Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
samotnosc 30-latkow
Autor Wiadomość
bells
Nowy

Dołączył: 19 Maj 2013
Posty: 3
Wysłany: 2013-05-19, 20:43   samotnosc 30-latkow

Witam..w sumie wiele tu zostalo napisane na podobny temat pewnie? ja chcialabym odrebny post zalozyc i zaprosic was do dyskusji..
mieszkam za granica-generalnie od pewnego czasu nie umiem sobie ulozyc w glowie priorytetow-sa one -wiem, ale chaos sie zrobil po rozstaniu z partnerem. zastanawia mnie jedno-czy ja sie nadaje do zwiazku.wiele by pisac ojjj wiele.....staralam sie odnalezc w innych relacjach z mezczyznami ale albo byly tzw chamy-albo no nie czulam tzw bluesa. teraz w sumie jestem sama...w sumie...tzn jest ktos mi bliski ale mieszka cholernie daleko-mamy kontakt b waski-jest mysle czlowiekiem do zycia. ale to nie wszystko...najwazniejsza sprawa to to ze cos sie we mnie blokuje-jakbym mieszkala na samotnej wyspie...za duzo oczekuje? on niejest cieplym czlowiekiem choc umie okazac bliskosc()..wiecie? ciezko po niejako traumie rozstania wejsc w nowa relacje zwlaszcza jesli sie nie szuka romansu..zwlaszcza.oboje mamy spore kopoty natury hm finansowej-nie mozemy na razie sie spotkac..i ja mysle sobie po co to ciagnac? przeciez idzie zwariowac..potrzeba mi kogos na miejscu..poprostu do zycia...mecze go czasem tym ze tesknie...choc juz tak nie okazuje ale z kolei meczy mnie paskudnie ze on tak daleko-ze ja nie moge okazac uczucia..bo niby jak? sms? skajp? bez sensu........a mlodziunia nie jestem juz..mam ponad 30 lat. mozliwe ze za duzo czasu i stad taki galop mysli-niewiem szczerze o robic...czasem widze jakby on niezbyt przejawial inicjatywe..mam watpliwosci a zaraz mam mysli...to odleglosc przeciez i tak wybralam...ale ile ja mam tak czekac ,zyc..ile.
co wy na to...choc przyznam ze jest to krzyzowka drog max..jego charakter a moj ochh..ale ok...latwo nic madrego w zyciu nie przychodzi...boje sie tylko ze nie umiem juz byc w zwiazku..kompletnie..mam takie idiotyczne szczescie do ciezkich charakterow.
pozdrawiam wszystkich.
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-05-19, 20:57   

A może ci faceci nie byli odpowiedni dla ciebie, albo podświadomie sama wybierałaś takich chamów. Może robiłaś to w jakiś sposób na siłę, bo bałaś się być sama, taki lepszy rydz niż nic? Zbyt wygórowane oczekiwania też potrafią wiele zepsuć, z drugiej strony jednak czy warto zadowalać się byle czym? Może powinnaś odpowiedzieć sobie na pytanie, co tak naprawdę jest ważne dla ciebie i czego oczekujesz.
 
     
bells
Nowy

Dołączył: 19 Maj 2013
Posty: 3
Wysłany: 2013-05-19, 21:02   

hm tez racja ale ja dalam sie zdobywac...tylko w momencie gdy odkrylam swoje karty ...cisza...to mysle taki syndrom materialu na kobiete zdradzana. wsio ok dopoki jestes taka oschal etc...niewiem-nie sposob mi to ogarnac. im dluzej czas samemu np niedziele..tym wew gorzej mi o9kresli swa tozsamosc by z kims byc.
ale uwaga...nie jestem ciepla kluska...nie dam sie wykorzystac...pyt przebiegajace w tym poscie jest jedno...jak czlowiek uczciwy ktory kochal kocha...zainwestowal w kogos cos CENNEGO...mimo porazki ma wciaz byc taki sam? wlasnie.............
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-05-19, 21:09   

Nie da się być ciągle tą samą osobą. Każde doświadczenia na nas wpływa, zmienia. Niestety te negatywne doświadczenia zazwyczaj czegoś nas pozbawiają, jakiejś cząstki siebie. Jesteśmy wtedy jacyś wybrakowani.
 
     
bells
Nowy

Dołączył: 19 Maj 2013
Posty: 3
Wysłany: 2013-05-19, 21:15   

dobrze ujelas...wybrakowani-dzieci nie mam,finansowo w ogole jest zle...jeszcze czasem myslew sobie dam rade-jakies swiatlo w tunelu widze mimo gehenny...to cud maly.
ale ilemozna...tak cale zycie byc na koncu..a ja zla nie umiem byc-nie umiem...bo jak wiesz zapewne jesli ktos ci robi bloto cos peka wew..swiat jest okrutny,,,ladnie sie pisze i radzi-bedzie OK...ale jakimkosztem?jakim...chcialabym jedno..poprostu nie zaglebiac sie az tyle to mnie tak meczy,postarza psychicznie....widze po zachowaniu wsrod innych ludzi-mowia mi ze ja naprawde mimo gadki wesolosci jestem tak b samotna...nie slaba nie nie-SAMOTNA...
,,by tak poprostu nie bac sie zaufac i pokazac te slabosc,,.......to szczyt wg mnie by ktos mnie na tym glupim swiecie zrozumial.
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-05-19, 21:30   

Podobno nadzieja umiera ostatnia, ale jeśli nie ma się nikogo, kto wesprze to samemu jest ciężko. Trudno jest zaufać, jeśli ileś osób bliskich ci, którym oddałaś część siebie, zawiodło, odeszło.
 
     
Andskyru 
Aktywny


Wiek: 28
Dołączył: 07 Maj 2012
Posty: 320
Wysłany: 2013-05-19, 21:59   

Paralericznie kojarzy mi się pisanka niepokonani - perfektu.
Nie podawaj się póki ognie w Tobie se pali, jeśli jest ze do końca trzeba wieżyc że los inny pisany jest, do póki miłość nie złowi Ciebie.
Ale jak było już powiedziane łatwo się mówi, a w rzeczywistości, ciężko jest po takim czymś wstać, że to tak ujmę
Ostatnio zmieniony przez Andskyru 2013-05-19, 22:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS