Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Moja, ja.
Autor Wiadomość
Wesp
Nowy

Dołączył: 28 Lip 2012
Posty: 2
Wysłany: 2012-07-29, 17:37   Moja, ja.

Witam, jest to mój pierwszy post na tym forum. Piszę ponieważ chce wyrzucić z siebie to co mnie męczy (może już to, samo w sobie mi pomoże :-) ).
Aktualnie moim największym problemem, jest jakby to określić, zazdrość. Może nie jest to do końca trafne ale wydaje mi się, że w dużej mierze prawdziwe. Zacznę może od początku. Jak miałem około 10lat moi rodzice wzięli rozwód, wróciłem z obozu wakacyjnego i już wszystko było inaczej niż jak wyjeżdżałem na te 2 tygodnie. Później musiałem wybierać z którym z rodziców chcę mieszkać i zostałem z mamą. Zawsze byłem raczej sam ponieważ dość sporą część dzieciństwa spędziłem na wsi, na której nie było nikogo w moim wieku ani chociażby z kilkoma latami różnicy. W liceum zacząłem się przyjaźnić z 2 kolegami, ale teraz przez wakacje z jednym z nich przez 3 miesiące wakacji widziałem się może 4 razy natomiast drugi był przez 2 miesiące w Irlandii w pracy, wrócił przedwczoraj i dziwnie nam się rozmawia. Podczas tego czasu zacząłem kumplować się z 2 koleżankami. Ale w minionym tygodniu również zaczęły mnie olewać i wydaje mi się zbywać. Na chwilę obecną muszę przyznać, że to mnie chyba boli najbardziej, bo obie mają moim zdaniem mają cudowne osobowości. Mają taki charakter jaki ja sam bym chciał mieć, ale po prostu mimo prób nie potrafię. Wiem również jaki moją kontakt z rodzicami, dla nich rodzice są niemalże jak przyjaciele ja natomiast, z mamą nie potrafię nawiązać kontaktu ponieważ było między nami zbyt wiele awantur natomiast z ojcem, rzadko kiedy rozmawiam. Zazdroszczę im takiej więzi rodzinnej. Chciałbym zostać ich przyjacielem ale im najwidoczniej jednak też nie odpowiada moja osobowość (nic w tym w sumie dziwnego bo mi samemu też się nie podoba). Teraz idę na studia, chciałem iść do miasta położonego dość daleko od mojego domu aby wreszcie się usamodzielnić oraz w pewnym stopniu urwać od mamy (powodem również mogło być to, że sporo znajomych tam idzie), lecz niestety nie wyszło (dzięki utrudnieniom ze strony mamy) i ostatecznie będę studiował, mieszkając z mamą i bratem, co jeszcze bardziej mnie przytłacza. Chciałbym to wszystko powiedzieć tym 2 "przyjaciołom" z liceum, lecz wiem, że gdyby wiedzieli, że tak chcę się kumplować z tymi 2 dziewczynami, nie spodobało by im się to. Najdziwniejsze jest też to, że nie jestem w nich zakochany, lecz uwielbiam ich obecność. Nienawidzę swojej osobowości, skromny, małomówny (tego najbardziej ale po prostu nie potrafię tego zmienić), zawsze przesadnie miły, nawet jeśli kogoś nie lubię oraz zawsze staram się pomóc każdemu znajomemu nawet jeśli to działa na moją niekorzyść.
No to chyba aktualnie "problemy" które najbardziej mi ciążyły. Z góry dziękuję i przepraszam za wszelkie nieskładne zdania (humanistą to ja nie jestem). Wiem, że moje problemy to nic w porównaniu z tym co już czytałem na tym forum, więc przepraszam, ale musiałem to gdzieś wyrzucić z siebie. :-)
 
     
Mr. Z 
Częsty bywalec



Wiek: 36
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 730
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-07-29, 17:50   

Witaj :-) Jestem w stanie zrozumieć Twoją sytuację. Rozwód rodziców jest jednym z najcięższych przeżyć jakich może doświadczyć dziecko. Twoja mama na pewno tak samo źle to przeżyła i w związku z tym może mieć wyjątkowo pesymistyczne nastawienie do świata. Twoja potrzeba autonomii jest jak najbardziej zrozumiała. Nie wiem czemu przejmujesz się, co powiedzą Twoi koledzy na to, że chcesz kumplować się z tymi dziewczętami. Przecież nie jesteś ich własnością, nie jesteś też ich podwładnym albo jakimś podczaszym :mrgreen: Przy doborze znajomych konsultuj się sam ze sobą.
 
 
     
Mariette
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-29, 20:03   

Wesp, Witaj na forum i dobrze, że opisałeś swój problem, każdy z nas musi gdzieś czasami się wyżalić.

Wesp napisał/a:
Nienawidzę swojej osobowości, skromny, małomówny (tego najbardziej ale po prostu nie potrafię tego zmienić), zawsze przesadnie miły, nawet jeśli kogoś nie lubię oraz zawsze staram się pomóc każdemu znajomemu nawet jeśli to działa na moją niekorzyść.


Spokojnie, podejdź do siebie w sposób naturalny, nie z nienawiścią. Dobre masz cechy, jest to wartościowe, teraz tego nie widzisz, ale z biegiem czasu dostrzeżesz, ułoży się dobrze, tylko miej więcej wiary w siebie i zaakceptuj siebie takim jakim jesteś, z zaletami i wadami.
 
     
ampedusa 
Nowy


Wiek: 29
Dołączyła: 26 Cze 2012
Posty: 17
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-07-29, 23:21   

napisałes: "Chciałbym to wszystko powiedzieć tym 2 "przyjaciołom" z liceum, lecz wiem, że gdyby wiedzieli, że tak chcę się kumplować z tymi 2 dziewczynami, nie spodobało by im się to", ale skąd wiesz ze by im sie to nie spodobało? może własnie powinieneś postawić na szczerosc , bo to jest przecież podstawa relacji z drugim człowiekiem.

nie lubisz swojego charakteru czy osobowości- rozumiem to, bo tez tak mam, ale moim zdaniem trzeba próbować się zmieniać lub przynajmniej to, co jestesmy w stanie. chociaż z drugiej strony skromność, małomówność to nie są złe cechy.
 
     
maro_25 
Początkujący


Wiek: 37
Dołączył: 29 Lip 2012
Posty: 171
Wysłany: 2012-07-30, 06:59   

ampedusa napisał/a
Cytat:
chociaż z drugiej strony skromność, małomówność to nie są złe cechy.


No skromnośc może jeszcze, ale małomówność to juz chyba mniej, zwłaszcza w naszym dzisiejszym nastawionym na "wyścig szczurów" świecie...

wiem bo sam taki jestem i doskonale Wesp'a rozumiem, sęk w tym że osoby takie jak my (skromni, małowóni, niesmiali, nieasertywni) są zazwyczaj dużo bardziej wrażliwe na rzeczy które sie wokól nas dzieją i bardziej się tym przejmujemy, stąd jestem w stanie zrozumieć czemu Wesp się przejmujesz zdaniem innych nawet jesli logicznie rzecz biorąc powinienes mieć to w dupie.... no ale właśnie trezba z tym walczyć, jesli to są twoi dobrzy kumple to sytuacja nie powinna się źle rozwinąć.
jak mam podobną sytuację to mi sie przypominają słowa z pewnego artykułu o nieśmiałości a mianowicie że "nieśmiali przegrywają swoje życie" w niemal każdym aspekcie swojego życia. To mnie zazwyczaj pcha do działania bo nie znosze myśli ze przegrywam swoje życie. Dopiero jak juz mi nie wyjdzie to sie uzalam nad sobą... :-(
 
     
ampedusa 
Nowy


Wiek: 29
Dołączyła: 26 Cze 2012
Posty: 17
Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-07-30, 15:12   

maro_25 napisał/a:
ampedusa napisał/a
Cytat:
chociaż z drugiej strony skromność, małomówność to nie są złe cechy.


No skromnośc może jeszcze, ale małomówność to juz chyba mniej, zwłaszcza w naszym dzisiejszym nastawionym na "wyścig szczurów" świecie...

wiem bo sam taki jestem i doskonale Wesp'a rozumiem, sęk w tym że osoby takie jak my (skromni, małowóni, niesmiali, nieasertywni) są zazwyczaj dużo bardziej wrażliwe na rzeczy które sie wokól nas dzieją i bardziej się tym przejmujemy, stąd jestem w stanie zrozumieć czemu Wesp się przejmujesz zdaniem innych nawet jesli logicznie rzecz biorąc powinienes mieć to w dupie.... no ale właśnie trezba z tym walczyć, jesli to są twoi dobrzy kumple to sytuacja nie powinna się źle rozwinąć.
jak mam podobną sytuację to mi sie przypominają słowa z pewnego artykułu o nieśmiałości a mianowicie że "nieśmiali przegrywają swoje życie" w niemal każdym aspekcie swojego życia. To mnie zazwyczaj pcha do działania bo nie znosze myśli ze przegrywam swoje życie. Dopiero jak juz mi nie wyjdzie to sie uzalam nad sobą... :-(


hmmm...nieśmiali przegrywają swoje życie? nie zgadzam sie z tym, bo każdy moze miec swój własny sposób na życie i to niekoniecznie taki jak większość ludzi. ważne, żeby życ w zgodzie ze sobą, akceptować siebie.
 
     
Wesp
Nowy

Dołączył: 28 Lip 2012
Posty: 2
Wysłany: 2012-07-30, 20:50   

Dzisiaj, chciałem się z tymi "koleżankami" spotkać do jednej napisałem w okolicach 15-16 czy idą pogadać, jedna mnie zbyła a druga powiedziała, że jest chora i nie może. Natomiast o 19 jechałem rowerem i spotkałem je jak siedziały na ławce w parku. Tylko kiwnąłem ręką one też i pojechałem dalej, skoro wcześniej dały mi do zrozumienia, że nie chcą ze mną gadać. Tylko to trochę boli po 2-3 miesiącach czasu kiedy się bliżej zaprzyjaźniliśmy, a ja nie wiem czemu się to urwało zwłaszcza, że bardzo (żeby nie powiedzieć brzydziej) lubiłem z nimi przebywać. Hmm a jeśli chodzi o małomówność to według mnie to jest wada. Bo po prostu nie potrafię nawet gadać o pierdołach i opisywać, żadnych ciekawych zdarzeń z własnego życia. A o swoich problemach też nie potrafię mówić, z reguły wolę wysłuchać innych i sam doradzić niż "zaprzątać" głowę innym swoimi problemami (co prawda nie licząc tego forum, ale już byłem/jestem zdesperowany :P ).
 
     
Mr. Z 
Częsty bywalec



Wiek: 36
Dołączył: 22 Lip 2012
Posty: 730
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-07-30, 21:24   

Okłamały Cię, żeby się z Tobą nie widzieć. Po co Ci takie koleżanki?
 
 
     
Szemkel 
Nowy


Wiek: 31
Dołączył: 25 Lip 2012
Posty: 19
Wysłany: 2012-07-30, 22:03   

Witaj Wesp. :)

Pozwolę sobie, od razu przejść, do tego, co moim zdaniem jest jądrem Twojego problemu, a tkwi on tu:


Wesp napisał/a:
Nienawidzę swojej osobowości, skromny, małomówny (tego najbardziej ale po prostu nie potrafię tego zmienić), zawsze przesadnie miły, nawet jeśli kogoś nie lubię oraz zawsze staram się pomóc każdemu znajomemu nawet jeśli to działa na moją niekorzyść.


"Nienawidzę" to bardzo dosadne słowo. Bardzo mocne, kipiące jakąś formą umysłowej autoagresji. Nie myśl w taki sposób, tylko niepotrzebnie zatruwasz w sobie to, co mogłoby zostać spożytkowane lepiej. :) Małomówność to, w gruncie rzeczy, dobra cecha. Niby utrudnia zawieranie nowych znajomości, ale jednocześnie umożliwia lepsze wyważanie własnych słów, a co za tym idzie uniknięcie licznych nieporozumień lub głupawych konfliktów ( a po nich... większość z nas lubi schować się w skorupkę i okryć się Płachtą Nieistnienia). Co do bycia przesadnie miłym... to, być może to przykre, ale trzeba przejechać się wiele razy i zobaczyć, że jeśli się nie zmienimy i nie staniemy się nie-zawsze-miłymi, to zostaniemy pożarci i rozszarpani przez ludzi-hieny. Przykra prawda. Za duży ciężar dla jednostki, acz dobrze wiedzieć, że Dobrzy Ludzie jeszcze istnieją. ;)

Co do dzisiejszej sytuacji, to przemyśl sobie to na spokojnie. Może stworzyłeś sobie zbyt wyidealizowany obraz owych koleżanek. Może te uniki to znak, żebyś nie brnął w to dalej. Taka mała ranka na zły początek. Może wyczuwają Twoją desperację, która jest dla niech niezrozumiała ( a dla mnie, aż nadto zrozumiała ;-) ) i wolą się wobec Ciebie zdystansować ? Ludzie wolą kategoryzować i upraszczać bardziej, niż próbować zrozumieć.

maro 25 napisał/a:
"nieśmiali przegrywają swoje życie"


Nie, nie i jeszcze raz nie. Zwycięstwo rzecz względna. Pewnie chodziło o zwycięstwo w postaci znaczącej pozycji społecznej i dobrej sytuacji finansowej. Żadne zwycięstwo, jeżeli przy tym trzeba zdradzić siebie za jakieś marne srebrniki.
 
     
maro_25 
Początkujący


Wiek: 37
Dołączył: 29 Lip 2012
Posty: 171
Wysłany: 2012-07-31, 02:22   

Szemkel napisał/a:


maro 25 napisał/a:
"nieśmiali przegrywają swoje życie"


Nie, nie i jeszcze raz nie. Zwycięstwo rzecz względna. Pewnie chodziło o zwycięstwo w postaci znaczącej pozycji społecznej i dobrej sytuacji finansowej. Żadne zwycięstwo, jeżeli przy tym trzeba zdradzić siebie za jakieś marne srebrniki.


Widze ze wszyscy mnie tu besztaja za te slowa o przegrywaniu życia przez niesmialych, uwierzcie mi ze niechcialbym sie z tym zgadzac, ale powiedzmy sobie szczerze ze osoba niesmiala w starciu z pewnym siebie wygadanym czlowieczkiem zawsze bedzie na straconej pozycji, czy to w pracy, czy to w kontaktach towarzyskich itp itd. Mówi sie o znajdowaniu pozytywów w stakim stanie rzeczy... pewnie sie da ale nie jest to latwe, jesli sie swojej osobowosci "nienawidzi" to inni badz co badz to zauwazą i będą sie od takiej osoby dystansowac. Wiem bo sam tak mialem i mam tak nadal, wcale sie mi moja osobowosc nie podoba, ponoc pomaga akceptacja siebie takim jakim sie jest... no niby fajnie tylko jak to zrobic...
Bo cos mi sie zdaje (oczywiscie nie chce generalizowac) ze spora liczba osob trafila na to forum gdyz to wlasnie przez niesmialosc staja sie samotni... nie wiem, moze pierdoly gadam bo sie spilem troszke... :P
 
     
ZalatanyMilczek 
Milczący



Wiek: 35
Dołączył: 08 Wrz 2012
Posty: 99
Skąd: Kolwiek
Wysłany: 2012-09-08, 18:32   

Trzeba sobie szukać towarzystwa z którym się nie rywalizuje, to kompleksy nie będą przysłaniały normalnej opcji towarzyskiej.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS