Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Ty upadasz a ona bezlitośnie Cię katuje...
Autor Wiadomość
tylko marzenia 
Nowy

Dołączył: 31 Mar 2013
Posty: 2
Skąd: Nicość
Wysłany: 2013-03-31, 23:50   Ty upadasz a ona bezlitośnie Cię katuje...

Witam
To mój pierwszy post a trafiłem tutaj dzięki Google i frazie „co samotności robi z człowiekiem”. Właśnie jak samotność wpływa na człowieka, bo ja mam wrażenie że wypiła mnie do dna. Od x lat widzę ciemność… nie mam żadnego celu. Moje życie kursuje na linii praca-dom, weekend poświęcam na realizacje pasji a może zabicie czasu… Kiedyś byłem nieco inny. Nie byłem nigdy duszą towarzystwa, byłem zakompleksiony, nieśmiały ale za czasów szkolnych humor mi dopisywał i w towarzystwie czułem się w porządku, dziś kamienna twarz mam problem utrzymaniem kontaktu wzrokowego, towarzystwo innych osób raczej mnie męczy a rozmowy wydają się bezsensowne. Będąc kiedyś „in love” pamiętam ,że byłem jakiś pewniejszy siebie weselszy, smakowałem szczęścia i chyba był to najpiękniejszy okres w moim życiu… Dziś o niczym innym nie marze jak o osobie która byłaby dla mnie całym światem, nie przeszkadzałby mi wtedy nawet fakt braku znajomych… Obserwując otoczenie widzę, że wiele osób nie docenia swoich sympatii, traktując je przedmiotowo, okłamując czy chociażby nie szanując. Jestem w szoku, że nie doceniają osób które mają u swego boku. Pewnie wynika to z faktu, że dla nich to codzienność a dla mnie marzenia..
Możecie sobie myśleć, że gdy Pojdę do szkoły/ studia to poznam kogoś, kto odmieni moje życie, tyle że ja ten okres mam już dawno za sobą. Może poznam „cały świat” przypadkiem, podczas zakupów, w autobusie, kolizji samochodowej itp. no tak trzeba marzyć żeby coś się mogło zdarzyć, tyle ze x lat nic się nie dzieje, a patrząc oczami wyobraźni w przyszłość za 5,10,15 lat nie widzę żadnych zmian a pewnie z czasem będzie jeszcze gorzej… Nawet gdyby coś się odmieniło to pytanie czy będę umiał dzielić z kimś życie? Jak dla mnie to samotność czyni z człowieka wrak katując każdego dnia bo przecież ileż można trwać w nicości…
Też Was tak bardzo męczy?

P.S Możecie potraktowac to jako bezsensowny bełkot...
dobranoc
/D.
 
     
Szeregowy 
Nowy

Dołączył: 02 Kwi 2013
Posty: 2
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-04-02, 05:01   

Ech.. Jak ja to rozumiem.. Szczególnie praca-dom. Za 3h zresztą się do niej wybieram.. A całą noc siedzę tutaj i czytam posty. Ech.. wracam do czytania bo i tak nie ma z kim porozmawiać.. Dzień dobry.
 
     
crop23 
Nowy

Dołączył: 12 Kwi 2013
Posty: 23
Skąd: Małopolskie
Wysłany: 2013-04-12, 13:05   

Przepraszam że przykleiłem się do tego wątku ale stan opisany przez kolegę- tylko marzenia jest i mnie bardzo bliski. Szczegóły poniżej:

Witam wszystkich użytkowników.
Już dłuższy czas przeglądam to forum ale dopiero teraz postanowiłem się zapisać.
W telegraficznym skrócie opiszę moje przyczyny stanu który nazywamy samotnością.
Piotrek, 29 lat, woj. małopolskie, wykszt. wyższe- choć nie pracuje w zawodzie, jedynak,
urodą nie grzeszę, choć chyba nie jestem odpychająco brzydki i umiem zadbac o siebie.
Odkąd pamiętam to wyróżniałem sie na tle rówieśników, zamiast łazić po drzewach i
"haratać w gałę" wolałem czytać książki i pomagać w domu rodzicom. W szkole podstawowej juz było widać że jestem indywidualistą, pogłębiło się to w liceum gdzie pierwsze "lufki" i piwka nie bardzo mnie interesowały, a wycieczkowy seks z koleżankami to nie był szczyt moich marzeń, choć oczywiście jak każdy nastolatek przeżywałem swoje pierwsze zauroczenia i miłości, której tak naprawdę ze strony konkretnej dziewczyny nigdy nie zaznałem. I jeszcze jedno zawsze miałem wrażenie że jestem co najmniej 5 lat młodszy niż wsazywał by na to mój wiek i tu nie chodziło nawet o inteligencję czy mądrość życiową ale proces dojrzewania emocjonalnego i ten stan trwa do dziś.
Na studiach wpadłem w nieco stonowane towarzystwo i tam trafiła mnie mocno strzała
amora, która po raz któryś okazała się celna tylko z mojej strony. Przez dłuższy czas
dałem sobie spokój z szukaniem miłości na siłę i tylko z musu przed rodziną. Oczywiście
jak każdemu chyba tutaj brakuje mi ciepła drugiej osoby, bliskości, rozmowy, dotyku rąk,
wreszcie poważnej relacji z kobietą. Własciwie tylko raz na powaznie byłem w ziwązku z
kobietą, ale niestety później okazało się że zamiast okazywać miłość wolała sprawdzać grubość mojego portfela.

Czytam tutaj opinie niektórych młodszych użytkowników którzy w wieku 20 lat już widzą
swoją przyszłość w ciemnych barwach z powodu samotności. Powiem Wam jedno dużo bym dał żeby mieć znowu chocby te kilka lat mniej ale mimo że mam 29 wiosen to nie zamierzam się poddawać i być podatnym na opinie innych.
A jako przykład to powiem Wam że zakochałem w młodszej o kilka lat koleżnace z pracy i
oczywiście jak zawsze w takim momencie u osoby chronicznie samotnej zapala się lampka
kontrolna czy warto znowu przez to przechodzić, czy znowu nie będzie odrzucenia. Nigdy
się tego nie dowiemy jeśli nie będziemy próbować, ja w kazdym razie nie zamierzam
odkładać tego w nieskończoność i aranżuje właśnie nasze spotkanie.
Trzymajcie kciuki.
 
     
Szeregowy 
Nowy

Dołączył: 02 Kwi 2013
Posty: 2
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-04-18, 20:54   

Trzymam kciuki !
 
     
typ eM 
Nowy


Wiek: 36
Dołączył: 17 Kwi 2013
Posty: 18
Skąd: TRN
Wysłany: 2013-04-19, 21:14   

nie wolno nam tracic nadziei!
 
     
madamada88
[Usunięty]

Wysłany: 2013-04-20, 08:44   

typ eM napisał/a:
nie wolno nam tracic nadziei!


Kolega ma rację !
Nawet kiedy wątpimy, nawet kiedy życie ścina z nóg, kiedy przynosi same rozczarowania..
Warto mieć nadzieję do końca :)
 
     
szary
Nowy

Dołączył: 06 Kwi 2013
Posty: 8
Wysłany: 2013-04-21, 09:54   Re: Ty upadasz a ona bezlitośnie Cię katuje...

tylko marzenia napisał/a:
Witam
To mój pierwszy post a trafiłem tutaj dzięki Google i frazie „co samotności robi z człowiekiem”. Właśnie jak samotność wpływa na człowieka, bo ja mam wrażenie że wypiła mnie do dna. Od x lat widzę ciemność… nie mam żadnego celu. Moje życie kursuje na linii praca-dom, weekend poświęcam na realizacje pasji a może zabicie czasu… Kiedyś byłem nieco inny. Nie byłem nigdy duszą towarzystwa, byłem zakompleksiony, nieśmiały ale za czasów szkolnych humor mi dopisywał i w towarzystwie czułem się w porządku, dziś kamienna twarz mam problem utrzymaniem kontaktu wzrokowego, towarzystwo innych osób raczej mnie męczy a rozmowy wydają się bezsensowne. Będąc kiedyś „in love” pamiętam ,że byłem jakiś pewniejszy siebie weselszy, smakowałem szczęścia i chyba był to najpiękniejszy okres w moim życiu… Dziś o niczym innym nie marze jak o osobie która byłaby dla mnie całym światem, nie przeszkadzałby mi wtedy nawet fakt braku znajomych… Obserwując otoczenie widzę, że wiele osób nie docenia swoich sympatii, traktując je przedmiotowo, okłamując czy chociażby nie szanując. Jestem w szoku, że nie doceniają osób które mają u swego boku. Pewnie wynika to z faktu, że dla nich to codzienność a dla mnie marzenia..
Możecie sobie myśleć, że gdy Pojdę do szkoły/ studia to poznam kogoś, kto odmieni moje życie, tyle że ja ten okres mam już dawno za sobą. Może poznam „cały świat” przypadkiem, podczas zakupów, w autobusie, kolizji samochodowej itp. no tak trzeba marzyć żeby coś się mogło zdarzyć, tyle ze x lat nic się nie dzieje, a patrząc oczami wyobraźni w przyszłość za 5,10,15 lat nie widzę żadnych zmian a pewnie z czasem będzie jeszcze gorzej… Nawet gdyby coś się odmieniło to pytanie czy będę umiał dzielić z kimś życie? Jak dla mnie to samotność czyni z człowieka wrak katując każdego dnia bo przecież ileż można trwać w nicości…
Też Was tak bardzo męczy?

P.S Możecie potraktowac to jako bezsensowny bełkot...
dobranoc
/D.


Musisz być silny. Na Twoim miejscu osobiście nie miałbym już chyba żadnych złudzeń. Niestety bycie romantykiem, kimś inteligentnym to w XXI wieku wyrok. Wyrok na samotność, na pomiatanie, na beznadziejne życie.

Musisz trwać, jakoś przeżyć. Wiem że na pewno nie raz myślałeś żeby to wszystko zakończyć, bo jaki jest sens życia bez miłości, bez rodziny? Nawet zwierzęta to rozumieją.

Ale pokaż życiu że nie dasz się złamać, że nie dasz się rozwalić mimo że zgotowało Ci taki los. Życie to walka, to okrutny przeciwnik. Musisz walczyć. Spójrz na tych którzy w tej walce mają łatwiej z pogardą. "Oni mają łatwo. Ja jestem naprawde mocny, jestem prawdziwym wojownikiem". Mi to pomaga. Bardzo.
 
     
tylko marzenia 
Nowy

Dołączył: 31 Mar 2013
Posty: 2
Skąd: Nicość
Wysłany: 2013-05-13, 15:58   

jeśli przez x lat nic sie nie zmienia to przychodzi czas gdy i nadzieja odchodzi...
Ostatnio zmieniony przez tylko marzenia 2013-05-13, 15:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Qwer
Nowy

Dołączył: 09 Maj 2013
Posty: 11
Wysłany: 2013-05-13, 19:45   Re: Ty upadasz a ona bezlitośnie Cię katuje...

tylko marzenia napisał/a:

Możecie sobie myśleć, że gdy Pojdę do szkoły/ studia to poznam kogoś, kto odmieni moje życie, tyle że ja ten okres mam już dawno za sobą. Może poznam „cały świat” przypadkiem, podczas zakupów, w autobusie, kolizji samochodowej itp. no tak trzeba marzyć żeby coś się mogło zdarzyć, tyle ze x lat nic się nie dzieje, a patrząc oczami wyobraźni w przyszłość za 5,10,15 lat nie widzę żadnych zmian a pewnie z czasem będzie jeszcze gorzej…
/D.


Taka sytuacja na pewno potrafi odebrać całą nadzieję, ale... powinieneś chyba przemóc się i próbować coś zdziałać sam, zamiast tylko czekać. Po wielu latach może przyjmij podejście "co ja mam do stracenia?" Może rozmowa z psychologiem by pomogła? Ćwiczenie pewności siebie na przypadkowych przechodniach, aż w końcu zagadywanie, nawiązywanie kontaktu, gdzie tylko się da (nawet przez internet). Chodzić na jakieś spotkania, gdzie jest dużo ludzi, no nie wiem, kursy, zajęcia dodatkowe, jakaś ciekawa praca, wycieczki, pielgrzymki, kluby, koncerty? Jeśli nikt sam do ciebie nie przychodzi, trzeba zacząć samemu... jakoś. Im człowiek bardziej zdesperowany, tym na więcej potrafi się zdobyć. Tak czy inaczej... nie poddawaj się! :D
Spróbuj wściec się na życie i powiedzieć sobie "koniec! Nie pozwolę dłużej przyjmować biernie to, co daje los!" i próbować próbować próbować...!
 
     
Santine 
Początkujący


Wiek: 29
Dołączyła: 06 Kwi 2013
Posty: 129
Skąd: kujawsko-pomorskie
Wysłany: 2013-05-20, 17:28   

tylko marzenia napisał/a:
Dziś o niczym innym nie marze jak o osobie która byłaby dla mnie całym światem

Wydaje mi się, że szukanie całego świata w jednej osobie może być niebezpieczne.
Bardzo, bardzo dobrze mieć kogoś, kogo się kocha - i to z wzajemnością. Naprawdę, nie neguję tego, absolutnie.
Ale...

Mimo wszystko, obawiałabym się, że z takim nastawieniem miłość może przerodzić się w zbyt zaborcze uczucie. Jeśli ulokujemy w kimś wszystkie nasze nadzieje i emocje, jeśli ktoś stanie się totalnym centrum naszego świata... Wtedy może pojawić się problem z przestrzenią. Każdy w zdrowym związku jej potrzebuje. Sfery, w których ma zupełną autonomię.

Może lepiej byłoby widzieć miłość jako spotkanie dwóch, różnych światów. Wzajemne odkrywanie się.

W takim układzie, należałoby inwestować w siebie. Wzbogacać swój świat, jak najbardziej się umie. By potem, że tak to ujmę, ta ukochana osoba miała co odkrywać. By potem, jeśli jedyna miłość i 'ten drugi świat' jednak odejdzie, nie zostać z niczym.

Mam wrażenie, że najlepiej byłoby zmienić sposób myślenia. Zamiast "jeśli w końcu się zakocham, będę zupełnie inny!" - "postaram się zmienić już teraz".
Tak będzie lepiej.
A miłość? Przyjdzie. Ale nie uzależniajmy od niej tak totalnie naszego szczęścia. :)
 
     
nadświadomy 
Aktywny



Wiek: 35
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 402
Skąd: odludzie
Wysłany: 2013-05-20, 20:41   

Santine napisał/a:
Mimo wszystko, obawiałabym się, że z takim nastawieniem miłość może przerodzić się w zbyt zaborcze uczucie. Jeśli ulokujemy w kimś wszystkie nasze nadzieje i emocje, jeśli ktoś stanie się totalnym centrum naszego świata... Wtedy może pojawić się problem z przestrzenią. Każdy w zdrowym związku jej potrzebuje. Sfery, w których ma zupełną autonomię.

Jak to się mówi: Jak ktoś mądrze gada, to i przyjemnie posłuchać.
 
 
     
NovemberRain
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-21, 12:41   

Tak, mnie też się wydaje, że zakotwiczenie całego siebie i swoich uczuć w jednej osobie nie jest dobrym posunięciem.
Oczywiście, warto mieć osobę, do której można zwrócić się ZE WSZYSTKIM, która jest jednocześnie naszą partnerką, opiekunką, matką, przyjaciółką, a czasem najlepszym kumplem!
Jednak to niebezpieczne, naprawdę, człowiek może całkowicie się w tym pogubić, tym bardziej, że ta druga osoba prawdopodobnie będzie chciała mieć jakieś swoje życie.
Bo związki przecież nie polegają na tym, żeby spędzać ze sobą 24 na dobę, to zgubne. Z czasem może zresztą też nastąpić przesyt drugą osobą, co wcale nie oznacza, że uczucie się zmniejsza. Dojrzewa ewentualnie :)
 
     
Córka Wojownika 
Milczący


Wiek: 31
Dołączyła: 21 Kwi 2013
Posty: 61
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2013-05-22, 13:14   

Zgadzam się z Wami, że widzenie w jednej osobie całego świata może być niebezpieczne. Od małego nie miałam zbytnio znajomych dlatego kiedy znajdywałam bliższą osobę (czy to pod względem przyjaźni, czy miłości) to opierałam na niej cały mój świat (w końcu nikogo innego nie miałam) i nie było to zdrowe ani dla tej osoby, ani dla mnie. Szybko przyzwyczajam się do ludzi i ciężko mi jest potem, kiedy mnie zostawiają (być może zostawiali mnie właśnie z mojej winy i tego przywiązywania się?). Dopiero moja obecna przyjaciółka nauczyła mnie spokoju, szanowania cudzej przestrzeni osobistej, dawania komuś wytchnienia. Nie była dla mnie oschła, zamiast odchodzić - pomagała. Teraz myślę, że dzięki niej dam sobie radę jeśli znajdę już Tego Kogoś ;)
 
     
NovemberRain
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-22, 13:29   

Ja po ciężkim, czteroletnim okresie w moim życiu, zaczęłam podchodzić do wszystkich z dystansem. I nie, nie dlatego, że ktoś mnie zawiódł, okłamał, czy zrobił inną okrutną rzecz. Po prostu "oddałam się" całkowicie tej osobie w sposób emocjonalny, a to zupełnie nie zostało docenione.

Ale na szczęście nie doszłam do okrutnych wniosków, że nie warto jest ufać ludziom ;)
Wierzę w dobro człowieka i w niego samego :)
 
     
Sen
[Usunięty]

Wysłany: 2013-05-22, 13:38   

NovemberRain napisał/a:

Ale na szczęście nie doszłam do okrutnych wniosków, że nie warto jest ufać ludziom ;)
Wierzę w dobro człowieka i w niego samego :)


Dobra postawa ;)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS