Wiek: 50 Dołączył: 03 Mar 2013 Posty: 7 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-03-08, 21:30
Jeśli przez samotność rozumieć brak drugiej połówki to zdecydowanie 10, jeśli chodzi o samotność wskutek braku możliwości porozmawiania z kimś o swoich odczuciach to była 8, ale dzięki tej stronie spadło do 4 , a jeśli chodzi o sam kontakt z ludźmi to tak 2 - 3.
Pracuję, mam przyjeciala, dwie koleżanki, garstkę znajomych, dwóch braci i matkę. W robocie jest to wszystko trochę naciągane, przyjaciel się ożenił, koleżanki studiują w innym mieście, znajomi czasem są, czasem ich nie ma, bracia są znacznie młodsi, a matka uważa mnie za debila i nie w ogóle nie wykazuje chęci do rozmowy. Dlatego, pomimo, że teoretycznie mam ludzi, czuję się strasznie samotny. Nie chcę tego przyrównywać do takiej prostej skali jak od 0 do 10, bo to nie takie proste. W każdym razie jest to strasznie zjadliwy rodzaj samotności. Zresztą, jak pewnie każdy jej gatunek.
Ale pomimo tego jakoś usilnie z tym nie walczę. Jest mi źle, ale w jakiś szczególny sposób dobrze mi z tym. Taki jestem pokręcony i pomimo, że czasem chciałbym zmienić swoje życie, brak mi motywacji. I tu się koło zamyka. Strasznie to frustrujące, bo czuję taki wewnętrzny konflikt, co prawdę mówiąc utrudnia walkę z samotnością. Rzal i bul.
Ostatnio zmieniony przez sam nie wiem 2013-03-24, 19:51, w całości zmieniany 1 raz
niestety 10 pomimo tego że mam rodzinę itp ale czuje się samotny jak nie wiem.
owca_wojenna [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-05, 22:35
13 bo pechowe! a serio to tak na co dzień na przemian czuję się szczęśliwa, że jestem samotna, by potem z tego powodu się rozpłakać i myślę że tak czuję się samotna na 8 w częstych porywach do 10.
W ciągu całego życia-5, w przeciągu pół roku-7, a od 2 miesięcy 10 ;// 'Zawdzięczam' to sobie głównie z niskiej samooceny i nieśmiałości, które ciągle za mną chodziły, potem wszystko diametralnie się pogorszyło przez zmianę otoczenia i wynikających późnej z tego konsekwencji, jakie nastąpiły. Jednym słowem-beznadzieja ;/
13 bo pechowe! a serio to tak na co dzień na przemian czuję się szczęśliwa, że jestem samotna, by potem z tego powodu się rozpłakać i myślę że tak czuję się samotna na 8 w częstych porywach do 10.
Ja to nazywam po padaniem z jednej skrajności w drugą, mieszają się uczucia. W jednej chwili jest dobrze a chwila i łzy płyną do oczu.
Jeżeli 5 uznamy za wartość taką optymalną to teraz 6-7, dziwne uczucie, a właściwie to nic nie czuje, nie widziałem przyjaciółki już sporo czasu i niby tęsknię a niby tego nie czuję, taki wyjałowiony stan. :)
Dziś 4.
Dziś się dobrze czuję.
Czasami myślę sobie by zebrać "paczkę" i rozmawiać na Skype czy innym komunikatorze a jednocześnie grać np: w tysiąca na kurniku
Powinno to pomóc w tej samotności ...?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach