Zawsze wydawało mi się, że moja samotność wynika z tego, że nie potrafię się na nic otworzyć. Udało mi się odkryć pasję, wiem co chcę robić w życiu. Daję radę podążać w tym kierunku, powoli, ale zawsze coś. Udało mi się być samym. Mimo to uczucie samotności nie zniknęło. Czuję jakby to wszystko co udaje mi się osiągnąć było tylko na wierzchu, ale do środka mnie nic pozytywnego nie przenika.
Wiek: 30 Dołączył: 18 Maj 2012 Posty: 260 Skąd: Kraków
Wysłany: 2013-02-19, 13:08
xxvxx napisał/a:
madamada88 napisał/a:
xxvxx napisał/a:
Życie nauczyło mnie tłumić emocje.
a mnie nauczyło, że to jest nie zdrowe
A no jest, chociaż czasem się przydaje :D ale nie na dłuższy czas.
Szkoda tylko, że jak się staram otworzyć z emocjami, to każdy się ode mnie odwraca
Kijoraptor [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-19, 18:38
To bardzo dziwne, że się odwracają, musi być jakiś powód tego, lub zła interpretacja ich zachowania ...
W moim przypadku jak chce pogadać o swoich problemach to najczęściej jest zmiana tematu lub dana osoba mówi wtedy o sobie. Zawsze trzeba pamiętać o dobraniu dobrego rozmówcy, który nie tylko mówi o sobie, ale potrafi słuchać innych, a takich niestety jest co raz mniej głównie za sprawą facebooka.
Kto cały dzień siedzi na kompie i śledzi fejsa, porozumiewa się za jego pomocą wyjdzie do ludzi to ma tyle do powiedzenia, że nie słucha innych tylko sam mówi. Kiedyś tego problemu nie było, niedługo ludzie zapomną jak się rozmawia z ludźmi i jak się zachować wśród ludzi.
Nie umiem utrzymywać starych znajomości, nawiązywać nowych. Boję się zaufać drugiemu człowiekowie (chodzi o relacje czysto koleżeńskie). I przede wszsytki nie wyciągam pierwszy ręki. Nie mam pojęcia czemu tak robię, a właściwie nie robię, ale do znajomych nie odzywam się pierwszy. I jak już mam to z siebie całkowicie wyrzucić to nawet tutaj, na forum nie napiszę do nikogo pierwszy żadnej prywatnej wiadomości - dlaczego???? nie wiem. Wiem natomiast, że to jest bardzo złe podejście, ale taki już estem :)
U mnie klasyka, czyli nieśmiałość (zwłaszcza w stosunku do przedstawicielek płci przeciwnej), i niska samoocena (choć tutaj jest trochę lepiej niż w burzliwym okresie dojrzewania. Z trudem nawiązuję nowe znajomości, czasami czuję, że nie są mi potrzebne, bo ograniczają wolny czas jaki mógłbym przeznaczyć na co tylko chcę. No i nie chodzę po klubach czy pubach, a przecież tam właśnie najłatwiej znaleźć kogoś, kto może wyleczyć z samotności, choćby tym "lekiem" był alkohol i przygodne (albo i nie) kontakty seksualne.
Ostatnio zmieniony przez Andreyav 2013-12-08, 23:27, w całości zmieniany 1 raz
Przyczynami naszej samotności w dużej mierze lub małej ale zawsze jesteśmy my sami.
a większości postów to plus i minus to jedyne co widzę.... ale to jest wasz punkt widzenia a zapominacie ze ten wasz minus to z czyjejś perspektywy jest plus...
Dlatego błędem jest zastawianie się atutami, czy tez jak uważacie sami ich brakiem
Kazde wytlumaczenie swojej samotnosci jest trudno. Ja akurat z wlasnego wyboru bo jestem po dlugim zwiazku i trudno mi wypelnic pustke po tej osobie. Po rozstaniu probowalem, ale jednak nie udalo sie. Juz wole sam isc przez zycie nikogo nie raniac bo po tych proboch stworzenia nowego zwiazku tylko skrzywdzilem kilka osob. Co jest jeszcze gorsze.
abc [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-06, 00:26
U mnie chyba chodzi, po części, o zbytnią otwartość. Nigdy nie bałam się opowiadać o moim życiu, które, cóż, nie malowało się w ciepłych kolorach. Mówiłam dużo i szczerze. I pewnie tym wielu ludzi zraziłam, bo ciężko jest zrozumieć coś, czego samemu się nie doświadczyło. Po za tym mnie się nie da lubić. Jestem egoistyczną i wyrachowaną osobą, nie mam zamiaru od tego faktu uciekać. Często mówię w złości słowa, które ranią jak noże najbliższe mi osoby. Wiem, co powiedzieć, bo akurat empatii los mi nie oszczędził, więc wiem, co zaboli. To okrutne. Miewam dni, że brzydzę się sobą, ale staram się nad tym zapanować. Czemu teraz jestem sama? Nawrot depresji - a z doświadczenia wolę od siebie odsuwać miłe osoby, żeby ich po prostu nie krzywdzić.
elliot [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-06, 19:08
Jeśli ktoś chce mnie poznać (wirtualnie na początek, bo -siłą rzeczy - na takich znajomościach muszę na razie bazować), to ja tą osobę szybko do siebie zniechęcam. Celowo... kwestia poczucia niższości wobec kogoś. Uważam, że nie mam od siebie nic do zaoferowania i jako potencjalny znajomy szybko się komuś znudzę, więc nie ma po co silić się na jakiś dłuższy kontakt...im szybciej się skończy, tym mniej będzie później żal.
Za bardzo nie daję sobie nawet szansy, dlatego jestem sam, choć być może nie musiałoby tak być
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach