Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Dwa słowa o mnie... no, może trochę więcej
Autor Wiadomość
robert86 
Nowy


Wiek: 37
Dołączył: 26 Gru 2013
Posty: 45
Skąd: Opolszczyzna i Dolnośląskie
  Wysłany: 2013-12-26, 11:17   Dwa słowa o mnie... no, może trochę więcej

Postanowiłem zebrać się w sobie i jakoś zacząć bytność na forum (poza przywitaniem). No i poukładać to, co chciałbym napisać (a w zasadzie „wyrzucić” z siebie, bo nie mam komu tego powiedzieć).

Mam 27 lat, obecnie jestem na piątym roku studiów we Wrocku (wcześniej po maturze spędziłem półtora roku za granicą, ale wróciłem). Zawsze byłem osobą cichą, miałem (i mam) „problemy” z nawiązywaniem znajomości. Nawet obecnie, na studiach, specjalnie nie kumpluje się nie wiadomo z iloma osobami (podobnie miałem przez całe lata szkoły). Mam takich pięcioro-sześcioro znajomych, z którymi pogadam, ale nie są to nie wiadomo jakie przyjaźnie...(ot, cześć, co tam u ciebie, co porabiasz).
Z dziewczynami jest, mhm... „gorzej”. Na licencjacie, przez jakieś cztery miesiące, spotykałem się ze znajomą, spoza uczelni (znaliśmy się od dawna). Cóż, ostatecznie rozeszliśmy się z powodów – nazwijmy to – światopoglądowych. Była praktykującą Katoliczką i jakąś nie dałem się przeciągnąć na jej stronę (nie jest osobą religijną). Do tego dochodziło kilka innych drobiazgów (nie możność wypracowania porozumienia, dogadania się w pewnych kwestiach). I – o dziwo – całkiem dobrze się poczułem po zerwaniu. Zostały mi studia, potem zacząłem magisterkę we Wrocławiu.
Niestety, nie za długo miałem dobre samopoczucie. Liczyłem po cichu na to, że jak zmienię środowisko, przeniosę się do dużego miasta, poznam nowych ludzi, zaprzyjaźnię się, może poznam dziewczynę. A tu zonk. Duże miasto, samotność i wegetacja. Sporadycznie korzystałem z portali randkowych, gdyż jakoś łatwiej mi kontaktować się przez internet (jestem trochę nie śmiały). Byłem na 3-4 randkach, z 3-4 dziewczynami i zawsze po takim spotkaniu kontakt się urywał. Dlaczego? Na pewno dlatego (jestem o tym przekonany), że byłem mało interesującą osobą. Zawsze miałem problemy z kontaktem w cztery oczy, nawiązaniem ciekawej rozmowy. Nigdy też nie byłem zbyt rozrywkowy, żeby hulać na imprezach (na które i tak nie chodzę – nie moje klimaty), być duszą towarzystwa, sypać dowcipami itd...

I stąd się bierze cała moja frustracja i (chyba) złość: w wieku tych 27 lat nie mam nikogo, nie potrafię nawiązać kontaktów, poznać kogoś, zainteresować sobą... Choć, paradoksalnie, mam kilkoro znajomych u siebie w mieście, których znam od szkoły, to jakoś nie mam ochoty się z nimi spotykać (i od dłuższego czasu tego nie robię). Prawie każde z nich ma jakąś dziewczynę (chłopaka) i nie chce mi się siedzieć samemu, wbity w kąt i robić dobrej miny do złej gry. Niby pielęgnowanie przyjaźni jest ważne, ale z tymi znajomymi, których mam, nie chce mi się widywać.

Od jakiegoś czasu jestem już w takim stanie, że w zasadzie wszystko mam w nosie. W domu prawie z nikim nie rozmawiam, studia (zostało mi pół roku) też mi są obojętne i w zasadzie chcę je tylko odbębnić jak najmniejszym kosztem. Co będzie po studiach: zobaczę, jak je skończę – teraz jest mi to obojętne... Doskwiera mi totalne zobojętnienie, nic mnie nie bawi, nic mi się nie chce robić. Mam poczucie pustki, bycia całkiem samotnym i... trochę jakby nikomu „niepotrzebnym”.

Jedyna rzecz, jaka poprawia mi samopoczucie, to książki: kupowanie i czytanie. Ale książka nie zastąpi przyjaciela czy bliskości z dziewczyną.

To chyba wszystko... Musiałem to z siebie wyrzucić, a tak na forum to jest mi łatwiej, niż bym miał rozmawiać z bliższymi mi osobami..
 
     
Seara 
Początkujący



Wiek: 32
Dołączyła: 20 Lis 2013
Posty: 159
Skąd: Opole, Częstochowa
Wysłany: 2013-12-26, 13:35   

robert86, zaciekawilo mnie, co napisałeś o sobie :) Zwłaszcza to, że dziewczyna, z którą nie wyszło, była Katoliczką. Miałam podobny problem z pewnym chłopakiem i ostatecznie, kiedy zaczął szantaż ("Będę z tobą o ile zaczniesz chodzić do kościoła") to się rozstaliśmy.
Nie możesz też mówić o sobie, że nie jesteś interesujący. Nieinteresująca osoba nie napisałaby tak wiele o sobie ;) Może po prostu trafiałeś na osoby, które nie nadawały na tych samych falach?
"Jedyna rzecz, jaka poprawia mi samopoczucie, to książki: kupowanie i czytanie. " - też mi to poprawia humor ;-)

Mówisz, że jesteś sfrustrowany, ale dobrze, że starasz się coś robić (chociażby pisać na forach). To, że wolisz kontaktować się przez Internet to też nie jest nic złego ;) Wiele osób tak robi. Z nieśmiałości, ze strachu itp.

Głowa do góry, Robercie :)
 
     
robert86 
Nowy


Wiek: 37
Dołączył: 26 Gru 2013
Posty: 45
Skąd: Opolszczyzna i Dolnośląskie
Wysłany: 2013-12-26, 14:12   

Seara napisał/a:
Miałam podobny problem z pewnym chłopakiem i ostatecznie, kiedy zaczął szantaż ("Będę z tobą o ile zaczniesz chodzić do kościoła") to się rozstaliśmy.

Miałem identyczny "problem". Z tym, że ja z takim (częściowym) szantażem - stawianie warunków, mówienie "to jest dla mnie ważne i nie zrezygnuję". Ale ostatecznie zobaczyłem, że moja "druga połówka" nie poczuwa się do dania czegoś z siebie i choćby próby dostosowania się do mnie... Różnie bywa.
Seara napisał/a:
Może po prostu trafiałeś na osoby, które nie nadawały na tych samych falach?

Pewnie tak. Mam zarówno specyficzne gusta muzyczne (metal), książkowe (popularno-naukowe, historyczne), jak i ogólnie nie jestem miłośnikiem imprez (bardziej i mniej masowych) - ot, typ samotnika (chyba z przymusu niż wyboru).
Cytat:
Mówisz, że jesteś sfrustrowany, ale dobrze, że starasz się coś robić (chociażby pisać na forach). To, że wolisz kontaktować się przez Internet to też nie jest nic złego ;) Wiele osób tak robi. Z nieśmiałości, ze strachu itp.

Staram się kontaktować przez neta, bo po prostu ani nie radzę sobie w realu, ani nie prowadzę życia sprzyjającego spotkaniom, imprezom itd. Raz, dlatego że sporo czasu spędzam w domu (komputer, książki), a dwa - nie potrafię się odnaleźć w realu i nawiązywać kontaktów. "Anonimowo", przez sieć jest mi łatwiej.

Dzięki Ci za dobre słowo, Seara ;-)
Ostatnio zmieniony przez robert86 2013-12-26, 17:00, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Seara 
Początkujący



Wiek: 32
Dołączyła: 20 Lis 2013
Posty: 159
Skąd: Opole, Częstochowa
Wysłany: 2013-12-26, 14:15   

Mnie też jest łatwiej przez sieć; uważam, że to dobry początek na start, danie sobie czasu na rozmowę itp, bo jeśli nie wypali w sieci, to w realu nie ma szans..
Metal nazywasz specyficznym gustem? :D 90% mojego otoczenia słucha metalu :P Dla mnie to akurat norma :D Poza tym, nie ma nic złego w czytaniu (ja jestem od tego uzależniona, nie umiem zyć bez czytania).
Samotnik z wyboru? Uwierz, są na świecie ludzie o takich samych "parametrach" jak Ty, tylko trudno ich spotkać, bo siedzą w swoich pustelniach ;)
 
     
Poddrzewem 
Częsty bywalec



Dołączył: 17 Mar 2013
Posty: 653
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-26, 17:18   

Może zacznę od tego: Eh ci źli katolicy! Dobrze jednak jest być żydem. (lol/joke.) A tak poważniej, to związki/relacje między osobami wierzącymi w "coś" a niewierzącymi w "cuś" są w huk problematyczne.

Pytanie czy chcesz realnie zmienić swój stan? Bowiem czytając twą wypowiedzieć, trochę w to zwątpiłem.
robert86 napisał/a:
(...) typ samotnika (chyba z przymusu niż wyboru).
Bowiem, ktoś cie przymusił? Jezu(wódko) chroń, tak naprawdę osamotnioną osobą zostaje się w 90% z winy własnej, bowiem nie wiem jakby to powiedzieć?Zamknęli cię w czerech ścianach? Albo przykuli do kaloryfera? Nope? Oh rly? Osamotnienie/samotność wynika z braku umiejętności w dostosowaniu się do społeczeństwa. Tylko niech tu nikt nie wyskakuję że " ja jestem sobą i nie zamierzam udawać kogoś kim nie jestem", bowiem nie o to w tym chodzi.
Masz 27 lat, studiujesz, ba kuńczysz ów te studia -dobrze. Ale moim nie skromnej opinii powinieneś zacząć pracować nad sobą. Bowiem nadal stać w miejscu i życie będzie ci uciekać między palcami jak diamentowy piach lub wziąć siekiera w łapy i zacząć je roz*uwiać by spróbować stworzyć, nowe lepsze dla ciebie. Nie pasuje ci twoje życie? Jaki jest problem je zmienić?

Moja rada, idź na siłownie, wychodź do ludzi, zamij się hobby(jak nie masz, to poszukaj jakiegoś które sprawiało by ci przyjemność), zadbaj o sobie(wygląd - jak cie widzą tak cie oceniają), nie szukaj związku na siłę, zaakceptuj siebie i próbuj zmienić to wszystko co ci nie odpowiada(Tak wiem, wszystkiego dosłownie się nie da, lecz huk rzeczy się da).

Btw.
robert86 napisał/a:
(..) Mam zarówno specyficzne gusta muzyczne (metal)
Dziś w mojej opinie specyficzne gusta to raczej umiłowanie muzyki klasycznej. lol.
 
 
     
Fuksia 
Milczący


Wiek: 42
Dołączyła: 18 Mar 2012
Posty: 59
Wysłany: 2013-12-26, 17:27   

Poddrzewem napisał/a:


Moja rada, idź na siłownie, wychodź do ludzi, zamij się hobby(jak nie masz, to poszukaj jakiegoś które sprawiało by ci przyjemność), zadbaj o sobie(wygląd - jak cie widzą tak cie oceniają), nie szukaj związku na siłę, zaakceptuj siebie i próbuj zmienić to wszystko co ci nie odpowiada(Tak wiem, wszystkiego dosłownie się nie da, lecz huk rzeczy się da).


Dobrze mówi, polać mu. A co do kwestii spotykania się z kimś bardzo religijnym. Nie chce generalizować ale wiem z autopsji, że takie nie kończą się dobrze.
 
     
robert86 
Nowy


Wiek: 37
Dołączył: 26 Gru 2013
Posty: 45
Skąd: Opolszczyzna i Dolnośląskie
Wysłany: 2013-12-26, 18:01   

Poddrzewem - tak w sumie nie wiem, co Ci odpisać. Brak umiejętności dostosowania się? Tak mam takie problemy, nie wiem do końca, jak sobie z nimi poradzić... Co do reszty: proste rady na życie, można sobie pisać żyjąc w Warszawie, ale nie w dwudziesto-kilku tysięcznym miasteczku na Opolszczyźnie. Wrocław to dla mnie tylko studia - prawie żadnych znajomości i perspektyw (przynajmniej ciężko mi je dostrzec; nie mniej, może jednak spróbuje się postarać, żeby jakoś zahaczyć się we Wrocławiu i znaleźć sobie jakieś zajęcie). Nie zrozum mnie źle, ale czytając Twojego posta odniosłem wrażenie, że jestem sam sobie winien i po co zawracam głowę. Fakt - jestem sobie winien w tym sensie, że jestem osobą cichą i mam problemy z nawiązywaniem kontaktów.

Co do hobby to je mam: książki i historia. Ale zaszycie się z książką to raczej nie rozwiązanie.

Z tą religijnością innych osób, to bez przesady. Tak była religijna, że na pierwszej randce się do mnie dobierała, a z biegiem czasu, po każdym spotkaniu leciała się spowiadać. Taka z niej katoliczka... Ale to tak przy okazji. Nie chcę się nad tym rozwodzić, bo nie warto. To przeszłość.

P.S. Co do reszty uwag: siłownia odpada (kwestie zdrowotne), a z wyglądem nie mam problemu ;-)
Ostatnio zmieniony przez robert86 2013-12-26, 19:25, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
adam_z_drzewa
Nowy


Dołączył: 03 Gru 2013
Posty: 13
Ostrzeżeń:
 4/4/4
Wysłany: 2013-12-26, 18:26   

Jest w tym wszystkim jedna ważna sprawa. Nie daj się ślepo nabrać na te wszystkie płytkie teksty typu: dbaj siebie, rozwijaj swoje pasje, bywaj w miejscach i środowiskach, które ciebie interesują i tam na pewno poznasz kogoś. Kompletna bzdura. Takie podejście nie wystarczy. To jest dopiero pierwszy krok, dopiero początek. To jest jak zdanie egzaminu na studia = wcale nie jest tożsame z ich ukończeniem. Oprócz zastosowania się do tego typu rad musisz jeszcze rwać. I to bezpradonowo rwać. Nie oglądając się za siebie. Tylko wtedy masz jakąś szansę na sukces.

Ja wierzyłem właśnie w tego typu bzdury, zajmowałem się sobą, rozwijałem swoje pasje (tak się przypadkowo składa, że mamy bardzo podobne), bywałem tu i tam. I liczyłem na szczęście. I tu właśnie był mój błąd. Czekałem, aż "los" zetknie mnie i Tą Jedyną. I co? I jak do tej pory się nie doczekałem. Bywam na wielu koncertach, udzielam się towarzysko, co więcej - ja nie mam z tym żadnych problemów, czasami zdarza się, że jestem nawet duszą towarzystwa. Ale to za mało!!! Takie podejście typu bierne liczenie na przypadek to błąd! Stosowałem je przez lata, teraz o tych latach mogę jedynie powiedzieć jak niejaki Edward Gierek: "Przesrana dekada".

Jesteś studentem. Więc doskonale wiesz jak działają egzaminy. Uczysz się, ale to nie wystarczy by zdać. Oprócz tego musisz się jeszcze zdobyć na odwagę i wejść do tego pokoju, gdzie będziesz odpytywany. Identycznie jest w kontaktach z kobietami. Możesz być super, ale nic nie zdziałasz, jak nie będziesz do nich startować.
Nie licz na szczęście! Czekając na nie biernie nie doczekasz się! Co najwyżej staniesz się takim sfrustrowanym idiotą jak ja, z każdą chwilą szukającym bardziej i bardziej desperacko :/

To nie boli. Po prostu zaciskasz oczy, zęby, czy co tam wolisz i podchodzisz i zaczynasz bliższą rozmowę. I robisz to często. I np. wyobrażasz sobie, że jesteś sprzedawcą-domokrążcą i musisz sprzedać towar - siebie. Musisz i już! To jest Twoja praca, twoje najważniejsze życiowe zadanie! I nie ważne, jak Ci wyjdzie. Jak coś spieprzysz i Ciebie panna oleje to wcale nie znaczy że z następną też pójdzie tak samo źle. Bo co może się stać najgorszego? Najwyżej dostaniesz po ryju. Po prostu musisz działać i sprawić, żeby statystyka była po Twojej stronie. Kiedy spróbujesz nawiązać bliższą znajomość 1000 razy, to nie ma szans, żeby Ci przynajmniej raz nie wyszło. Nie patrz na przegrane, nie licz ich, patrz tylko na następne okazje i nie oglądaj się za siebie. Tylko tak możesz wygrać to życie.
 
     
Poddrzewem 
Częsty bywalec



Dołączył: 17 Mar 2013
Posty: 653
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-12-26, 20:37   

adam_z_drzewa, a niech będzie że zacznę od twego posta. Naprawdę zastawiałem się jak tą wypowiedzieć zacząć, chyba powiem "nie". Zdaję mi się, że sądziłeś ze rady są solucją na życie? Nope. Chodź tu jest racja że to tylko początek, ale na sukces trzeba zapracować. Możliwe że to są "bzdury" ale moim zdaniem dla jednostki mogą przynieść wiele korzystnych następstw, ale trzeba pamiętać że to są rady/wskazówki/Ścieszki ale co z tym zrobisz to już twoja sprawa. Zdaje mi się że naprawdę cudu oczekiwałeś, eh przykra trochę taka naiwność.

Twoje wypociny i jak sam siebie jak dla mnie już określiłeś,
adam_z_drzewa napisał/a:
Co najwyżej staniesz się takim sfrustrowanym idiotą jak ja, z każdą chwilą szukającym bardziej i bardziej desperacko :/
Lecz życzę, ci pokory.


robert86, No to tak, czasami dobrym wyjściem jest przejść się do psychologa, czy ów na jakąś terapię. Wiele osób ma w dzisiejszych czasach problem z odnalezienie się w dzisiejszym społeczeństwie.
Co do rad, są proste. Nie udaję, że łatwiej radzi niż wciela je się w życie. Lecz to tylko rady, masz proste wyjście olać je lub je wypróbować, a co zrobisz to już twój interes. A co do Warszawy, Autobusu ZTM, metra czy nawet tramwaju nie widziałem od 3 miesięcy, i nie wierze ze w "dwudziesto-kilku tysięcznym miasteczku na Opolszczyźnie" nie da się nic zrobić z swym życiem.
A co do twych odczuć związku z mym postem, zapewniam cie że to nie był atak na ciebie. Jeśli poczułeś się atakowany, wiedź że jest mi przykro. A czy jesteś sam sobie winny? To już sam sobie musisz odpowiedzieć.
Moim zdaniem, większości przypadków osoby samotne/osamotnione czy te które muszę mieć kogoś bo inny mają, sobie sami są winny. Czasami w bezpośredni sposób, czami w nie bezpośredni, a czasami przez zwykłą bierność. Ale nie musisz się z tym broń boże(wódko) zgadać.

Btw. Jeszcze jedna "bzdurna" rada. Albo coś zrobisz, albo będziesz nadal stał gdzie stoisz.
Ostatnio zmieniony przez Poddrzewem 2013-12-26, 20:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
robert86 
Nowy


Wiek: 37
Dołączył: 26 Gru 2013
Posty: 45
Skąd: Opolszczyzna i Dolnośląskie
Wysłany: 2013-12-26, 21:13   

Poddrzewem napisał/a:
Btw. Jeszcze jedna "bzdurna" rada. Albo coś zrobisz, albo będziesz nadal stał gdzie stoisz.

Planuję. Zobaczymy, co z tym wyjdzie. I zdaje sobie sprawię, że jak coś ma się zmienić, to wypadałoby zadziałać. Nic samo nie przyjdzie. Tylko... teoria - jedno, praktyka - drugie.

P.S. I nie miej mi za złe, jeśli odczytałem Twój poprzedni post jako atak. Nie znam Cię - może masz specyficzny sposób wypowiedzi i konstruowania postów? Tak to odebrałem, ale mniejsza z tym.
 
     
ElMapet 
Nowy


Wiek: 36
Dołączył: 24 Lis 2013
Posty: 42
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-12-27, 00:22   

ja tu widzę jedno,
brak celu w życiu.

Powiedz, chciałbyś mieć dziewczynę która chodzi na studia, ale jej one nie obchodzą, nie wie co chce robić, po co to robić, nic ją specjalnie nie interesuję?
 
 
     
robert86 
Nowy


Wiek: 37
Dołączył: 26 Gru 2013
Posty: 45
Skąd: Opolszczyzna i Dolnośląskie
Wysłany: 2013-12-27, 01:41   

Cele w życiu to póki co mam krótkoterminowe. Mój najbliższy, to wymęczyć studia... I bynajmniej nie dlatego, że mnie one nie interesują. Na historię poszedłem właśnie z powodu zainteresowania historią, ale magisterka z historii, to nieporozumienie. Więc moje nastawienie do tych studiów jest takie, jakie są studia - byle jakie. A najbliższy cel, to je "wymęczyć"...
 
     
ElMapet 
Nowy


Wiek: 36
Dołączył: 24 Lis 2013
Posty: 42
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-12-27, 13:41   

nie traktujesz tego jako cel, tylko jako konieczność, przymus.
a co z innymi celami?
 
 
     
robert86 
Nowy


Wiek: 37
Dołączył: 26 Gru 2013
Posty: 45
Skąd: Opolszczyzna i Dolnośląskie
Wysłany: 2013-12-27, 14:10   

ElMapet napisał/a:
nie traktujesz tego jako cel, tylko jako konieczność, przymus.

Owszem traktuje. Jako dokończenie tego, co zacząłem. Gdy zaczynałem historię (i praktycznie przez cały okres licencjatu) to był mój cel. Wiązałem z historią pewne plany. Ale obecnie - nie ukrywam tego - mój zapał osłabł, zmieniłem podejście. Jeśli nazywasz to "przymusem" - to zgoda: chcę to skończyć po to, aby trzy lata licencjatu i kasa, jaką wydali na mnie rodzice nie poszła na marne. Czy choćby ten aspekt finansowy nie usprawiedliwia takiego podejścia? Fachu żadnego nie mam, a taki magister to zawsze coś więcej, niż jego brak. Ot, specyfika warunków, jakie panują tu w kraju...
ElMapet napisał/a:
a co z innymi celami?

Z tym już trochę gorzej. Wiem, wiem... to siedzi we mnie, w moim sposobie myślenia.
I póki co, nic nie przychodzi sensownego do głowy... Nie ukrywam, że nawet z tym, co mam teraz (ostatnie pół roku studiów, magisterka i kilka drobiazgów) mam pewne problemy, bo im więcej o tym myślę, tym bardziej negatywnie się nastawiam, zniechęcam, znajduje zajęcie byle tylko nie brać się za to, co (teoretycznie) powinienem się wziąć...
 
     
ElMapet 
Nowy


Wiek: 36
Dołączył: 24 Lis 2013
Posty: 42
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2013-12-28, 00:09   

ale to nie muszą być jakiegoś mega wzniosłe cele

ja sobie ustaliłem kilka, jeden np przestać narzekać,
kolejny to np zamiast czytać pobieżnie poradniki (taki np o zwalczeniu nieśmiałości) wykonywać ćwiczenia które są tam zawarte, zamiast tylko pobieżnie je czytać. Mimo że te ćwiczenia mogą mi się wydać bezsensowane.


Przy okazji, możesz wpaść na spotkanie wrocławskiej grupy nieśmiałych. Jeżeli chcesz, daj znać na pw.
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS