Mam jedną przyjaciółkę na której moge zawsze polegać i jej ufam, a ona mi. Jest dla mnie jak siostra. Mam też dwie koleżanki też mi bliskie, ale do przyjaciółkami ich nie nazywam, po prostu dobre koleżanki.
Nie wiem, czy prawdziwa przyjaźń zdarza się rzadko, czy po prostu ja mam zbyt duże wymaganie, co do innych ludzi, ale myślę, że prawdziwego przyjaciela/przyjaciółki nie mam. Ostatnio zauważam, że gdy mam problem, nie mam się do kogo z nim zwrócić.. Mam koleżanki, kolegów, czasem, z kim się spotkać, ale żeby porozmawiać od serca, to już chyba nie znajdę nikogo odpowiedniego..
Wiek: 58 Dołączyła: 22 Cze 2012 Posty: 145 Skąd: warszawa
Wysłany: 2012-07-26, 19:59
Przyjaciel to ktoś na całe życie,kto zawsze ma czas dla ciebie,kto wysłucha,pocieszy,powie ci nawet najgorsza prawdę,komu możesz zaufać i czasami razem pomilczeć....rzadko spotykany okaz.
Oj tak Bella. Ale mi się wydaje by mieć prawdziwego przyjaciela, takiego jak sami opisujemy, najpierw sami musimy stać się takimi przyjaciółmi.
ponad dziewięćdziesiąt procent populacji żyje bez prawdziwej samoświadomości swego bytu. A wiec tak przeciętnie, jak zwierz będzie okazywał to co ty wobec jego osoby. Choć wiadomo jest wiele czynników które na to mogą wpłynąć, lecz mimo wszystko to podstawa
już nie mam przyjaciół, a może nigdy ich nie było?
im jestem starsza tym więcej rozumiem. Przyjaciele zniknęli w dziwny sposób z mojego życia i nie czują potrzeby kontaktu. Ja juz też tego nie czuję. Tyle lat dbałam o te relacje, że teraz już mi się nie chce. I przyjaźnie umarły śmiercią naturalną. Przykre.
Wiek: 32 Dołączyła: 01 Sie 2012 Posty: 8 Skąd: kujawsko-pomorskie
Wysłany: 2012-08-06, 00:21
Mi już przestało zależeć, kilka razy wbito mi przysłowiowy nóż w plecy, mimo tylu poświęceń i przysług. Prawda jest taka, że wiele ludzi patrzy na siebie i na swój interes, wiele znajomości i przyjaźni powstało za coś - masz dobrze płatną pracę, władzę i znajomości czy też bardziej przyziemne - lubisz robić to co ja, masz takie same poglądy na pewne sprawy. Te aspekty znikają, znika też powód do kontynuowania relacji. U mnie na studiach jest spory (choć ukryty) wyścig szczurów - nie cierpią kogoś, ale ta osoba ma dobre notatki, zatem udają przyjaźń...
Hmm, tak naprawdę to nie wiem. Mam zaufaną koleżanką, jesteśmy do siebie podobne, nie zewnętrznie, ale wewnętrznie, ale ona nie czuje się taka samotna jak ja. Czasem też mnie nie rozumie i to jest frustrujące. Jednak uważam ją za przyjaciółkę, czas pokaże czy nią jest. :)
dziunia [Usunięty]
Wysłany: 2012-08-16, 21:33
ja nie stety nie mam:(, mam koleżanki ze szkoly z którymi dalej utrzymuje kontakt ale nie nazwała bym je przyjaciółkami, kto wie moze bedzie mi dane w końcu znaleść takiego prawdziwego przyjaciela? Kto wie....
Wiek: 38 Dołączyła: 15 Sie 2012 Posty: 150 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2012-08-16, 22:14
Mialam trojke przyjaciol, dwojka odpadla, bo dosiegla ich strzala amora. W takich przypadkach nie jest im potrzebna osoba samotna... Niby do czego? Do trojkata? Oni sie beda migdalic w kacie a ty siedzisz jak na kolku i nie wiesz co zrobic. I tak nagle zabraklo im czasu dla mnie, teraz wazniejsi sa ich partnerzy.
No ale mam tego trzeciego przyjaciela, bardzo zaufana osobe, staramy sie wzajemnie wspierac kiedy to mozliwe i jedno nie slodzi drugiemu, zazwyczaj mowimy to co nam lezy na sercu, oczywiscie bez klotni i fochania sie. Choc nie poklocilismy sie, jednak zdarzalo sie nam miec odmienne zdanie w pewnych sprawach, ale staramy sie zawsze dojsc do wspolnego porozumienia :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach