6 lat kochałam, ale chyba mocniej niż odwrotnie, albo po prostu nie pasowaliśmy do siebie, a rok jestem sama, bo dzisiejsi faceci to często myślą małą główką a nie dużą głową
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-29, 21:12
A ja w sumie zawsze byłem sam, gimnazjum, liceum, teraz na studiach, zawsze sam. Nie udało mi się znaleźć sobie dziewczyny, przyjaciół też nie miałem, taki alien ze mnie. Teraz z nikim z poprzednich szkół nie utrzymuję kontaktu, więc zakładam że po studiach będzie podobnie. Od zawsze na zawsze sam
Ostatnio zmieniony przez bargman 2012-10-29, 21:13, w całości zmieniany 1 raz
bargman moze nie bedzie tak źle, mysle ze sam powinieneś sie zastanowić nad tym czy dalej chcesz zeby tak Twoje zycie wygladalo- w samotności? Mysle ze to jest zle rozwiązanie bo teraz jest ten Twoj czas..korzystaj bo potem moze być za pozno.. Ja żałuję swoich 7lat straconych bo teraz wiem, ze mogla bym je inaczej spożytkować no cóż, człowiek podobno uczy sie na błędach zobaczymy czy to prawda..czas pokaże
Patty [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-29, 21:52
Bargman, jeszcze przyjdzie Twój czas ;) Mam taką nadzieję, bo mam podobną sytuację, a nie chciałabym być całe życie sama ... Także nie ma się co dołować, bo na pewno jest takich ludzi więcej ;)
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-29, 22:08
Rossa, Patty, Wiem że po studiach, tudzież jak to się mówi ze po 25 r.ż. szanse na poznanie kogoś nowego maleją. Ale cóż, po co mam się męczyć z fałszywymi przyjaciółmi? Już wolę w takim układzie być sam. Nie wydaje mi się że muszę coś zmienić w sobie by zaskarbić sobie przychylność innych ludzi, nie jestem jakimś skrajnym przypadkiem chamstwa, narcyzmu czy czego tam. Raczej taki zrównoważony osobnik. I tak: Nie nie dołuję się, przyzwyczaiłem się do samotności. Znajomości ze studiów? Raczej nie bardzo są to ludzie z którymi chciałbym później utrzymywać kontakt.
Jesli tak to ok, Ty wiesz jak jest na prawde.. Tylko jedna rada jak zakończysz kadencję naukową to nie zamykaj sie w sobie, miej kontakt z ludźmi, wychodz do nich, masz wtedy większe szansę na to, ze jednak kogoś bedziesz mial przy sobie a to jednak sie liczy, juz nie mówię tu o jakis tam przyjacielach a o znajomych.. Ciężko tak żyć samemu gdy nie ma sie do kogo buzi otworzyć:(
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-10-29, 22:28
Rossa napisał/a:
Ciężko tak żyć samemu gdy nie ma sie do kogo buzi otworzyć:(
Zostaje internet i zamiast ust klawiatura. Poza tym, pisząc tutaj czuję się zdecydowanie lepiej niż rozmawiając z kimkolwiek teraz na uczelni
Zresztą nie da się odizolować od świata, jakichś znajomych z pracy będę miał, więc przez ten czas z kimś będę rozmawiał, że oficjalnie to inna sprawa.
Wiek: 30 Dołączył: 02 Lis 2012 Posty: 64 Skąd: Stany / Stalowa Wola
Wysłany: 2012-11-03, 10:25
Nigdy nie miałem zbyt wielu znajomych. W szkole podstawowej to zadawałem sie jedynie ze sąsiadem. Był starszy o 2 lata i jak poszedł do gimnazjum no to wkońcu przestaliśmy sie widywać. W gimnazjum miałem może ze 4 takich z którymi można było pogdać. Ale wiadomo jaka jest dzisiejsza młodzieć. Zaczeli pić palić itp. Ja nigdy tego nie robiłem i nie zroibie. Zapewne jak widać ma to też i złe strony ale trudno. Nie będe robił czegoś czego nie chce.
W dzieciństwie miałam przyjaciół, ale czułam,że coś nie tak ze mną i izolowałam się.
potem poznałam kogoś takiego jak ja i przez pewien czas nie czułam się samotna.
Od zawsze czułam sie jakoś tak odsunięta od reszty. Dwa lata było lepiej - zaangażowałam się w pewną znajomość, później ten ktoś zniknął z mojego życia i została taka pustka, którą co jakiś czas ktoś próbuje wypełnić. Nie na długo. I nie mogę się zaklimatyzować w moim liceum - wszyscy są mili, ale nie potrafię się z nimi dogadać i zwykle stoję taka niewidoczna w tłumie.
elliot [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-29, 17:45
Znajomych w sumie miałem tylko w podstawówce, jako takich. Pamiętam, że to były czasy, kiedy rodzice musieli mnie na siłę ściągać do domu pod wieczór, bo tak bardzo byłem zajęty spotkaniami "towarzyskimi" Hah, tęsknię trochę za tym. Od gimnazjum zacząłem się wycofywać, izolować (głównie przez pewną 'zgrajkę' z mojej klasy). Unikałem imprez integracyjnych, zresztą nie czułem się tam mile widziany. Było co prawda kilka osób, z którymi miałem jako taki kontakt, ale całokształt był na 'nie'.
Później ta izolacja przeniosła się na dalsze lata, technikum. Zrobiłem się nietowarzyski, przestałem ufać ludziom, wpadłem w jakąś deprechę, która się za mną ciągnie do dzisiaj...
.. tak, myślę, że od gimnazjum wszystko się zaczęło a później już była tylko równia pochyła.
Wiek: 34 Dołączył: 21 Lis 2012 Posty: 275 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-11-29, 19:58
Całe życie. Nigdy nie miałem przyjaciół, kolegów czy koleżanek. I nie mam. Winie zarówno los że np. w szkole nikogo nie poznałem jak i siebie za mą nieśmiałość no i nie jestem zbyt towarzyski... :(
Samotny czuję się odkąd tylko sięgam pamięcią! Nigdy nie byłem w żadnym związku. Nie mam żadnych przyjaciół, znajomych mam niewielu, z którymi kontakt z roku na rok jest coraz gorszy..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach