Co mnie wpędza w uczucie samotności? Fakt, że niemal wszyscy moi znajomi znaleźli sobie drugie połówki. Gdziekolwiek bym z nimi nie szła to pomimo szczerych chęci nie umiem się cieszyć tym czasem i zaczynam czuć się po prostu źle. Już lepiej by mi było gdybym wyszła gdzieś sama, przynajmniej nie nawiedzałyby mnie takie dołujące myśli jak wtedy, kiedy wokół mnie same pary.
Wiek: 58 Dołączyła: 22 Cze 2012 Posty: 145 Skąd: warszawa
Wysłany: 2012-07-09, 13:34
znam to uczucie,jak się rozwiodłam to nagle straciłam znajomych,jako rozwódka stałam się zagrożeniem dla facetów koleżanek...ale ty jesteś bardzo młoda,masz jeszcze czas i na pewno znajdziesz kogoś,tylko nic na siłę i nie rezygnuj ze znajomych,musisz wychodzić z domu, bo siedząc w nim na pewno nikogo nie poznasz
Racja, wychodzić z domu jest lepiej niż w nim przesiadywać i czekać na cud. Mimo wszystko człowiek czasem traci chęci do wyjść, kiedy wśród znajomych żadnego innego "singla". Może kiedyś się wszystko poukłada, okaże się. :)
- Pełne rodziny dookoła, ich opowieści o tym co to mąż nie zrobił, czy zrobił i.t.d.
- Wszelkie zakochane pary na ulicy
- Nadmiar reklam, przesyconych seksem, na których widać modelki i modeli, którzy przypominają brutalnie o przemijającym czasie i młodości.
- Nagłe zdarzenia życiowe, kiedy przydałoby się, aby był obok ktoś bliski, kto wesprze.
- Nawroty choroby
- Kiedy ktoś np. w grze opowiada coś o partnerze, partnerce, czy też grają razem. Staram się unikac takich sytuacji.
- Samotne wieczory, keidy czasami nie ma się do kogo odezwać, a chciałoby się z kimś przejść na spacer, pogadać.
- Piosenki romantyczne
- Awarie domowe - np. zepsuty kran.
Szczególnie wspomnienia. Myśli o osobie, która jest daleko, albo która nie dość, że jest daleko to nie ma się z nią kontaktu. Myśli o osobach, które nie istnieją, a które psychika wygenerowała jako ideały. Poza tym impulsywne widoki takie jak przyjaciele, pary czy ekstrawertyczni ludzie. Dużo mi nie trzeba, aby poczuć się szczególnie samotną.
a oprócz tego to jak zawsze widze gdzieś obściskujące się pary to albo patrze z żalem na nich albo po prostu przyspieszam kroku i odwracam głowę...
Tak samo samotny sie czuje jak słyszę w robocie opowieści kto to gdzie nie pojechał, czego tam nie robił, na jakiej imprezie nie był, i jak tam zajebiście było.
Do tego starzy mnie tak nieraz wpieniają że mam ochote wziąc graty i sie wynieść, tylko gdzie, do kogo, czy z kim...???
Widząc pary, słuchając muzyki, samotne wieczory... itd itd nie będę powtarzać.
Osobiście uważam, że taka bezsilność związana z samotnością może przyjść w każdym dosłownie momencie jest to nieuniknione i przykre jak dla mnie, żeby w absurdalnych sytuacjach będąc w tłumie ludzi, tzw znajomych czuć się samotnie.
Uczucie samotności towarzyszy mi szczególnie teraz, gdy mam wakację i nadmiar wolnego czasu, którego nie potrafię spożytkować. Poza tym, kiedy widzę pary spędzające wspólnie czas, zasypiając ze świadomością, że kolejny dzień będzie taki sam jak poprzedni i nadal większość czasu spędzę w domu, nie mając nawet do kogo wypowiedzieć choćby kilku słów.
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-08-01, 15:35
Szczególnie samotny czuję się wówczas, gdy widzę, jak wiele osób w moim wieku pobrało się, a ja jestem daleko w tyle Oprócz tego bardzo kiepskim dniem dla mnie jest niedziela.
ja za to mam często wrażenie, że jestem niezrozumiana, nie umiem wyrazić swoich myśli, albo się wstydzę, albo wychodzi całkiem co innego niż chciałam powiedzieć. I tak ogólnie czuje się samotna wśród ludzi. Niby rodzina, znajomi, w miarę udane życie, a celu ciągle brak. Czuję się niepotrzebna.
Mnie często samotność "dopada" w wieczory. Wystarczy jakaś piosenka a to wszystko wybucha we mnie. Ten cały smutek i bezsilnośćKim, Mam podobnie jak ty w roku szkolnym na to nie zwracam uwagi, zbyt dużo się dzieje. Dopiero kiedy zaczynaj sie wakacje wspomniany przez ciebie nadmiar wolnego czasu sprawia u mnie, że nie wiem za co się wziąć. Znajomości ze szkoły wcale się nie sprawdzają. Nie wiem co robić ciągnięcie na siłę znajomości nie ma sensu a możliwości poznania nowych ludzi brak.
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-08-04, 09:13
Są też takie sytuacje, w których ktoś do mnie dzwoni, ja si.ę cieszę, a potem okazuje się, że ta osoba czegoś ode mnie potrzebuje. Naprawdę nic mi tak nie odbiera energii jak takie właśnie epizody
Mr. Z, Bardzo dobrze Cb rozumiem mam sporo znajomych takich którzy dzwonią do mnie jak mają potrzebę ale wtedy ja ich też olewam bo jak nie potrzebują nic to nie dzwonią nie piszą a jak mają sprawę żeby pożyczyć kasę czy coś to wiedzą do kogo się zwrócić.Ale cóż poradzić
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach