Witajcie. Mam 36 lat,mam mężą,dzieci,pracę i jestem bardzo samotną osobą wśród ludzi. Jestem otwarta i wielokrotnie sparzyłam sie ,może za bardzo ufam,może jestem naiwna. Nie wiem. Ale cały czas wierzę w przyjażń.
A dlaczego myślicie,że mężatka nie może być samotna. Taka samotność jest najgorsza,jest blisko czlowiek zdawac by sie moglo najblizszy,ale jakby go nie było.Powiedzieć,zwierzyc sie nie mogę,bo on to co powiem często póżniej wykorzystuje przeciwko mnie.Takie zycie....
Taka samotność jest najgorsza,jest blisko czlowiek zdawac by sie moglo najblizszy,ale jakby go nie było.Powiedzieć,zwierzyc sie nie mogę,bo on to co powiem często póżniej wykorzystuje przeciwko mnie.Takie zycie....
Również tak sądzę. Najgorszy typ samotności... Nie dość, że samotność wśród ludzi, to jeszcze wśród najbliższej (myśląc schematycznie) osoby - męża. Przyznam, że to przykre, bo ktoś z kim się założyło rodzinę i postanowiło wspólnie żyć, powinien być automatycznie kimś w kim można mieć oparcie, otuchę i można mu zaufać w KAŻDEJ kwestii i której można opowiedzieć o wszystkich swoich bolączkach.
I tu już chyba nie chodzi o to jak ja staram sobie przypasować swój wyidealizowany świat, do tego, który odnajdujemy w rzeczywistości... Tylko o to, że żyjemy w jakichś posranych czasach. Wszystko staje na głowie... Żona nie może mężowi zaufać, bo zawodzi jej zaufanie... Współczuję. To na pewno generuje uczucie samotności.
Taka samotność jest najgorsza,jest blisko czlowiek zdawac by sie moglo najblizszy,ale jakby go nie było.Powiedzieć,zwierzyc sie nie mogę,bo on to co powiem często póżniej wykorzystuje przeciwko mnie.Takie zycie....
Również tak sądzę. Najgorszy typ samotności... Nie dość, że samotność wśród ludzi, to jeszcze wśród najbliższej (myśląc schematycznie) osoby - męża. Przyznam, że to przykre, bo ktoś z kim się założyło rodzinę i postanowiło wspólnie żyć, powinien być automatycznie kimś w kim można mieć oparcie, otuchę i można mu zaufać w KAŻDEJ kwestii i której można opowiedzieć o wszystkich swoich bolączkach.
I tu już chyba nie chodzi o to jak ja staram sobie przypasować swój wyidealizowany świat, do tego, który odnajdujemy w rzeczywistości... Tylko o to, że żyjemy w jakichś posranych czasach. Wszystko staje na głowie... Żona nie może mężowi zaufać, bo zawodzi jej zaufanie... Współczuję. To na pewno generuje uczucie samotności.
ludzie staja sie coraz wiekszymi egoistami.... przychodzi czas ze zaczynaja myslec o sobie o tym zeby jemu bylo dobrze... nie dostrzega tego ze bliska mu osoba jest w dolku, potrzebuje rozmowy i wspracia...albo nie chce tego widziec.... bo tak wygodniej
Mariette [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-13, 20:33
grudniowa napisał/a:
Witajcie. Mam 36 lat,mam mężą,dzieci,pracę i jestem bardzo samotną osobą wśród ludzi. Jestem otwarta i wielokrotnie sparzyłam sie ,może za bardzo ufam,może jestem naiwna. Nie wiem. Ale cały czas wierzę w przyjażń.
Witaj grudniowa na forum.
Ja też wierzę w przyjaźń i wiem że ona istnieje tylko my sami musimy trochę wysiłku z naszej strony zrobić, aby ją dostrzec, życzę powodzenia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach