Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Wasza historia samotności...
Autor Wiadomość
inaczej6 
Nowy


Wiek: 30
Dołączył: 14 Mar 2012
Posty: 38
Skąd: no z Polski.
Wysłany: 2012-03-19, 00:00   

Kurtz, przykro mi.. tylko nie próbuj popełnić samobójstwa, naprawde.. też już mam za sobą jedną próbe. Niestety wspomnienia zostaną na zawsze, trzeba wierzyć, że pojawią się inne jeszcze. Lepsze..

Ja na razie nie napiszę swojej historii.. Dużo czytałem, podobnej do mojej tutaj nie ma, boję sie odrzucenia nawet tutaj..
 
     
myszka1604 
Częsty bywalec



Wiek: 32
Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 525
Wysłany: 2012-03-19, 11:25   

Karuta, nie załamuj się, każdy młody człowiek ma swoje problemy i każde są ważne tak samo. Ja mam 21 lat i dalej nie znosze wesel, wielkich imprez i nie pije, a relacje międzyludzkie? Nikt do końca tego nie ogarnia. Nie trzeba się zagłębiać w relacje z innymi aby te problemy mieć. Co do chłopaka? Każdy dojrzewa do tego we własnym czasie, mam koleżankę która ma 22 lata i nie interesuje się facetami (kobietami też dla jasności :mrgreen: ). Po prostu jest skupiona na czymś innym. Co można wiedzieć o życiu w wieku 18 lat? Także tym się nie przejmuj, bo będziesz miała 25 lat i tak od osoby starszej pokoleniowo usłyszysz że o życiu nic nie wiesz :-D
Ja nie nawidze swojej twarzy, rąk, nóg, brzucha, pleców, usta swoje tylko lubie w zasadzie :P
Nie angażujesz się, nie okazujesz emocji, może po prostu masz taki charakter? Trzeba się odnaleźć z samym sobą, są ludzie którzy ciągle okazują emocje, to tez nie jest dobre. Każdy ma jakieś wady kurcze.
Karuta, a ja Ci zazdroszcze, bo zawsze chciałam mieć zapał do gier komputerowych a nawet nie wiem co to RPG, słysze ten termin często ale nie wiem o co biega :roll: I chciałabym być wyprana z emocji, bo uważam że takim ludziom żyje się łatwiej :oops:
 
     
Karuta 
Aktywny



Wiek: 30
Dołączyła: 17 Mar 2012
Posty: 274
Wysłany: 2012-03-19, 17:09   

myszka1604 napisał/a:
I chciałabym być wyprana z emocji, bo uważam że takim ludziom żyje się łatwiej :oops:


Błagam cię, nie chciej


myszka1604 napisał/a:
Karuta, a ja Ci zazdroszcze, bo zawsze chciałam mieć zapał do gier komputerowych a nawet nie wiem co to RPG, słysze ten termin często ale nie wiem o co biega


RPG Gra fabularna z ang. role-playing game, moim zdaniem najlepszy rodzaj gier gdyż liczy się w nich fabuła, a nie tylko strzelanie czy lvl
 
     
Robsson 
Aktywny



Wiek: 33
Dołączył: 16 Mar 2012
Posty: 415
Wysłany: 2012-03-19, 19:15   

Karuta napisał/a:
...nałogi w postaci gier komputerowych i anime.


Sam gram na kompie i to w sumie też głównie w RPG :P
To nie nałogi, to Twoje pasje, zainteresowania.

Karuta napisał/a:
nie piję bo nie lubię zachowywać się jak kretynka


No to akurat jest według mnie zaletą, że nie lubisz alkoholu

Karuta napisał/a:
nigdy nie miałam chłopaka


Więc gdy już będziesz mieć pierwszego chłopaka (i szczerze Ci życzę żeby to był "ten jedyny") to poznasz trochę jakie wspaniałe może być życie.
Aaa i jeszcze ta brednia, że jesteś brzydka - to akurat jest pojęcie względne i wybacz mi koleżanko, ale Ty w tej kwestii nie jesteś obiektywna i akurat do tego Twojego stwierdzenia nie przywiązuję absolutnie żadnej wagi ;P
 
     
Karuta 
Aktywny



Wiek: 30
Dołączyła: 17 Mar 2012
Posty: 274
Wysłany: 2012-03-20, 14:03   

Robsson napisał/a:
Karuta napisał/a:
...nałogi w postaci gier komputerowych i anime.


Sam gram na kompie i to w sumie też głównie w RPG :P
To nie nałogi, to Twoje pasje, zainteresowania.


Jak się nad czymś nie panuje to jest to nałóg. Zainteresowania mam inne ale nie mam na nie czasu.

Robsson napisał/a:
Aaa i jeszcze ta brednia, że jesteś brzydka - to akurat jest pojęcie względne i wybacz mi koleżanko, ale Ty w tej kwestii nie jesteś obiektywna i akurat do tego Twojego stwierdzenia nie przywiązuję absolutnie żadnej wagi ;P


Ślepa to ja jeszcze nie jestem.
 
     
Robsson 
Aktywny



Wiek: 33
Dołączył: 16 Mar 2012
Posty: 415
Wysłany: 2012-03-20, 16:33   

No no no, uparta jesteś ;P

Ale ja dalej będę się trzymał swojego - to czy jesteś brzydka czy ładna to pojęcie względne, a Ty w nie jesteś obiektywna wypowiadając się na ten temat :P
 
     
Karuta 
Aktywny



Wiek: 30
Dołączyła: 17 Mar 2012
Posty: 274
Wysłany: 2012-03-20, 21:04   

Robsson napisał/a:
No no no, uparta jesteś ;P

Widać bardziej ty niż ja.
btw kiedy nabiłeś tyle postów O.o
Ostatnio zmieniony przez Karuta 2012-03-20, 21:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Robsson 
Aktywny



Wiek: 33
Dołączył: 16 Mar 2012
Posty: 415
Wysłany: 2012-03-20, 21:11   

No owszem, jestem uparty ;P

heh, aktualnie mam wolne, więc siedzę sobie w necie i piszę z ciekawymi ludźmi ;-)
 
     
HMX 
Nowy

Wiek: 30
Dołączył: 21 Mar 2012
Posty: 11
Wysłany: 2012-03-22, 20:41   

Zawsze byłem osobą, której trudno było nawiązać jakieś bliższe znajomości. Byłem bardzo nieśmiały, stałem na tzw. "uboczu". To sprawiało, że ludzie nie interesowali się mną, a ja nie miałem możliwości nawiązania jakiś bliższych relacji z innymi osobami. Nieśmiałość sprawiała, że co prawda miewałem jakieś relacje z innymi ludźmi, ale na bardzo płytkim poziomie. Kiedy troszeczkę podrosłem, te "płytkie relacji" zmieniły się w stan alienacji, który jest dla mnie ogromnym problemem. Próbuje sobie z tym radzić, ale moje problemy w nawiązywaniu nowych znajomości, nie umożliwiają mi tego. Dlatego postanowiłem szukać swojego "wybawienia" w internecie, dlatego też zarejestrowałem się tutaj. Mam (prawie) 19 lat i tak naprawdę jestem bardzo niezadowolony ze swojego życia. Wiem, że mam jeszcze teoretycznie czas - ale przecież on cały czas gna do przodu - a mi trudno byłoby się zmienić, to musiałby być proces. Życie na to jest za krótkie, niestety...
Ostatnio zmieniony przez HMX 2012-03-22, 21:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Luna 
Początkujący



Wiek: 29
Dołączyła: 24 Lut 2012
Posty: 153
Skąd: z własnego,małego Kosmosu
Wysłany: 2012-03-22, 21:38   

HMX, ostatnio zastanawiam się ,czy warto jest się zmieniać.. może zwyczajnie należy szukać osób podobnych nas :)
Moim zdaniem, to że twoje dotychczasowe znajomości nie były bardzo głębokie, daje ,,prawie'' pewność , że jeśli już nawiążesz jakąś poważną ,to nabierze ona dużej wartości ;-)
Ja tak wszystkim tłumaczę ,dlaczego jak na ten wiek nie jestem hmm.. jakby to nazwać.. kochliwa ? :D jeżeli długo na coś prawdziwego czekam ,to kiedy już TO dostanę będzie dla mnie cholernie wartościowe :-) a tylko na takich rzeczach mi zależy, bo po co tracić cenny i stale uciekający czas na pierdoły :P
 
     
timotei 
Nowy

Wiek: 34
Dołączył: 15 Mar 2012
Posty: 32
Skąd: 3miasto
Wysłany: 2012-03-22, 23:34   

HMX napisał/a:
Mam (prawie) 19 lat i tak naprawdę jestem bardzo niezadowolony ze swojego życia. Wiem, że mam jeszcze teoretycznie czas - ale przecież on cały czas gna do przodu - a mi trudno byłoby się zmienić, to musiałby być proces. Życie na to jest za krótkie, niestety...

Też miałem i nadal mam takie myśli jak Ty. Ale teraz patrzę z perspektywy czasu, to wiele udało mi się osiągnąć przez ten czas. Czyli między moją młodością, a obecnie. Mimo że czuje wewnętrzną pustkę, którą staram się nadal ją jakoś wypełniać, ale niestety ciągle przecieka, to na szczęście uciekłem od tej zewnętrznej, narzuconej szaty przez świat. Życie naprawdę się zmienia, kiedy człowiek postanawia na Swoim, obrałem kierunek pod wiatr, w stronę burzliwego sztormu, i mimo trudności znalazłem się na spokojnych wodach, teraz szukam tej niepowtarzalnej i uroczej wysepki na której zagoszczę na dłużej. Ja w tym wieku wybrałem jedno z trudniejszych hobby jakie można mieć, z uporem zdobywałem wiedzę i poświęcałem czas, teraz stałem się specjalistę w tej dziedzinie. Związałem z nią czas, pracę, bardzo w krótkim czasie życie nabrało z ciemnej masy jakieś kształty. Musisz to w Sobie odnaleźć, inaczej z dnia na dzień będzie gorzej.
 
 
     
HMX 
Nowy

Wiek: 30
Dołączył: 21 Mar 2012
Posty: 11
Wysłany: 2012-03-23, 07:49   

Luna napisał/a:
HMX, ostatnio zastanawiam się ,czy warto jest się zmieniać.. może zwyczajnie należy szukać osób podobnych nas :)


Być może jest w tym dużo racji. Z drugiej strony jednak, zawsze pojawiają się wątpliwości czy uda się kogoś "podobnego" znaleźć. Hm, no może tutaj. ;>

Luna napisał/a:

Moim zdaniem, to że twoje dotychczasowe znajomości nie były bardzo głębokie, daje ,,prawie'' pewność , że jeśli już nawiążesz jakąś poważną ,to nabierze ona dużej wartości ;-)
Ja tak wszystkim tłumaczę ,dlaczego jak na ten wiek nie jestem hmm.. jakby to nazwać.. kochliwa ? :D jeżeli długo na coś prawdziwego czekam ,to kiedy już TO dostanę będzie dla mnie cholernie wartościowe :-) a tylko na takich rzeczach mi zależy, bo po co tracić cenny i stale uciekający czas na pierdoły :P


Mam bardzo podobne podejście. Zdecydowanie bardziej ważne jest znalezienie czegoś bezgranicznie wartościowego. Tylko zdaje sobie też sprawę z tego, że byłem trochę bierny i być może, aż za bardzo cierpliwy. Może się jednak uda... Wszak, trzeba myśleć pozytywnie, czyż nie? :P

timotei napisał/a:
Musisz to w Sobie odnaleźć, inaczej z dnia na dzień będzie gorzej.


W trakcie swojego życia, miewałem już gorsze momenty, ale fakt - przecież zdając sobie sprawę z upływającego czasu, sytuacja może się pogorszyć. Mam wiele zainteresowań, uważam że znam się na niektórych z nich bardzo dobrze, ale czy mógłbym z nimi wiązać przyszłość zawodową? To jest bardzo wątpliwe.
 
     
MaLuTkA89 
Nowy

Dołączyła: 24 Mar 2012
Posty: 10
Wysłany: 2012-03-25, 01:32   

Nie wiem, czy mogę się tutaj wypowiadać, bo Wasze historie są poważniejsze niż moja :-( No, ale napiszę, może mi coś poradzicie :-)

Moja samotność nie jest taka, jak osób, które wypowiadały się w ostatnich postach (nie zdążyłam przeczytać całego tematu - przepraszam), bo ja mam kontakty z innymi ludźmi. Mam nawet bliższe osoby, które mogłabym nazwać przyjaciółkami. Na uczelni też mam grupkę znajomych, którzy od października namawiali mnie, żebym poszła z nimi na piwo - w zeszłym tygodniu im się to udało i nawet nieźle się bawiłam, choć po 2 godzinach rozbolała mnie głowa i poszłam do domu. Koresponduję też meilowo z jednym chłopakiem.

Mój problem polega na tym, że nigdy nikomu nie mówię o swoich problemach. Nie potrafię i wstydzę się. Tylko te 2 osoby, które są mi bliższe, wiedzą, że u mnie w domu nie jest dobrze, ale na ich pytania "Co u Ciebie?", od mniej więcej 2 lat odpowiadam: "A wszystko OK, powoli do przodu.". Nie umiem się otworzyć i powiedzieć, że jest mi źle, czy że potrzebuję pomocy. Nigdy nie proszę o pomoc.
Skutkiem tego jest poważne przemęczenie - w zeszłym roku tak się rozchorowałam, właśnie z przemęczenia, że przez 2 tygodnie leżałam w łóżku i odzyskiwałam siły. I teraz widzę, że powoli dzieje się ze mną to samo :-( Ale nikt niczego za mnie nie zrobi, więc nie mam wyboru.
Nie wiem, dlaczego przestałam mówić o tym, co czuję. Jedynie moja mama wie więcej, bo ze mną mieszka i chyba ona jedna trochę mnie rozumie i stara się mi pomagać, np. nie wymaga ode mnie, żebym sprzątała dom czy coś takiego. Pewnie zastanawiacie się, co takiego robię, że jestem przemęczona. Studiuję i daję korepetycje, żeby wspomóc domowy budżet. Ojciec aktualnie nie ma pracy, mama zarabia niewiele, brat niewiele się dokłada do wydatków - ogólnie nam się nie przelewa, ale inni mają gorzej, więc nie chcę narzekać.
Przez korepetycje całe dnie nie ma mnie w domu, nie mam czasu żeby regularnie jeść, nie wysypiam się, chyba, że w niedzielę, choć i to nie zawsze. Na każdą lekcję z dziećmi muszę się przygotować, podobnie, jak na zajęcia na uniwersytecie - zabiera mi to dużo czasu...
Nie ma go też na rozmowę z bliskimi. Zresztą, poza mamą, nikogo nie interesuje, czy jestem zmęczona, czy nie. A znajomym przecież nie będę opowiadać, że się źle czuję, czy coś...
Zaparłam się w sobie, że ze wszystkim sobie poradzę sama, bo nawet jeśli się kogoś o coś poprosi, to i tak się tej pomocy nie uzyska. Chyba z podobnych powodów nie mówię za wiele o sobie. Nawet moja mama nie wie, że wciąż tęsknię za moim byłym chłopakiem i że wciąż boli mnie nasze rozstanie. Wszyscy są przekonani, że mnie ono w ogóle nie obeszło. Bo i po co mają wiedzieć, że tak nie było? Nie lubię współczucia.
Mało kto miał też okazję widzieć moje łzy. Od dziecka sobie powtarzam, że płacz i słowo "przepraszam", to oznaka słabości, więc staram się tego unikać, choć czasami jest to trudne i niemal boli fizycznie. Może znacie to uczucie, gdy w gardle dławi Was strach i ból, a mimo to uśmiechacie się kpiąco, choć tak wiele to kosztuje?
Chciałabym, żeby ktoś mnie przytulił i powiedział "Będzie dobrze, dasz radę". Nie pamiętam, kiedy ostatni raz ktoś to zrobił. Jak byłam młodsza, miałam jakieś 14 lat, to będąc samą w domu siadałam na podłodze, podciągałam kolana pod brodę i obejmowałam się mocno ramionami, zamykając oczy i wyobrażając sobie, że ktoś mnie przytula i pociesza.
Moja mama czasem mnie przytuli, ale tylko gdy żartujemy, czy o czymś rozmawiamy. Nigdy nie przytula mnie jednak, kiedy jestem smutna. Pewnie nie lubi, kiedy okazuję się słaba.

Dodam jeszcze, że mając 6 lat byłam zupełnie głucha, tylko dzięki determinacji rodziców odzyskałam słuch, a od 6 lat mam aparaty słuchowe i życie jest o wiele przyjemniejsze, ale pozostało coś we mnie z cichego dziecka, o istnieniu którego nie wiedziało się, aż do momentu, gdy się na nie nie wpadło.
Odkąd pamiętam w moim domu zawsze były awantury. Ojciec jest alkoholikiem (choć prawie zawsze do pracy chodził i jakieś pieniądze w domu były). Nigdy nas nie bił, ale znęcał się nad nami psychicznie. Gorzej zaczęło się dziać, gdy moi starsi bracia podrośli i stawali w obronie mamy. Wtedy dochodziło do rękoczynów. W ciągu ostatnich 2 lat mój ojciec się uspokoił. Ale zamiast niego pije jeden z moich braci. Prawie codziennie jest pijany i wyżywa się na mnie. Kiedyś mnie uderzył, niejeden raz mnie szarpał. Boję się, że kiedyś zrobi mi coś złego. Wyzwiska są normą. O ile kiedyś mu się stawiałam, to teraz schodzę mu z drogi, nie odzywam się nawet do niego, ale i tak on mnie zaczepia. Mama staje w mojej obronie, ale nie zawsze udaje jej się go uspokoić. Drugi brat nie mieszka już z nami. Bardzo za nim tęsknię, bo przez te wszystkie lata zastępował mi ojca, który wiecznie był nieobecny, bo przesiadywał w barach. A potem wracał i krzyczał i wyzywał nas... Dzień po dniu. Ale nikt o tym nie wiedział, poza domownikami. Z zewnątrz byliśmy szczęśliwą rodziną. Tak się modliłam o cud, o spokojny dom. Ale cud nie nadszedł, było tylko gorzej. Zrozumiałam, że marzenia się nie spełniają, więc nie ma sensu marzyć. I tak mija jeden okropny dzień za drugim.

Ale się rozpisałam, nie chciałam Was zanudzić. Może ktoś z Was miał podobny problem i coś mi poradzi. Dziękuję za wysłuchanie mnie.
Ostatnio zmieniony przez MaLuTkA89 2012-03-25, 02:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
KiciKiciKici 
Aktywny



Dołączyła: 22 Paź 2011
Posty: 320
Skąd: New York
Ostrzeżeń:
 2/4/4
Wysłany: 2012-03-25, 02:40   

Malutka


JEst tak ze jak dusza chora to i fizycznie sie robimy chorzy. Mysle ze trzymalas dlugo wsobie pewne rzeczy ktore jakby zaczely cie atakowac, organizm sie zbuntowal. Z czasem zalegle uczucia nie maja juz miejsca i wszystko musi sie jakos gdzies wylac dlatego trzymanie ich w sobie nie jest zdrowe. Takze nie tylko zmeczenie daje znaki..
Zapewno boisz sie i wstydzisz swoich problemow bo nie czujesz ze one sa na tyle wazne dla innych..i tez zauwazylam ze napisalas to odrazu w swym poscie, tak jak bys sie obawiala ze nie jestes na tyle wazna by ci pomuc. Pamietaj ze kazdy problem jest wazny i nie boj sie mowic o tym co czujesz. Wiesz kolejna rzecz mi na mysl przychodzi oczym warto pomyslec...nie dzielisz sie swymi uczuciami poniewaz nie chcesz sie poczuc slabsza. Byc moze obawiasz sie ze kiedy wszystko z siebie wylejesz, dotrze do ciebie bardziej swiadomsoc tego co siedzieje. Dlatego wspomnialas ze nie chcesz wspolczucia a wiekszosc czasu go nie chcemy kiedy staramy sie byc silnymi osobami. Jestes w biegu ciaglym i zaniedbujesz siebie. Czasem latwiec nic nie mowic bo czujemy ze skoro trzymamy wsobie tyle to jestesmy silni to taka iluzja. Wlasnie slowa jak przepraszam jest oznaka sily:) i honoru:) bo trzeba duzo odwagi by czasem sie przelamac. A placz jest oczyszczeniem i wstrzymywanie go tylko utopi cie wsrodku.

Podjelas odwazny krok! bo napisalas do nas wiec mozesz byc z siebie dumna. Mysle ze wkoncu jakis glosik w tobie sie odezwal ktory powiedzial ci ze twoje problemy sa jednak wazne i ze trzeba cos z tym zrobic. Niema jednego dobrego lekarstwa ktore dzis ktos ci poda i bedzie nagle wszystko inaczej, wiadomo. Ale mozesz malymi krokami cos zmieniac, a przedewszystkim nastawienie do siebie samej i do tego co ciebie czeka.
Musisz uwierzyc w siebie i zrobic cos dobrego dla siebie, cos co wynagrodzi ci ciezkie dni pracy. Bo jesli puki co nei jestes gotowa sie dzielic z znajomymi tym co ciebie meczy to chociaz robiac cos dla siebie poczujesz ze jestes wazna istota. Jesli narazie sprawia ci trudnosc dzielenia sie tym co czujesz to pisz pamietnik! swietna opcja by wyzucac z siebie okruchy dnia tygodnia, miesiaca i lat..zainwestuj w siebie emocjonalnie:) mozesz nawet tutaj pisac jesli chcesz a zawsze sie ktos znajdzie bys nie czula sie sama.
JEsli chodzi o sytuacjie w domu to rozumiem ze trudno musi byc...pomagasz rodzicom a niewiele jest takich dzieci dobrych i wyrozumialych. Duzo odpowiedzialnosci bierzesz na siebie ato cie sprawia jeszcze silniejsza. Nie bedzie tak wiecznie , bo skonczysz studia, wytrwasz! wierzymy w ciebie i ty powinnas w siebie wierzyc. PO studiach mozesz sobie ulozyc jakos zycie, byc moze nawet ze znajdziesz dobra prace i bedziesz patrzec w tyl ze bylo warto. czasami trzeba sie przemeczyc, przejsc ten ciezki examin by bylo nam pozniej lzej.
pozdrawiam:) i pamietaj ze jestes wartosciowa osoba!
Ostatnio zmieniony przez KiciKiciKici 2012-03-25, 02:41, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mihi17maj 
Dyskutant


Wiek: 32
Dołączył: 05 Lis 2011
Posty: 1166
Wysłany: 2012-03-25, 07:14   

dokładnie tak jak napisała KiciKiciKici, Podjęłaś ważny krok bo napisałaś tutaj.po 2 Widać że w domu nie masz łatwo pierw miałaś problemy z ojcem to teraz jak na złość przejął pałkę Twój brat i nic ogólnie się nie zmieniło.Jestem na prawdę dumny z Ciebie że pomagasz rodzicom i że wzięłaś to wszystko na swoje barki i nie poddajesz się tak,wielu ludzi po takich przeżyciach jak Ty nie radzi sobie z niczym a Ty nie dość że wytrzymujesz to to i pomagasz rodzicom dorzucając się do mieszkania.Musisz się przełamać i opowiedzieć to wszystko komuś w realu i uwierz mi że na pewno będzie Tobie lżej na sercu.Bo duszenie tego nie jest dobrą stroną chodź sam wiem że ciężko jest wyrzucić takie rzeczy komuś z poza domu,bo sam tego nie robię z byt często ale jak czasem powiem jednej osobie to uwierz mi że jakoś czuję się lepiej że nie muszę tego trzymać tak w sobie. Jak będziesz chciała się wyżalić czy chciała byś radę jakąś to pisz śmiało tutaj albo nawet do mnie prv tutaj nie pozostaniesz bez wsparcia naszego.Bo kazdy wie że życie nie jest takie łatwe nie którzy mają łatwiej nie którzy mniej ale to nas wszystkich wyróżnia.Na koniec mega :przytul: :przytul: oddemnie dla Ciebie wiem że to nie to samo co w realu ale liczą się intencje.pzdr
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS
X