Wiek: 35 Dołączyła: 12 Mar 2011 Posty: 97 Skąd: Wawa
Wysłany: 2011-03-12, 16:15
Samotność jest to dla mnie pustka odczuwana w życiu z powodu braku dobrych relacji z ludźmi, poczucia bycia nierozumianym chociażby braku przyjaciół, bliskich osób, drugiej połówki, jakiejś bliskiej osoby. Tak więc można żyć w tłumie a tak naprawdę czuć się samotnym człowiekiem. Każdy człowiek ma potrzebę bliskości, zaufania, bycia z kimś, bycia kochanym, podziwianym, akceptowanym takim jaki jest jest stworzony do życia w relacji. Samotność sprawia wiele cierpienia osobie która ją odczuwa.
dla mnie samotnosc to tak jak by juz nie zyc.... jesli sie nie ma w poblizu bliskich osob to jest ciezko działac w zyciu...małe problemy staja sie duze bo musimy sami sobie z nimi radzic...az w koncu one nas zaczynaja przytłaczac.... samemu jest ciezko isc przez zycie nie ma kto nas wesprzec "kopnac w d***" itd jak to ktos powiedział kiedys "lepiej umrzec niz isc samemu przez życie"
Wiek: 30 Dołączył: 12 Mar 2011 Posty: 349 Skąd: Słupsk
Wysłany: 2011-03-23, 00:40
Samotnosc.. Gdy nie masz z kim porozmawiac kiedy tego potrzebujesz, wyjsc gdzies chociazby na spacer.. Brak obecnosci 2 czlowieka.. Oraz roznych uczuc.. przyjazni, milosci i innych...
PaterNoster [Usunięty]
Wysłany: 2011-04-28, 21:53
Móc choć przez chwilę kogoś przytulić, choć przez chwilę potrzymać za rękę, poczuć bicie czyjegoś serca i ogrzać się jego ciepłem, pooddychać tym samym powietrzem, poczuć zapach włosów. Świadomość tego, że ktoś czeka, że przywita dobrym słowem, rzuci się na szyję z utęsknieniem, swoją obecnością doda sił do życia, a gdy będzie bardzo źle, ten ktoś zostanie z tobą... Gdy tego wszystkiego nie ma - to dla mnie jest właśnie samotność.
Jest wiele życzliwych osób wokół mnie, lecz nie ma tej jednej, na którą ciągle czekam... Być może gdzieś jest i nawet nie wie o moim istnieniu, dlatego nadzieja podtrzymuje mnie przy życiu...
Samotnosc to taki zyciowy horror gdzies w srodku czuje sie pewne potrzeby pogadania poprzytulania sie ale nikogo nie ma Najgorszy w tym wszystkim jest czas ktory ciagle biegnie i przez ktory ciagle ta samotnosc nas gnebi i dobija
Dla mnie samotność to brak zrozumienia,doświadczyłam kiedyś samotności w związku i mimo,że miałam do kogo się przytulić,komu się zwierzyć byłam samotna bo on nie rozumiał,czasem po prostu nie słuchał.Do tego był to taki moment w moim życiu,że nikogo innego przy mnie nie było i tego zrozumienia z jego strony potrzebowałam jak nigdy.
Coś co uświadamia mi że musze byc cholernie złym człowiekiem skoro własny facet ma mnie dość i zamiast próby zrozumienia nagle ma ważniejsze zajęcia. A kiedy żeby nie zwariować zaczęłam pisac tutaj, żeby sie wypłakać dotarło do mnie że...samotność osiągnęła apogeum. Zaczynam desperacko szukac słów "i tak świetnie to wszystko znosisz" chyba zaczne za nie płacić choc dla mnie są bezcenne.
Wiek: 34 Dołączył: 01 Wrz 2011 Posty: 7 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-09-03, 21:14
Samotność to iluzja, którą tak na prawde można zmienić w mgnieniu oka ale to takie ciężkie bo samotność to nie brak ludzi dookoła, a stan umysłu. Pułapka, którą człowiek sam sobie stwarza i pod którą projektuje sobie często całe życie bo tak logicznie ujmując sprawe to ludzie są wszędzie w zalezności od tego jak zorganizowałeś sobie swoje życie lub ktoś Ci je zorganizował bo byłeś w nim bierny. Kiedy zaczynamy wyolbrzymiać ten brak do kolosalnych rozmiarów staje się murem nie do przebicia i jedyną ideą jaką człowiek się kieruje. Trzeba się nauczyć relacji międzyludzkich i znać swoją wartość bo jak ktoś nie ma swoich wartości to czuje się taki wrak człowieka w powietrzu i ludzie po prostu od tego uciekają, często dla tego że sami się boją. Bogaci się bogacą, biedni biednieją - samotni samotnieją wszystko w zaleznosci od tego co ludzie czują.
Kolejną sprawą jest to że my tak samo uzalezniamy się od emocji jak od papierosów, alkoholu i innych używek i to że wokoło Ciebie tłum ludzi a Ty wciąż czujesz sie samotny oznacza tylko to że umysł domaga się tego uczucia. Wy w tej chwili tworzycie już jakąś grupe, co niektórzy spotykają się i to już nie jest samotność, co prawda jest to minimum ale to nie jest samotność. Z tym, że ten deficyt, który się wytworzył w umyśle domaga się aby ciągle ktoś przy nas był, poświecał nam uwagę non stop itp, chce nadrobić zaległości, które często są nierealne bo zapominamy że oprócz tego że sami potrzebujemy to inni także potrzebują a my zajęci pielęgnacją swej samotności często nie potrafimy tego dać lub zalewamy tą drugą osobe tym przez co również zaburzamy proporcje i doprowadzamy do nieudanych relacji.
Evol po części masz rację, ale są różne rodzaje samotności. Znam ludzi, którzy są w związkach a mimo to czują się samotni, są i tacy, którym jest dobrze w byciu singlem. Są też tacy, którzy mają dużo znajomych, a i tak im czegoś brakuje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach