasze posty stwierdzam, że jest w tym bardzo dużo prawdy. Miałam kiedyś przyjaciółkę przez 6 lat. Wspólne wakacje zmieniły wszystko - znalazła sobie nową. O mnie zapomniała i jeszcze stwierdziła, że to nic takiego itp.
Obecnie... hmm... uważam, że mam prawdziwego przyjaciela. Jest nim moja druga połówka... Poznaliśmy się na forum, dlatego naszą znajomość budowaliśmy na przyjaźni (przyjaźń damsko-męska zakończyła się związkiem), dopiero później pojawiła się miłość.
Poza tym mam jeszcze przyjaciela "online", któremu wiem, że mogę powiedzieć wszystko, jednak tak jak to jest w Waszych przyjaźniach - woli być słuchanym, niż słuchać...
Mam brata, któremu wiem, że bardzo na mnie zależy. Mogę mu ufać w 100% i jest zawsze, nie tylko jak czegoś potrzebuję. No ale mimo wszystko to jest mój starszy brat i mu się nie zwierzam, choć wiem że bym mogła.
Myślałam do tej pory, że mam też taką przyjaciółkę. Poznałyśmy się w gimnazjum. Kontakt był wtedy świetny, ale po gim jak poszłyśmy do różnych szkół, tego kontaktu było już o wiele mniej. Obecnie roz.awiamy bardzo żadko, ale nadal rozmawia się nam tak samo. Myślałam, że jesteś.y prawdziwymi przyjaciółkami, ale ostatnio mi powiedziała, że nie ma prawdzjiwych przyjaciół, więc zwątpiłam.
małomówna [Usunięty]
Wysłany: 2014-02-22, 23:46
nie mam nikogo.. stare znajomości zanikają, a nowych nie umiem nawiązać..:(
czekolada88 [Usunięty]
Wysłany: 2014-03-01, 17:58
Nie mam.
Kiedyś myślałam, ze mam, ale jak widać, myliłam się.
Nie mam nawet bliższych koleżanek/kolegów. Ot, jakieś bardzo luźne znajomości.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach