- gdy chłopak wychodzi do swoich znajomych na piwko
- gdy patrzę na zdjęcia znajomych(ludzi których kiedyś przez chwile znałam) spędzających czas z dużą ilością znajomych
- gdy jestem sama w mieszkaniu
- i gdy sobie pomyślę że jestem sama-bo nie mam już znajomych- i chce mi się płakać
Ja na studniówkę poszedłem sam, ponieważ się spytałem jednej dziewczyny z mojej klasy czy zemną razem pójdzie, to odparła nieśmiało że nie miała zamiaru iść ponieważ nie umie tańczyć, na nic zdało się przekonywanie że ja też za bardzo nie potrafię itp. Później już nikogo nie zapraszałem, bo za mocno się zraziłem do tamtej sytuacji. A na studniowce czułem się wyjątkowo samotny.
Mam czasem takie przeświadczenie że moi rówieśnicy układają sobie zdecydowanie lepiej życie ode mnie, mają dziewczyny, chłopaków, a ja dalej jestem sam, gdy o tym myślę to ogarnia mnie pustka i ta nieszczęsna samotność jest tylko ze mną. Nienawidzę sam chodzić na wesela, nienawidzę jak piszą żeby przyjść z osobą towarzyszącą, potem siedzę sam przy stole i liczę każdą godzinę do zakończenia tej traumy. Jestem samotny, gdy widzę że mam coraz mniej znajomych, coraz mniej czasu z nimi spędzam, czasami czuję że po prostu układają sobie swoje życie tak jak chcą, ja niestety jestem typem takiego człowieka że nie łatwo przychodzi zmiana otoczenia, dlatego takie momenty są dla mnie również ciężkie.
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-04-27, 21:31
Dopiszę jeszcze jedną sytuację: dłuugie wolne weekendy :( Dlatego unikam ich jak ognia i dlatego np. na własne życzenie spędzam 2 i 4 maj w pracy, bo jak pomyślę że mogłabym mieć 10 dni wolnego i spędziłabym je w domu/na działce z książką bez możliwości wyjścia do / z ludźmi gdzieś to mi po prostu smutno...
Dokładnie tak samo jak napisała Karolina . Długie wolne weekendy .
Ale duża role odgrywa tez to jak np ide gdzies na spacer do parku czy cos a robie to dosyć często no i widze zakochane pary które sie przytulaja . To tak jakby ktos mi wbijał nóż w serce . . . . Czasami też jak widze moją była dziewczyne ktora zostawiła mnie dla mojego najlepszego przyjaciela . No ale cóż .
mnie w uczucie samotnosci wpedzaja: wolne dni; wakacje; niedziela (szczegolnie jak jest ladna pogoda); kiedy ktos przestaje ze mna gadac albo sie spotykac; kiedy ogladam zdjecia albo odwiedzam miejsca z przeszlosci; kiedy ogladam konta na fb zjamomych i bylych milosci..............
Hmm u mnie to się objawia w taki sposób
raczej dawna kwestia choć czasami się zdąża
czy dyskoteka czy giełda handlowa, jakaś plaza itd czułem sie jakoś dziwnie jak by zamkniętym w jakieś ogromnej zagrodzie pełnej bydła nie wiem dlaczego. Lecz gdy patrzyłem na siebie wtedy z góry myśli korzyły ,,co on tu robi co ja tu robię murze stąd odejść''
obecnie ogolę nie staram sie udzielać towarzysko ale ucieczka w samotność nadal najlepsze rozwiązanie
idąc ulica gdziekolwiek idę widzę ludzi, lecz mało z nich kto zmierza gdzieś zniewolony przez życie społeczne przez zepsuty system. system który mówiąc ze daje im wolność a zarazem zakłada niewidzialne kajdany posłuszeństwa to takie smutne, żal kołysze sercem nie chce być taki jak oni, wiec lepiej być w samotności
Jedynie sie ciesze z nie skalałem się miłością, bo wtedy samotność to taska straszna trwoga więc obecnie jadaną miłością której jestem wstanie się poddać jest Śmierć
To gdy widzę dwie zakochane osoby gdziekolwiek idę lub jestem, witające się, idące razem...To gdy jestem wśród znajomych i są tam pary...gdy ktoś opowiada mi o związku w jakim jest, jak czuje się szczęśliwy z tego powodu itp....To gdy nadchodzi weekend lub wolny czas a ja siedzę w czterech ścianach, gdy wracam do domu i czuję taką pustkę, kiedy jest wiosna lato i piękna pogoda a ja nie mam z kim wyjść....gdy gdziekolwiek idę sama również czuję tą pustkę...Gdy po raz kolejny słyszę pytanie czy kogoś mam albo dogadywania odnośnie tego że jestem sama...Wtedy gdy oglądam filmy o miłości, czytam wiersze i cytaty...czy nawet słyszę piosenki...
Dokładnie, ja też w tych momentach czuje się samotny...
Dla mnie najgorzej jest kiedy spotykam się ze znajomymi i mimo, że jestem towarzyska to czuję się taka na uboczu, mam wrażenie, że to dla mnie obcy ludzie, nie potrafię się z nikim jakoś bardziej zaprzyjaźnić. Czuję się też bardzo samotna, kiedy widzę, że się podobam jakiemuś chłopakowi, ale on do mnie nie zagaduje ani nic, często wręcz mnie unika (nie mam pojęcia czemu oni tak robią, boją się mnie czy jak?).
Najgorsze jest to kiedy jestem zapraszana na jakieś imprezy i tego typu przyjęcia z litości, gdzie większość osób idzie w parach.... Nie ide żeby sie nie dobijać i nie czuć jak 5 koło u wozu. Ja wiem, że większość osób powie ze sobie wymyślam, ze wcale nie z litości. Ale taka jest prawda, ludzie litują się nad osobami bez pary. To mnie wpędza w totalną jeszcze gorszą samotność...
Ostatnio zmieniony przez myszka1604 2012-06-05, 13:52, w całości zmieniany 1 raz
a może chcą w ten sposób poznać Ciebie z kimś kogo nie znasz nie myślałaś o tym
Hmm...z komunikacji niewerbalnej wnioskuje, że to raczej nie to Ale może nastepnym razem sobie wkręcę ta sugestię i będe się łudzić, ze jednak nie jestem samotna
Ostatnio zmieniony przez myszka1604 2012-06-05, 15:14, w całości zmieniany 3 razy
Wiek: 42 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1207 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2012-06-05, 17:56
Mimo wszystko, muszą Cię lubić Ci, którzy Cię zapraszają na imprezy i hipoteza Mihiego też mi się wydaje możliwa. W końcu singielka jest potencjalnym zagrożeniem dla koleżanek będących w związku.
Sunrise tu nie w tym rzecz. Trudno to wyjaśnic, bo nie mówie o wypadach z bliskimi znajomymi gdzie idziemy wspólnie do pubu czy do kina czy gdziekolwiek i jest ok. Mówie tu o ludziach np. z klasy lub z innego grona. Gdzie zwyczajnie "wypada" zaprosić. Uwierz mi, że generalnie nie widzi się we mnie potencjalnego zagrożenia. Każdy z nas chyba spotkał w życiu ludzi, dla których związek to jedyna wartość i jak ktoś jest sam to musi być gorszy. Mówie tu o pogardliwych docinkach. Niby mogłabym iść na takie spotkanie, czuć się jak 5 koło u wozu, usłyszeć kilka komentarzy o sobie, bo musze być gorsza, bo sama. No niestety tacy ludzie istnieją... i sądzą tak jak połowa mojej rodziny. Nie mam chłopaka, musze być głupia! Zostane starą panną, które ze zgryzoty przygarnie 15 kotów Mam do tego dystans, jednak takie chwile uświadamiają mi że jednak ta samotność coraz bardziej zaczyna mnie denerwowac...może to znak, że już jestem gotowa na nowy związek...
Wiek: 42 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1207 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2012-06-05, 19:45
Stereotypy są bardzo krzywdzące. Takie sytuacje też miewałam. Zrezygnowałam z takich znajomości ale rozumiem, że u Ciebie to niemożliwe. Jedynie pozostaje się zdystansować. W sumie najważniejsze to co my wiemy o sobie ... a niech gadają.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach