Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Od jak dawna jesteście samotni?
Autor Wiadomość
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-06-06, 07:59   

Anonimka napisał/a:
ja odczuwam zbyt wielką potrzebę 'oddania się' drugiej osobie i uważam, że jedynie wtedy życie ma sens.


Zastanawiam się, czy takie "oddanie się", zatracenie w drugiej osobie jest dobre. Na krótką metę może i tak, ale w momencie kiedy ta osoba, z jakichś względów odchodzi, to budzisz się z ręką w nocniku. Okazuje się, że nie masz nikogo, żadnej koleżanki i dopiero wtedy czujesz samotna, jak cholera. I wtedy życie traci sens, bo nie ma tej drugiej osoby. Cała sztuka polega na tym, żeby nie utracić tego sensu życia kiedy tej drugiej osoby już nie ma. Ja jeszcze tej sztuki nie opanowałam :)
Anonimko, co masz na myśli mówiąc o "oddaniu się" drugiej osobie? Może ja coś źle zrozumiałam?
 
     
Jasper 
Aktywny


Wiek: 31
Dołączył: 14 Wrz 2012
Posty: 461
Skąd: Woj. Podlaskie
Wysłany: 2013-06-06, 08:24   

Anonimka napisał/a:
Jasper napisał/a:

Moja samotność? hmmm dwa lata i pięć miesięcy. Niby krótko, niby nie. Ale wystarczająco by znacznie zmienić osobowość...


Dlaczego uważasz, że 2 lata w samotności zmieniają osobowość?


Chyba się nie zrozumieliśmy, nie miałem tu na myśli schematu w stylu " Jeśli jesteś samotna/ny dwa lata to zmieniła się Twoja osobowość, Jeśli jesteś samotna/ny "X" lat to zmieniło się ... to i to..."
Po prostu źle odebrano moje słowa. Tak naprawdę chciałem powiedzieć że w moim przypadku przez te dwa lata samotności nastąpiła zmiana osobowości. Opisywałem po prostu to jak sytuacja wygląda w moim przypadku.

Ktoś z przed mówców ( nie pamiętam dokładnie kto, za to sory) powiedział że może wydarzyło się coś co mnie zmieniło, nie będę rozpisywał się ani żalił bo to nie miejsce i czas :) Ale tak, wydarzyło się coś co zapoczątkowało swojego rodzaju lawinę zmian i jeśli patrzę na siebie tego sprzed tych dwóch lat i na tego dziś to zdecydowanie widzę że jestem inną osobą, że zmieniłem się radykalnie i zmieniła się także moja osobowość... No i powstało małe rozwinięcie poprzedniego akapitu :) czyli ten czas w samotności zmienił moją osobowość.
 
 
     
Bonfire 
Milczący



Wiek: 27
Dołączyła: 06 Cze 2013
Posty: 50
Wysłany: 2013-06-06, 21:02   

Zawsze byłam samotna. Czasami, wieczorami mi to doskwiera..
 
     
Anonimka 
Początkujący



Wiek: 33
Dołączyła: 03 Cze 2013
Posty: 197
Skąd: 3city
Wysłany: 2013-06-06, 21:54   

cytrynka83 napisał/a:
Anonimka napisał/a:
ja odczuwam zbyt wielką potrzebę 'oddania się' drugiej osobie i uważam, że jedynie wtedy życie ma sens.


Zastanawiam się, czy takie "oddanie się", zatracenie w drugiej osobie jest dobre. Na krótką metę może i tak, ale w momencie kiedy ta osoba, z jakichś względów odchodzi, to budzisz się z ręką w nocniku. Okazuje się, że nie masz nikogo, żadnej koleżanki i dopiero wtedy czujesz samotna, jak cholera. I wtedy życie traci sens, bo nie ma tej drugiej osoby. Cała sztuka polega na tym, żeby nie utracić tego sensu życia kiedy tej drugiej osoby już nie ma. Ja jeszcze tej sztuki nie opanowałam :)
Anonimko, co masz na myśli mówiąc o "oddaniu się" drugiej osobie? Może ja coś źle zrozumiałam?

Myślę, że dobrze to ujęłaś, choć ja już od jakiegoś czasu po kilku dziwnych doświadczeniach z ludźmi oduczam się pomału takiego zapatrzenia. Mimo tego, że chcę nie spotkałam chyba osoby, której zależałoby na mnie równie mocno co mi na niej i czasem zastanawiam się czy to reguła, że jednej stronie zależy bardziej czy też mam pecha do ludzi i nie potrzebnie angażuję się na 100%, jak wydaje mi się, powinno się robić. Nie wiem.

Jasper napisał/a:

Ale tak, wydarzyło się coś co zapoczątkowało swojego rodzaju lawinę zmian i jeśli patrzę na siebie tego sprzed tych dwóch lat i na tego dziś to zdecydowanie widzę że jestem inną osobą, że zmieniłem się radykalnie i zmieniła się także moja osobowość... No i powstało małe rozwinięcie poprzedniego akapitu :) czyli ten czas w samotności zmienił moją osobowość.


Też u siebie to zauważyłam w ostatnich latach. Właście może dalej mam niewielu znajomych, ale charakter odmienny. Też kwestia doświadczeń bardziej.

Ostatnio spotkałam się z twierdzeniem,że taki dłuższy lub krótszy stan samotności zmienia osobowość na gorsze. Myślicie, że to prawda? Że człowiek z wiekiem gorzknieje i obojętnieje? Czy mogą być jakieś pozytywne aspekty trwania w takim stanie?


Bonfire napisał/a:

Zawsze byłam samotna. Czasami, wieczorami mi to doskwiera..

To zdecydowanie najgorsza pora... polecam hobbystyczne słuchanie muzyki i patrzenie w niebo. Czasem pomaga ;-)
 
 
     
Anonimka 
Początkujący



Wiek: 33
Dołączyła: 03 Cze 2013
Posty: 197
Skąd: 3city
Wysłany: 2013-06-06, 21:58   

Hakim napisał/a:
Cytat:
Dlaczego uważasz, że 2 lata w samotności zmieniają osobowość?

Może wydarzyło się coś go zmieniło.

Moja samotność? Chyba od zawsze czuję się samotny, nigdy nie poznałem bratniej duszy, z kim świetnie bym się rozumiał i dogadywał. Nie licząc tych paru znajomości, które raczej trudno nazwać związkiem.


A ja myślę, że bratnie dusze istnieją i dogadywać z ludźmi wcale nie jest tak trudno, ale jest jeden szkopuł - trzeba umieć wyzbyć się strachu przed szczerością i nauczyć się prawdziwie słuchać, a to większości ludzi nie wychodzi...
 
 
     
Andskyru 
Aktywny


Wiek: 28
Dołączył: 07 Maj 2012
Posty: 320
Wysłany: 2013-06-06, 23:04   

... mniema ludzi szczerych, są tylko tacy którzy są mniej nieszczerzy
 
     
Hisaishi 
Nowy

Dołączył: 03 Cze 2013
Posty: 3
Wysłany: 2013-06-07, 00:15   

Anonimka napisał/a:
Ostatnio spotkałam się z twierdzeniem,że taki dłuższy lub krótszy stan samotności zmienia osobowość na gorsze. Myślicie, że to prawda? Że człowiek z wiekiem gorzknieje i obojętnieje? Czy mogą być jakieś pozytywne aspekty trwania w takim stanie?


Śamotność stopniowo łamie czlowieka, a żeby się temu przeciwstawić musisz coś poświęcić, stać się bardziej twardym, niezależnym, ale też czasami zgorzkniałym i obojętnym. Nikt nie stoi po twojej stronie, więc czemu ty miałbyś stać po czyjejś, pomagać komuś. U silnym ludzi jest jakaś nadzieja, iskra, która tli się gdzieś w sercu, ale nie zawsze trafia się osoba, którą tym ciepłem można obdarzyć.
Moim zdaniem na dłuższą metę nie ma żadnych plusów, natomiast na krótką można się trochę zahartować.

Co do bratnich duszy to uważam, że nie szczerość jest najważniejsza. Na pewne drobnostki trzeba czasami przymykać oko, a nie walić prosto z mostu, nikt przecież nie jest doskonały. Każdy człowiek jest raczej inny, a Ci najbardziej wartościowi trwają po prostu przy drugiej osobie także w ciężkich chwilach i to właśnie ich warto mieć przy sobie.
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-06-07, 07:37   

Anonimka napisał/a:
Myślę, że dobrze to ujęłaś, choć ja już od jakiegoś czasu po kilku dziwnych doświadczeniach z ludźmi oduczam się pomału takiego zapatrzenia. Mimo tego, że chcę nie spotkałam chyba osoby, której zależałoby na mnie równie mocno co mi na niej i czasem zastanawiam się czy to reguła, że jednej stronie zależy bardziej czy też mam pecha do ludzi i nie potrzebnie angażuję się na 100%, jak wydaje mi się, powinno się robić. Nie wiem.


Może za bardzo chcesz spotkać taką osobę i dlatego ci się nie udaje. Myślę, że nie chodzi o to, że masz pecha, tylko może inaczej pojmujesz słowo zaangażowanie. Nie chodzi o to, żeby cały czas spędzać z tą osobą czas, być na każde jej zawołanie, druga osoba nie może być centrum naszego szczęścia. Chodzi o to, żeby zachować równowagę. Spędzać razem czas, ale i osobno. Mieć wspólne zainteresowania, ale i swoje własne. I umieć wypełnić sobie czas, kiedy ta druga osoba np. gdzieś wyjedzie.
Wiem, o czym mówisz, bo sama taka byłam. Druga osoba stała się dla mnie kimś ważniejszym ode mnie samej :). Rzuciłam swoje zainteresowania, pasje, jakieś tam koleżanki, bo był ON. Nie najlepiej na tym wyszłam :) Prawda jest taka, że nawet kota można zagłaskać
 
     
nadświadomy 
Aktywny



Wiek: 35
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 402
Skąd: odludzie
Wysłany: 2013-06-07, 23:20   

cytrynka83 napisał/a:
Prawda jest taka, że nawet kota można zagłaskać


Tylko nie kota! cytrynko nie rób mi tego
 
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-06-09, 16:42   

nadświadomy napisał/a:
cytrynka83 napisał/a:
Prawda jest taka, że nawet kota można zagłaskać


Tylko nie kota! cytrynko nie rób mi tego


Nadświadomy, może to jest sposób na Twoje koty? Zagłaskać je na tak żeby nie mogły się ruszyć :mrgreen:
Widzisz Ty masz problem z kotami ja z gołębiami :)
Ostatnio zmieniony przez cytrynka83 2013-06-09, 17:01, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
nadświadomy 
Aktywny



Wiek: 35
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 402
Skąd: odludzie
Wysłany: 2013-06-10, 00:48   

cytrynka83 napisał/a:
Widzisz Ty masz problem z kotami ja z gołębiami :)


Czyżby obie te kwestie "ocierały" się o gówno?
 
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-06-10, 17:20   

nadświadomy napisał/a:
cytrynka83 napisał/a:
Widzisz Ty masz problem z kotami ja z gołębiami :)


Czyżby obie te kwestie "ocierały" się o gówno?


Trafiłeś :mrgreen:
Pytanie, jak sobie z nimi poradzić??
Ostatnio zmieniony przez cytrynka83 2013-06-10, 17:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sen
[Usunięty]

Wysłany: 2013-06-10, 17:57   

jak poradzić sobie z gołębiami? Sugeruje obejrzeć film Pręgi ;3
 
     
nadświadomy 
Aktywny



Wiek: 35
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 402
Skąd: odludzie
Wysłany: 2013-06-10, 23:19   

cytrynka83 napisał/a:
nadświadomy napisał/a:
cytrynka83 napisał/a:
Widzisz Ty masz problem z kotami ja z gołębiami :)


Czyżby obie te kwestie "ocierały" się o gówno?


Trafiłeś :mrgreen:
Pytanie, jak sobie z nimi poradzić??


Ja chyba już w zasadzie umorzyłem postępowanie. Kot ostatecznie nie dostanie tego, na co zasłużył, to był jednorazowy szczeniacki wybryk.
Ale niech jeszcze jeden raz jego dupa tu postanie... To... :mrgreen:

Z gołębiami może być gorzej, może to być problem nawracający, czyż nie? Trzeba obadać film, który Sen proponuje. :twisted:
 
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-06-11, 14:19   

nadświadomy napisał/a:
Z gołębiami może być gorzej, może to być problem nawracający, czyż nie? Trzeba obadać film, który Sen proponuje. :twisted:


Nawracający problem, to mało powiedziane. Gdyby jeszcze był z nich pożytek. Gdyby chociaż ładnie śpiewały, ale nie. Srają gdzie popadnie i wydobywają z siebie dziwne dźwięki. A ostatnio zabawiały się w znaczący sposób na balkonie. Ta walka prowadzi do uszczerbku fizycznego mojego ciała :P.
Chyba naprawdę trzeba będzie obejrzeć ten film.
Ostatnio zmieniony przez cytrynka83 2013-06-11, 14:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS
X