Kocham swoich rodziców i swoje rodzeństwo. Jestem szczęściarą, że mogę swobodnie porozmawiać z nimi, przytulić się:). Wiadomo, za gnojka kłóciło się, biło z rodzeństwem:P, ale już wyrosłam z tego, no przynajmniej z bicia:D. Wiem, że zawsze mogę liczyć na swoją rodzinę i uwielbiam być w domu, u siebie, nie w Warszawie;).
Wiek: 38 Dołączyła: 26 Wrz 2012 Posty: 120 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-26, 23:45
Moje sa beznadziejne. Sa, ale to dla mnie oby ludzie.
Matki nie widzialam juz pewnie ze 3-4 lata, z ojcem rozmawiam przez tel od wielkiego swieta.
W sumie moze z godzine na rok by sie uzbieralo.
Moj brat tez taki dziwny jak ja, mialam z nim dobry kontakt, ale sie urwalo.
Nie wiem nawet jak teraz wyglada.
Rodzenstwo z 2giego sortu 20 lat mlodsze, nie pogadamy za bardzo;)
Moj wybor - taka izolacja - poglebilam ja na wlasne zycienie, ale paradoskalnie troche mi to pomoglo.
Choc tez pewnie nie jest mile.
SalaSamobójców [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-06, 16:47
Relacje z rodziną ?. Moje są takie, że z ojcem nie rozmawiam już pawie wcale ( alkoholik ), prawie bo zdarzy się raz czy dwa razy w miesiącu, że nie pije ale i tak są b. słabe ...Z matką relacje mam słabe takie jak z bratem ... i siostrą ..
Z mamą moje relacje są bardzo fajne, dba bardzo o mnie, nie zmusza mnie do wielu rzeczy, nie zabraniała itp, przykład, woedziałam jak byłam młoda, że jak się napije to będzie złe, ale wiedziałam, że tragedii nie będzie, i mimo tego że mogłam wiele rzeczy to ich nie robiłam a koleżanki a to paliły w ukryciu a rodzice przysłowiowo zabili by je itp, i dużo, próbowałam tylko trawki, choś mama wiedzuała, lówkę nawet pokazywałam a inni a to dropsy a to amfa eh "zakazany owoc", z ojcem nie mam kontaktu oprócz obelg jak mówię, bo wykończył mnie psychicznie hehe już cokolwiek mówi a ja wal się itp, z siostrą słabo, jest inna niż ja, całkiem, sory za literówki, mi na telefonie źle
madamada88 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-20, 11:31
Siostra jest moim najlepszym przyjacielem.. doradzi, pocieszy, przytuli gdy trzeba.. Kiedyś było różnie, wiadomo, ale teraz jest dobrze :)
Różnie bywa.Często się kłócę z mamą. Z tatą mniej, a rodzeństwo...starsza siostra wyprowadziła się już z domu ma swoją rodzinę, a dwie młodsze...niech się cieszą dzieciństwem póki mogą.
Są jak najbardziej o.k.Mamę to chyba wszyscy mi zazdroszczą,jest bardzo wyrozumiała,tolerancyjna,super z niej babka.Mam ojczyma ,który świata po za mamą,nie widzi.Traktuje mnie jak swoją córkę.Troszkę gorsze relacje mam z siostrami,bywają zarozumiałe
Z mamuśką zawsze było OK, o wiele gorzej z ojcem przez jego nałóg. Na szczęście dwa lata temu zapisał się na terapię AA i zmienił się diametralnie. Od tego czasu moje relacje z nim są lepsze niż kiedykolwiek :)
Wiek: 38 Dołączył: 22 Maj 2013 Posty: 158 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-25, 18:11
W sumie z rodziną genetyczną bardzo źle mi się układa.
ok mam babcie ale ostatnio się do niej nie odzywam.
Mama cz Brat nienawidzę. Jest to ktoś kogo nie chciałbym już widzieć.
Tak naprawdę nie mam nikogo, trochę akceptuje babcie.
Moja rodzina…
Babcia hipokrytka, która zajmuje się (odkąd pamiętam) umieraniem, podglądaniem sąsiadów i drżeniem o to, żeby ktokolwiek przypadkiem nie miał lepiej niż ona. Mama, która żyje ciuchami, kosmetykami i prowadzeniem „helfi” trybu życia. Jednocześnie pasjonuje się tym, co babcia, z tą różnicą, że nie umiera. Tata. Człowiek zamknięty w sobie jeszcze bardziej niż ja, ale jedyna osoba, która ma jakieś poglądy i z którą można pogadać. Wszystkich widzę średnio 2 razy w roku, co nie sprzyja zażyłości.
Ostatnio zmieniony przez agentka_91 2013-06-18, 00:20, w całości zmieniany 1 raz
kochamma [Usunięty]
Wysłany: 2013-09-03, 01:07
moje relacje z rodzicami są skomplikowane. z tatą mało gadam, tzn mam z nim niby dobry kontakt, pasje wspólne niektóre, ale on raczej swoimi ścieżkami chadza, zawsze ma coś na głowie albo śpi i tak naprawdę mało czasu żeby porozmawiać.
z mamą czesto spędzamy czas razem jak mam dużego doła i bardzo samotny jestem, to jakiś film sie obejży, albo przy domu porobi cos. ciężko jest chwilami bo niemozemy sie dogadać w najprostszych sprawach. muszę też ukrywać dużo rzeczy przed nią, żeby nie było kłótni, tzn nie tyle kłótni co jje fochów gdy sie obraża i płacze. uważam że bardzo mi to psyche ryje ze co problem to ona płacze i mam shizy przez to ;/
Relację z rodziną nie są najlepsze.Z tatą i jego rodziną nie utrzymuję kontaktu.Rodzinę od strony mamy odwiedzam raz na rok,więc nie za wiele wiedzą co się w mym życiu dzieję.Z mamą i siostrą nie zbyt dobrze się dogaduję.Nie czuję się z tej przyczyny samotna.
Dusia [Usunięty]
Wysłany: 2014-02-19, 22:12
Moje relacje... hmm... z siostrą chciałabym, żeby ich najlepiej nie było - ciągłe kłótnie, sprzeczki. Z braćmi, raczej mam dobry kontakt, mimo że są daleko ode mnie, z jednym jestem bliżej, z drugim nie, ale potrafimy ze sobą normalnie bez oporów porozmawiać. Na jednego z nich wiem, że mogę liczyć zawsze i wszędzie i mogę go traktować jak przyjaciela. Z rodzicami to wygląda różnie... z tatą rozmawiam mało co, ale raczej się rozumiemy. ;)) mamy kilka rzeczy, które wspólnie lubimy. z mamą... chyba szkoda gadać. to zupełnie inny świat, w porównaniu z moim i mojego taty.
Zacznę od tego, że mam rodziców już w imponującym wieku- 60 i 62 lata oraz brata 39- więc różnice duże
-brat- zawsze był moim "królewiczem", lubiłam sie nim chwalić, chciałam robić i być taka jak on, do teraz mi imponuje i po prostu lubie z nim przebywać- nawet jechać w ciszy 3 godziny autem, a potem łazić po markecie i szukać wiertarek, czy gałki zmiany biegów
-z mamą mam dobry kontakt, jednak daleko nam do przyjaciółek, ale to zdrowy związek, żadnego zwierzania z "problemów z chłopcami", po prostu dogadujemy się,
- ojca za to nie trawię- znacie to uczucie, kiedy kogoś nie lubicie i drażni was dosłownie wszystko co on mówi i robi? tak właśnie mam
z bratem i mama pracuję, więc czasem mam ochotę ich pozbijać, bo zwyczajnie za dużo czas z nimi spędzam, ale zazwyczaj jest ok
- ojca za to nie trawię- znacie to uczucie, kiedy kogoś nie lubicie i drażni was dosłownie wszystko co on mówi i robi? tak właśnie mam
Znamy, znamy. Ja na swojego ojca nawet patrzeć nie mogę. Jeszcze ma taki tryb prowadzenia konwersacji, że mnie rozsadza w środku. Jak się uprze jakiegoś tematu to nie przestanie gadać. Raz usłyszany dowcip będzie przypominał do końca tygodnia, a w rozmowie traktuje innych jak totalnych idiotów i tłumaczy oczywiste oczywistości. I będzie tak wałkował jakiś temat i wałkował, nie dopuszczając innych do słowa. Aż mi się maczeta w kieszeni otwiera jak przyjdzie mi go słuchać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach