hehe :) nikt mi nie ukradł, bo to nie jest takie łatwe, wielu próbowało :D wolę być sama niż z pierwszym lepszym, mi się nie śpieszy, nie mam 50 lat i wąsów
Sama wiesz chyba dobrze, który facet chce być twoim przyjacielem i co robi w tym kierunku, żeby nim zostać.
Jeśli między ludźmi nie ma prawdziwej przyjazny i zrozumienia, to przyszłości nie wiedzę. Bo miłość jest ślepa i kłamliwa, tymczasowe zainteresowanie do pewnego czasu.
Wracając do tematu ;)
Jeżeli chodzi o mnie... Cóż, myślę, że rodzina ma pewien udział w moim uczuciu samotności. Choć przyznam, to uczucie zaczęło się u mnie od... poważnego zawodu miłosnego (jakże oryginalnie). Po prostu przejrzałam na oczy, mój rozum zobaczył, kim jest wybranek naprawdę (i tak nie odwzajemniał uczuć, więc dupa), ale głupie serce ciągle nie chcę się przekonać i bije szybciej na jego widok :( Boże, brzydzę się sobą, jakie ja mam durne problemy xD Nieważne. Wracając do tematu po raz drugi...
Od rodziny wsparcia raczej nigdy nie miałam i mieć nie będę. Brak empatii mamy w genach. Moja mama albo na mnie krzyczy, albo ze mną żartuje czy rozmawia o pierdołach. Z tatą jakoś w ogóle nie mam kiedy gadać (chociaż ostatnio spędzamy razem więcej czasu). O ważnych, "życiowych" kwestiach dyskutowałam zawsze ze znajomymi, nigdy z rodzicami. Mam jeszcze młodszego brata, z którym miałam świetny kontakt, dopóki jakieś trzy lata temu nie zaczął siedzieć przez dwanaście godzin dziennie przy kompie. Zrobił się od tego czasu wulgarny, niesympatyczny, taki trochę grubiański. Ale przyznam, że ostatnio znowu lepiej się dogadujemy :)
Niom ma ma, siostra np. Ma 27 lat a zachowuje się jakby miała 60... Nie mam z kim a nigdy nie pójdzie ze mną do baru, na disco, cokolwiek, zero fajnego spędzania czasu.... Dobrze, że mama moja jest extra, ale nie ma tyle lat co ja i nie zrobi kilku rzeczy ze mną.... :/
Jestem po kolejnym już wykładzie ze strony rodzicieli o tym, jak to jest dziwna i chora wręcz sytuacja, że dziewczyna w moim wieku nie ma chłopaka, że inne już mają mężów a ja zostanę sama już pewnie na zawsze, że jestem starą panną i mam spieprzone życie... Jak świetnie, że własna rodzina w ten sposób mnie postrzega. Nie wiem, czuję się zniszczona psychicznie totalnie już.
Jestem po kolejnym już wykładzie ze strony rodzicieli o tym, jak to jest dziwna i chora wręcz sytuacja, że dziewczyna w moim wieku nie ma chłopaka, że inne już mają mężów a ja zostanę sama już pewnie na zawsze, że jestem starą panną i mam spieprzone życie... Jak świetnie, że własna rodzina w ten sposób mnie postrzega. Nie wiem, czuję się zniszczona psychicznie totalnie już.
Nie słuchaj ich. Oni zyli w innych czasach, w innej mentalności. Wiem, że to niszczy (moja babcia jest w tym ekspertem ;) ), ale nie możesz dac sobie wmówić, że musisz wyjść za mąż do okreslonego wieku, to tak nie działa.
Nie dość że człowiek się stara, a tu ciągle nie wychodzi to jeszcze rodzice (u mnie ojciec) wbijają nóż w plecy. I czego się spodziewają, że nagle magicznym sposobem znajdziemy drugą połówkę albo rzucimy się na pierwszą napotkaną osobę
Kiedyś przeczytałam takie fajne zdanie, że dzieci nie są rodzicom nic dłużne...zgadzam się z tym, każdy z nas, młody czy stary ma lub miał rodziców, ale jakby tak każde dziecko miało podlegać pod rodziców przez całe życie, żyć tak jak oni chcą to chyba nie byłoby żadnych samodzielnych jednostek? Nie rozumiem takiego ustawiania życia dzieciom. Na wszystko przyjdzie czas, każdy ma prawo decydować o sobie samym, nie jest też powiedziane, że każdy ma obowiązek mieć męża, dzieci itd...
Mnie się nie da ustawić. Ale akurat fakt, że jestem sama, mnie osobiście boli, więc jak słyszę co chwila takie teksty to za każdym razem stopnień niżej jestem. A ona potrafi walnąć coś takiego przy byle okazji, np jak wezmę kota na kolana, to idzie "Znajdź sobie faceta bo już ci hormony walą z tego co widzę i się na kocie wyżywasz". To jest takie chamskie... I mam mieć szacunek do matki? Jak mam ochotę jej czasem po prostu strzelić w ryj za głupie gadanie?
Ech, nie dość, że paskudna ta jesień, pracy brak, to jeszcze takie rzeczy...
Dołączyła: 31 Paź 2011 Posty: 416 Skąd: Wschodnia Polska
Wysłany: 2013-12-12, 01:34
Ja praktycznie nie posiadam rodziny, bliżsi są mi obcy ludzie, ale cóż lepsze to niż nic. Jestem tak szczęśliwa, że tylko się pod pociąg rzucić z tego szczęścia , pozdrawiam.
W moim mieście jest dość dużo mojej rodziny i mimo iż mam z nimi bardzo dobry kontakt mam wrażenie, że jednak coś jest nie tak. Czasami nasze relacje nie są takie jakie być powinny. Oczywiście nie ze wszystkimi, ale z kilkoma z nich. Taka bliska rodzina, a jednak w śród niektórych czuję się obcy...
darkangel8 [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-14, 07:50
neo-geisha napisał/a:
iskierka503 napisał/a:
niestey na samotnosc sklada sie wiele "czynnikow" i rodzina moze byc jednym z nich... ale nawet gdybys mial jej wsparcie to nadal mogloby byc cos nie tak.czegos lub kogos by brakowalo, a to doprowadzałoby do samotnosci :( ja niestety tak mam
Racja. Mimo, że kocham swoją rodzinę i czuję ich wsparcie, to jestem samotna:). Oczywiście bez ich miłości byłoby gorzej, ale rodzina nie zastąpi drugiej polówki, czy w moim przypadku, przyjaciół.
Ja nie czuję żadnego wsparcia od swojej rodziny, odwalam tylko obowiązkowe uroczystości min. i Święta które niestety jeszcze bardziej mnie stresują, każdy z nich wie najlepiej co ja mam zrobić ze swoim życiem, tylko rady ,rady....
Brak znajomych hm..... fakt dokucza mi bardzo, jak zauważyłam na tym forum nie tylko mi, ale sama zerwałam z nimi kontakt. Myślałam ze wystarczy mi tylko praca,rodzina tzn, mąż, dzieci itd. ale to się kiedyś kończy i co dalej? sznur?
darkangel8 [Usunięty]
Wysłany: 2014-02-13, 18:13
Przepraszam!!! wszystkich którzy odpowiedzieli na mój post ( tych kilkuset , to mnie tez zaskoczyło) a ja na to odpowiedziałam milczeniem . Powód tego milczenia jest prosty, nie mam zielonego pojęcia o poruszaniu się na tym czy innych forach, po prostu potrzebuję pomocy. A tak na marginesie, śledzę to forum i mam wrażenie że macie za małe problemy w życiu, sorry jeśli kogoś obraziłam, bo jeśli macie jakąkolwiek namiastkę więzi obojętnie czy z rodzina czy znajomymi to tak jak byście wygrali miliony w lotka. Ja takiego szczęścia nie mam i co dalej, co prawda jeszcze jestem ale jak długo?. Samotna w tłumie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach