Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Pozytywniej!
Autor Wiadomość
Qwer
Nowy

Dołączył: 09 Maj 2013
Posty: 11
Wysłany: 2013-05-09, 17:02   Pozytywniej!

Witam! Przyznam się, że założyłam tu konto tylko w celu zamieszczenia ogłoszenia o poszukiwaniu nowych ludzi. Będę całkowicie szczera - szkoda mi było czasu na rozmowy w stylu "jestem samotna" "ja też" "ale ja mam gorzej" "tak źle jak ja nie ma nikt".

Teraz jednak przejrzałam spis tematów. Ludzie! Jak to forum ma wam pomóc, jeśli wciąż tylko się dołujecie nawzajem zamiast sobie pomagać? Brakuje tu tematów pozytywnych, dających nadzieję, zawierające konkretne rady.

Na pewno niektórym z was coś się udało zrobić! Może raz się przełamali i zaczęli rozmowę z kimś sympatycznym albo zrobili coś, co choć minimalnie zmniejszyło ich samotność? Może ktoś poleca jakąś książkę, czy film, który coś ważnego w tej kwestii pokazuje? Niech się tym podzielą!

Hej, mi też brakuje ludzi! Mam 18 lat i chcę od życia więcej! Proszę was wszystkich, weźmy się w garść, organizujmy coś, starajmy się, mówmy o swoich małych sukcesach, wspierajmy się zamiast narzekać! Musimy dać sobie radę, prawda?

Przesyłam wam wszystkim serdeczne uśmiechy! :zeby: :zeby: :zeby:

Liczę na jakieś odpowiedzi na mój, pewnego rodzaju apel. :-)
 
     
Mr.eM
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-09, 18:16   

Bardzo fajny apel ;-) Problemem jest - już któryś raz to powtarzam, więc często się ta uwaga przewija - tutaj mało ludzi samotnych tak naprawdę. Spójrz - gdyby przychodzili tu sami ludzie chcący rozwiązać swój problem to topik 'Poznam' i zbliżone pękałyby w szwach od odpowiedzi na temat i wielu ludzi odmieniłoby częściowo swoją sytuację. Jedna grupka ludzi - "nie, bo ja się wstydzę", druga " nie wiem czego chcę", trzecia cośtam jeszcze...takie podejście mija się z celem. Samym pisaniem nie osiągniesz zadowalającego efektu - motorem napędowym walki z samotnością są działania w rzeczywistości. Przyłączyłbym się do Ciebie i tez pozachęcał, no ale co jedna, dwie / kilka osób może zmienić?
 
     
Sen
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-09, 18:17   

^^, zapomniałaś o "rty" ;3

I w sumie nie ma co dodawać, bo Mr. eM elegancko to ujął. Niektórzy chyba naprawdę albo nie wiedzą czym jest samotność, albo mają za mało "wigoru", żeby zmienić coś w swoim życiu, aby kogoś poznać, itp.

Tak jak napisał eM(emems) powyżej, gdyby ludzie tu zarejestrowani naprawdę byli samotni, to byłby tu ruch jak na Wall Street. A tak, cichoszaaa ;3
Ostatnio zmieniony przez Sen 2013-05-09, 18:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hombre 
Milczący



Wiek: 29
Dołączył: 13 Lip 2012
Posty: 77
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2013-05-09, 19:15   

Och, czyli nie ja jeden widzę, że to forum emanuje smutkiem xd
Prawdą jest to, co głosi Qwer. Brakuje nam osób, które dałyby konkretne, pozytywne świadectwa ze swojego życia. Skoro motorem napędowym jest działanie w rzeczywistości to ktoś powinien wlewać paliwo xd

A co do kwestii ruchu na forum, to myślę, że dużą część tego ruchu nie widać, bo toczy się przez PM'y, a zakładane tematy jedynie informują o dostępności danej osoby. A skoro chcemy zwiększyć ruch, zachęcajmy ludzi do tego xd

Dołączam się do apelu. To forum jest zbyt ważne dla osób smutnych, aby wiało od niego smutkiem.
 
     
Blaise 
Początkujący



Wiek: 32
Dołączył: 06 Sty 2013
Posty: 170
Skąd: pomorskie
Wysłany: 2013-05-09, 20:03   

dobra nie apelujmy przechodźmy do konkretów :P

Powiem, że jest pozytywniej.

Piszę często i gęsto z jedną osobą z forum, dodaje mi to jakiejś motywacji, odważyłem się zagadać do dziewczyny która mi się podobała i pierwszy raz się nie zbłaźniłem, dowiedziałem się że ma chłopaka, no i ok przynajmniej nie snuję już domysłów, a gdy ją czasami spotkam gdzieś to się nawet uśmiechniemy i powiemy sobie cześć :-)

Teraz znowu wierzę, że jeśli się postaram to wszystko się jakoś bardziej lub mniej ułoży. Z karierą i z uczuciami. Najważniejsze to walczyć z życiem i nie dać mu się przygnieść.
 
 
     
Mr.eM
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-10, 03:22   

Do Wall Street jeszcze nam 'trochę' brakuje ;-)

Hombre, Twoje założenie jest sensowne, tylko trzeba jeszcze sprawdzić ile osób na ile aktywnych rzeczywiście przechodzi z peemów na etap konkretnej znajomości(najlepiej zrobić ankietę, to się dowiemy :-D ) , jest tu trochę osób, które wylewają żale i to mi daje konkretniejsze podstawy do określenia tak a nie inaczej stanu aktywności w poszukiwaniu realnych znajomości. Ogłoszenia w tematach typu "poznam" są stymulantem tego całego procesu( łatwiej zachęcić osobę, wystawiając się na nią niż siedząc cicho, bez określania się, co przechyla szalę na powodzenie ogłoszeń). Oczywiście to nie jest regułą i część może ograniczyć się do samych pm'ów, przechodząc do nich z ogłoszeń. Naprawde trudno określić ile osób dokładnie i przez co starają się poznać(a także jakiemu procentowi z nich udaje się rozwinąć znajomość) i co jaki okres czasu, w tej kwestii każdy z nas może się mylić, albo mieć rację. Co do jednego można być bardziej pewnym - forumowe nastroje są jak narazie najpewniejszym wskaźnikiem, im więcej byłoby udanych znajomości tym mniej smutów, a obecnie jest odwrotnie :-P
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-05-10, 09:11   

Zgadzam się z wami. Wiele osób, które tutaj piszą wylewają żale ( mnie też się to zdarza :P). Problem polega chyba na tym, że te osoby chyba nie chcą tak naprawdę pomocy, tylko chcą poużalać się nad sobą. Przecież nikt nie ma gorzej ode mnie. Nawet jeśli ktoś coś doradzi, to taka osoba wymyśla setki wymówek, żeby tylko z tych rad nie skorzystać. Każdy zapatrzony jest w swój problem i w swoje nieszczęście. A może też chodzi o to, że brakuje konkretnych rad, które mogły by pomóc?
 
     
Qwer
Nowy

Dołączył: 09 Maj 2013
Posty: 11
Wysłany: 2013-05-10, 10:15   

Cieszę się, że się ze mną zgadzacie. : D

Blaise, fajnie, że podałeś jakiś pozytywny przykład ze swojego życia. : ]

Ja mogę na razie podzielić się z wami czymś, co mi pomogło. Uświadomiłam sobie, że wiele złego może zdziałać podejście "skoro ludzie nie chcą ze mną rozmawiać, to niech spadają i nie są mnie warci" albo myślenie stereotypami "on ma na sobie dres, musi być idiotą". Takie myślenie widać na zewnątrz, a wtedy ktoś tworzy wokół siebie barierę, której nikt nie ma ochoty przekraczać, daje komunikat "nie lubię was, mam was gdzieś, jestem lepszy, dajcie mi spokój". Nawet, jeśli tak nie myśli, to tak jest odbierany. No i dlatego nieśmiali są często uważani za zarozumiałych, niestety...
Więc w moim przypadku sprawdziły się próby pozytywnego podejścia do każdego człowieka, z założeniem, że on przez swoje ignorowanie mnie wcale nie chce mnie świadomie ranić, ale po prostu nie wie, że mam ochotę go poznać. : )
To nie znajdzie od razu przyjaciół, ale myślę, że warto od tego zacząć.
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-05-10, 13:34   

Ja też często patrzę na ludzi stereotypowo. Wiem, że robię błąd. Kiedyś negatywnie oceniłam obcą sobie dziewczynę. Pomyślałam, że jest jakaś taka niemiła. Tym czasem to ona mi pomogła w drobnej technicznej sprawie, nie wyśmiewając mnie przy tym. Głupio się w tedy poczułam. Oceniłam kogoś, kogo nie znałam.
Jako osoba nieśmiała często wkładam maskę nietykalności, a potem jestem właśnie uznawana za osobę, która jest niedostępna lub się wywyższa. A wcale taka nie jestem i ktoś kto pozna mnie lepiej, sam się o tym przekonuje.
 
     
Hombre 
Milczący



Wiek: 29
Dołączył: 13 Lip 2012
Posty: 77
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2013-05-10, 14:13   

cytrynka83 napisał/a:
Nawet jeśli ktoś coś doradzi, to taka osoba wymyśla setki wymówek, żeby tylko z tych rad nie skorzystać. Każdy zapatrzony jest w swój problem i w swoje nieszczęście. A może też chodzi o to, że brakuje konkretnych rad, które mogły by pomóc?


cytrynka83, moim zdaniem, rady są jak najbardziej dobre. Problem tkwi właśnie z przyjmowaniem tych rad. Myślę, że sporo (piszę na własnym przykładzie, trochę ryzykuję mówiąc "sporo") osób szuka pomocy w postaci magicznej złotej reguły, która będzie uniwersalnym remedium, które załatwi wszystko w 30 minut bez wychodzenia z domu. Dlatego o radach w stylu "musisz pracować nad sobą", "spróbuj zaryzykować" nawet nie chcą słyszeć. Później rodzą się myśli w stylu "a co jak to długo potrwa?", "nie zdobędę się na to", "pisanie swoich zalet na kartce? ale to głupie!".

Ja miałem swojego czasu bardzo wielki problem z nieśmiałością i poczuciem własnej wartości. Czułem się jak gówno na nogach. Miałem wrażenie, że wszyscy utrzymujący kontakt ze mną robią to z litości. Wmówiłem sobie, że wszyscy są idealni, ja jestem ten odmieniec. Do tego wszystkiego zakochałem się, bez wzajemności. Może to brzmieć banalnie, ale mocno ryło mi to psychikę. No właśnie, sam sobie ryłem psychikę.
Odkryłem, że kluczem jest nie myślenie o sobie. Nie wolno kontemplować swojej niedoli. Trzeba skupić się na ludziach, ich odczuciach, nastrojach, zachowaniu. Obserwacja innych da nam odpowiednie pojęcie o samym sobie. Zaczyna się nie dostrzegać pewnych strasznych tworów wyobraźni - różnic.
Inną rzeczą jest zadanie sobie pytania: "Czym jest moje cierpienie w obliczu cierpienia innych?" - odwrócenie sytuacji "Ja to mam najgorzej". Dlatego stwierdziłem wcześniej, że mój problem może niektórym wydawać się banalny, jeżeli nie śmieszny. Teraz jestem w trakcie swojej "odnowy siebie" i robiąc coraz większe postępy też po części ten problem tak postrzegam.
Jako że jestem osobą dosyć głęboko wierzącą, można powiedzieć, że w dużej mierze "wymodliłem" swój proces uzdrawiania. Dodatkowo jedna książka dokręciła mocno śrubę w postrzeganiu samego siebie - "Wolni od niemocy" o. Augustyna Pelanowskiego. Jeżeli ktoś jest wierzący - to to dla niego istny, długoterminowy lek antydepresyjny. Jeżeli ktoś nie wierzy też polecam. Co prawda opiera się na tekstach z Biblii, do której niektórzy ludzie mogą mieć awersję, ale w końcu ta książka ma pomóc, nie? Jeżeli miałbym polecić osobie z problemem książkę, to tylko tę (tą?).

Obecnie jestem innym człowiekiem niż rok/dwa lata temu. Umiem dostrzegać pozytywy w moim życiu, nie stawiam swojej osoby poniżej/ponad innych i wiem, że pomimo dalszych objawów nieśmiałości/aspołeczności, w przyszłości będzie tylko lepiej xd

(nie ma to jak pisać jednego posta 1.5h)
Ostatnio zmieniony przez Hombre 2013-05-10, 14:14, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
cytrynka83 
Częsty bywalec



Wiek: 40
Dołączyła: 05 Lip 2012
Posty: 858
Skąd: lubelskie
Wysłany: 2013-05-10, 20:00   

Hombre napisał/a:
cytrynka83, moim zdaniem, rady są jak najbardziej dobre. Problem tkwi właśnie z przyjmowaniem tych rad. Myślę, że sporo (piszę na własnym przykładzie, trochę ryzykuję mówiąc "sporo") osób szuka pomocy w postaci magicznej złotej reguły, która będzie uniwersalnym remedium, które załatwi wszystko w 30 minut bez wychodzenia z domu. Dlatego o radach w stylu "musisz pracować nad sobą", "spróbuj zaryzykować" nawet nie chcą słyszeć. Później rodzą się myśli w stylu "a co jak to długo potrwa?", "nie zdobędę się na to", "pisanie swoich zalet na kartce? ale to głupie!".


Masz racje, wyjąłeś mi to z ust. Sama często też tak myślę, bo przecież praca nad sobą wymaga tyle wysiłku. A każdy chciałby żeby to był łatwy, prosty i przyjemny proces ;-) .
 
     
Qwer
Nowy

Dołączył: 09 Maj 2013
Posty: 11
Wysłany: 2013-05-11, 13:12   

Hombre napisał/a:


Nie wolno kontemplować swojej niedoli. Trzeba skupić się na ludziach, ich odczuciach, nastrojach, zachowaniu. Obserwacja innych da nam odpowiednie pojęcie o samym sobie. Zaczyna się nie dostrzegać pewnych strasznych tworów wyobraźni - różnic.
Inną rzeczą jest zadanie sobie pytania: "Czym jest moje cierpienie w obliczu cierpienia innych?" - odwrócenie sytuacji "Ja to mam najgorzej". Dlatego stwierdziłem wcześniej, że mój problem może niektórym wydawać się banalny, jeżeli nie śmieszny. Teraz jestem w trakcie swojej "odnowy siebie" i robiąc coraz większe postępy też po części ten problem tak postrzegam.
Jako że jestem osobą dosyć głęboko wierzącą, można powiedzieć, że w dużej mierze "wymodliłem" swój proces uzdrawiania. Dodatkowo jedna książka dokręciła mocno śrubę w postrzeganiu samego siebie - "Wolni od niemocy" o. Augustyna Pelanowskiego. Jeżeli ktoś jest wierzący - to to dla niego istny, długoterminowy lek antydepresyjny. Jeżeli ktoś nie wierzy też polecam. Co prawda opiera się na tekstach z Biblii, do której niektórzy ludzie mogą mieć awersję, ale w końcu ta książka ma pomóc, nie? Jeżeli miałbym polecić osobie z problemem książkę, to tylko tę (tą?).

(nie ma to jak pisać jednego posta 1.5h)


To prawda z tym zwróceniem swojej uwagi na innych zamiast na siebie. Czasem też dobrym wyjściem jest komuś w czymś pomóc. Inna sprawa, że nie zawsze łatwo znaleźć do tego okazję, nawet jak się chce.

A z tym myśleniem "inni mają gorzej" też może być różnie. Bo sama kiedyś czytałam wpisy ludzi i myślałam "hej, ze mną jeszcze nie jest tak źle!" Szukałam usprawiedliwień dla samej siebie. To nie pomagało na długo, tylko wprowadzało w błędne koło...

A ta książka, którą podałeś, dla osób wierzących jest naprawdę świetna! Tam jest taka ważna rzecz o powtarzalności. Często nie ponosimy winy za swoją samotność i po kilku nieudanych próbach już myślimy, że to jakieś przekleństwo i już nigdy nie uda się stworzyć szczęśliwej relacji. Wiara na pewno tu przychodzi z pomocą.
Czy mogę spytać, czy twoje uzdrowienie dotyczyło jakiejś konkretnej kwestii z przeszłości, do której należało wrócić i ją uleczyć, czy tak ogólnie?
 
     
Hombre 
Milczący



Wiek: 29
Dołączył: 13 Lip 2012
Posty: 77
Skąd: Śląsk
Wysłany: 2013-05-11, 17:15   

Qwer napisał/a:
Czy mogę spytać, czy twoje uzdrowienie dotyczyło jakiejś konkretnej kwestii z przeszłości, do której należało wrócić i ją uleczyć, czy tak ogólnie?


Chodzi Ci o to, co udało mi się już wyleczyć?
Wpojoną samonienawiść i aspołeczność, wszystko nabyte podczas wydarzeń ze szkoły podstawowej, kiedy to byłem takim "koziołkiem ofiarnym". Po czym zacząłem głęboko rozkminiać "skoro tak mnie traktują, to coś jest chyba rzeczywiście ze mną nie tak". Za głęboko. Odbiło się to na wielu aspektach mojego życia. Do dziś się z tym użeram xd
 
     
Qwer
Nowy

Dołączył: 09 Maj 2013
Posty: 11
Wysłany: 2013-05-13, 13:13   

Hmm, dobrze od tego zacząć. W moim przypadku nigdy nie miałam jakoś bardzo niskiego mniemania o sobie, ale przekonanie, że mam w życiu niesamowitego pecha do ludzi. Staram się to jakoś zmieniać...
 
     
Poddrzewem 
Częsty bywalec



Dołączył: 17 Mar 2013
Posty: 653
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-13, 22:20   

Miałem tu już wcześniej dorzucić swe trzy gorsze, lecz jakoś zaginęło mi to w czasie.
(Proszę wybaczyć mi ten chaos)


No dobra, odnosząc się wpierw do pierwszego posta.
Te forum jest z wiązane z tematyką samotności i niema co tu udawać ze większość rzeczy nie będzie opływać w ekstazie i w ogóle. Chodź może jakby miało nazwę "Come on, let's party" było by lepiej? Neee :) Co tu udawać, wiele osób przychodzi na te forum z rożnymi założeniami, oczekiwaniami, intencjami. Muszę się zgodzić z wami w większości kwestii. Są tu różni ludzi, jedni chcą się tylko użalać, lecz inny potrzebują wypluć trochę jadu z ust, by nie musieć się samemu z nim użerać. Inni chcą znów usłyszeć to samo, ze będzie dobrze lub odpuść sobie ją/jego, z różnych powódek, bycia w środku zainteresowania, wsparcia, upewnienia się lub wręcz przeciwnie.

Wielu osobom jest łatwo napisać źle mi (i w tym według mnie niema nic złego). Lecz jeśli tylko to jest jedynym ruchem by coś zmienić z swoim życiu, no to słabo. Zgadzam się z tym ze niema uniwersalnych rad, każdy jest inny, i coś innego oczekuje od życia. Też z tym ze wiele jest osób jest co nie chcą pomocy. Ale trzeba pamiętać ze nikogo na silę nie zmusimy do bycia szczęśliwym :)

Niezależnie to co napisem wyżej. Te forum jest pozytywne! Zdaje mi się że nie jedna osoba, jak Blaise, otrzymała tu wsparcie i dzięki czemu potrafiła pokonać swoje lęki(problemy? tu można wiele słów wstawić). Są tu ludzie co organizują spotkania, też jak sądzę, byli tu ludzie którzy uporali się już z swą samotnością, i z czasem zapomnieli ze było takie miejsce.

A teraz co do przeżywania problemów, każdy będzie miał moment ze coś go tak bardzo przytłoczy, że będzie uważał to najgorsze co w w życiu może człowieka spotkać. Lecz z biegiem czasu sam zrozumie ze to było niczym lub nie aż takim wielkim problemem, lub przy dzisiejszym problemie, błahostką. Nie lubię porównań, czym moje się problemy wobec głodujących dzieci lub innych starszych katastrof (czy czegoś innego). Bowiem każdy przeżywa to po swojemu, dla jednych śmierć babci jest średnio obojętnych faktem dla drugich jest wielką tragedią, z którą nie jest w stanie pogodzić się przez długi czas. Co tu udawać kiedy mamy problemy, jest ich sporo, lub se z nimi nie radzimy, dość często nie widzimy nic innego prócz problemów.

Okay, co zrobić? Kopnąć się w dupę!
Hembre, super ze walczysz z swoimi problemami (mam na myśli, to że podjąłeś działanie by zmienić coś) ! To co napisałeś jest bardzo cenne. Sam, kiedyś miałem nie fajnie, ale w tedy uświadomiłem sobie, co jest nie tak i zacząłem próbować to zmieniać, nadal walczę z pewnymi demonami w głowie. Lecz jestem innym człowiekiem niż kiedyś, i jestem z tego zadowolony chodź wiem ze jeszcze dużo mam do zrobienia przed sobą.

Jeśli ktoś coś chce zmienić w sobie, sam musi zrobić pierwszy krok! Nikt za nikogo nie podejmie walki, ani nie pójdzie na terapię.

(jeszcze coś miałem napisać, lecz na razie chyba wystarczy 8-) )
Ostatnio zmieniony przez Poddrzewem 2013-05-13, 23:28, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS