Rok po ślubie to strasznie krótko! patka czy twój mąż przed ślubem też taki był? poza tym przez pewien czas, dość długi byliście na odległość, a to nie wróży nic dobrego. Oddaliliście się od siebie. Mam jeszcze jedno pytanie, czy przy opiece nad dziećmi ma wam kto pomóc?
A swoją drogą twój mąż to egoista. I myśli tylko o sobie. On jest zmęczony po pracy a ty to nie? Twoja praca trwa 24 h i nie możesz sobie pozwolić na odpoczynek, nie możesz powiedzieć mam przerwę.
Spróbuj jeszcze rozmawiać ze swoim mężem. Cały czas uświadamiaj mu jak ty się z tym czujesz. Przez długi okres nie byliście razem. Więc teraz też trzeba trochę czasu żeby pewne rzeczy poprawić. Trzymaj się mocno
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-08-20, 17:53
Powiedziałbym, że samotność w małżeństwie jest czymś dosyć częstym i samo zjawisko jest dość intrygujące, zwłaszcza w kontekście zwiększającej się liczby rozwodów. Obecnie panuje jakiś dziwny trend na traktowanie po macoszemu przysięgi małżeńskiej. Społeczeństwo generalnie akceptuje to. Prawdą też jest to, że wiele młodych małżeństw przechodzi kryzys zwłaszcza w 3 roku. Nie powinno się doradzać przez internet nie znając szczegółów sprawy, ale dobrzebybyło powalczyć Możecie także skorzystać z poradni małżeńskiej. Może jeszcze być dobrze.
A ja po części patke rozumie przez co przechodzi..tak to prawda ze kryzys jest w małżeństwie gdzies pomiędzy 3-4 lata, tak bylo w moim, jestem po ślubie 7 lat wydawało by sie ze szczęśliwy rok ale to chyba najgorszy, a nie byla przerwa miedzy nami prawie rok, nie wiem czemu sie tak dzieje ze taki rok na rozwody bo mam pare znajomych co sie rozwodza i kto wie czy i mnie to nie czeka tylko ze u mnie troche inna sytuacja, jest alkohol, ale tez z jego strony totalna olewka co do dzieci, a jak cos juz zrobi to wszystkim dookoła sie chwali, tez uważa ze jak wraca po pracy to musi odpocząć i wypic piwo, a ja tak jak i Ty pati 24 na dobę czasem kręcka mozna dostac..a kłótnie to wiadomo o co sa o kase, ale to juz moja historia.. Trzymam kciuki za Ciebie, wiedz jedno dzieci kiedyś urosną a i Ty wtedy bedziesz mogla sobie pozwoli na wyjście- ja tak to sobie tłumacze;) moze kiedyś bysmy my mamuski sie zmowily i wkoncu sie wyrwały z tej codzienności? :)
dziunia dziekuje ci bardzo za zrozumienie, uwierz u mnie tez sa klotni przez kase.... przez caly rok jak go nie bylo locilismy sie o to bo wyjezdzal do szwecji i mial duzo zarbiac malo przywozil i jezcze wyjazdzajac spowrotem tam to ja musialam jemu robic kotlety zapasy na kilka obiadow i dla mnie i dzieci ani grosza nigdy nie zostawalo...dlugi dlugami sie nakrywaly,spac po nocach nie moglam :( poprostu zycie ale mysle ze teraz sie wszystko ulozy jesli nie to nie wiem co mam robic mam sie meczyc mamy sie co dzien klocic przy dzieciach mam co noc plakac ... moje dzieci to wyczowaja ze mama smutna ze przykro mi i ze mam problemy... ostatnio corka starsza przyszla do mnie i : "mamo czemu jestes taka smutna" to az glupio mi sie zrobilo nie wiedzialam co jej powiedziec odpowiedzialam " nie jestem smutna tylko mama jest troche zmeczona"
Eh nasuwa się tylko jeden wniosek. Nie brać ślubu tylko być z kimś w wolnym związku. Wtedy zawsze "łatwiej" odejść jak coś nie spasuje.
patka z jednej strony przyznaję ci rację. Dzieci patrzą na ciągle kłócących się rodziców, na smutną mamę. Z drugiej strony jednak, czy rozwód to ostateczne rozwiązanie? Może warto jeszcze czegoś spróbować żeby ratować wasz związek. No ale do tego trzeba dwojga. To dwie osoby muszą tego chcieć...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach