Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Otwarty przez: Amigo Vulnerable
2016-05-12, 19:47
O mojej historii
Autor Wiadomość
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2016-05-11, 19:47   

Coś więcej o sobie, tak?

No więc, na imię mam Konrad, mieszkam w woj. mazowieckim, w Pionkach.
To dokładniej w okolicach Radomia.
Mieszkam sam, niestety też samotny, choć może nie tak bardzo. Obecnie mam mało pracy, a muszę pracować fizycznie.
Nie mam kontaktu ani z matką i ojcem, ani z dalszą rodziną.
Nie mam dobrego ojca i matki i nie akceptuję ich. Są to ludzie, którzy nawet się mną nie przejmują.
Ja ze wszystkim jestem sam i matka z ojcem nie przejmują się moimi problemami.

Ale trudno.
 
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2016-05-11, 19:49   

Nie wiem, czy tutaj mogę znaleźć jakieś zrozumienie, oparcie w problemach?
A bardzo chciałbym, bo w realnym życiu tego, niestety nie znajduję.
 
 
     
MorrisEm 
Aktywny


Wiek: 45
Dołączył: 05 Sty 2016
Posty: 296
Skąd: Podbieskidzie
Wysłany: 2016-05-11, 20:09   

Akcja napisał/a:
Nie wiem, czy tutaj mogę znaleźć jakieś zrozumienie, oparcie w problemach?
A bardzo chciałbym, bo w realnym życiu tego, niestety nie znajduję.

Sądzę, że jak najbardziej. Jestem tutaj od niedawna, ale zdążyłem poznać kilku użytkowników i widzę, że problemy innych ludzi traktują oni z należytym szacunkiem i starają się pomóc drugiemu człowiekowi jak najlepiej potrafią. Przede wszystkim poprzez rozmowę - to bardzo pomaga w naszej sytuacji. Zdarzały się już opinie, że po kilku wymienionych zdaniach człowiek czuje się lepiej i jak najbardziej się z tym zgadzam.
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2016-05-11, 21:43   

No to cieszy mnie to.
Nie wiem czy można tu komuś pomóc i dać wsparcie w 100%? Ale są ludzie, którzy bardzo tego potrzebują.
Bo ja nie mam, takiego realnego wsparcia w realnym życiu, a to się czuje albo nie.
 
 
     
karina97p 
Nowy

Wiek: 27
Dołączyła: 09 Maj 2016
Posty: 16
Skąd: podkarpackie
Wysłany: 2016-05-11, 21:49   

Cześć Konrad :-) tez jestem tu nowa ale już widzę ze są tu ludzie z podobnymi problemami jak moje. Tez mam nie ciekawą sytuacje rodzinną nie mam ojca matka tez się mną nie przejmuje wcale ale mam o tyle szczęścia ze mogę mieszkać z dziadkami ale nie jestem z nimi blisko tylko poprostu dodatkowym wydatkiem pieniędzy. Przychodzę do domu i czuje nieraz jakbym wchodziła do pustego mieszkania. Nie znam normalnych świąt uroczystości rodzinnych ani nic takiego
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2016-05-11, 21:49   

Bo to jest tak, że, fikcyjne czyjeś wspieranie, które tak naprawdę niczego nie wnosi, a realne wspieranie, odnoszące jakiś skutek, to odległa różnica. Wygląda to podobnie, ale bardzo się różni.
Trzeba czuć to, czy ktoś daje wsparcie, czy nie daje. Zależy, ile ktoś wkłada zaangażowania i chęci, aby wsparcie komuś dawać.
 
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2016-05-11, 22:13   

Nie pochodzę ze zbyt dobrego domu, a na ojcu i matce się zawiodłem.
Nie postępowali właściwie, przez nich miałem problemy psychologiczne, depresję, byłem nerwowy, a oni się nawet tym nie martwili.
Byli zajęci sobą, alkoholem, zapraszaniem znajomych. Zawsze było ważne towarzystwo, ale takie od alkoholu.
Niestety, są alkoholikami, bo lubią alkohol i przez to picie, przez wiele lat, mają zapite mózgi i nie mają normalnego myślenia.
Ja mogę tylko współczuć ludziom, pochodzącym z takich domów i mających takiego ojca i matkę, albo tylko jednego z rodziców, którzy są beznadziejni i nie widzą nic innego, poza sobą i swoimi przyjemnościami.
 
 
     
Marcy 
Aktywny


Wiek: 38
Dołączyła: 04 Lip 2015
Posty: 323
Skąd: Mazury
Wysłany: 2016-05-11, 22:59   

Konrad, próbowałeś terapii dla DDA?
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2016-05-11, 23:29   

Nie, Ale myślę, że taka "terapia" nie jest mi potrzebna, bo ja nie mieszkam już z matką i ojcem od 15 lat.
Mnie to już nie dotyczy, bo ja mieszkam sam i mam od nich spokój psychiczny.
A ja na siłę ich nie zmienię. Im jest tak chyba dobrze, jak nie przejmują się mną, żadnymi obowiązkami, tylko sobą.
Jak ktoś sam się nie poczuwa do zmiany, bo nie widzi takiej potrzeby, to nie ma takiej możliwości, żeby inni zmienili na siłę.
 
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2016-05-11, 23:32   

No ale, tu chyba nie będziemy dyskutowali na ten temat, bo jest to dział przywitań.
Można na taki temat dyskutować w odpowiednim dziale.
 
 
     
Marcy 
Aktywny


Wiek: 38
Dołączyła: 04 Lip 2015
Posty: 323
Skąd: Mazury
Wysłany: 2016-05-11, 23:39   

Akcja napisał/a:
Nie, Ale myślę, że taka "terapia" nie jest mi potrzebna, bo ja nie mieszkam już z matką i ojcem od 15 lat.
Mnie to już nie dotyczy, bo ja mieszkam sam i mam od nich spokój psychiczny.
A ja na siłę ich nie zmienię. Im jest tak chyba dobrze, jak nie przejmują się mną, żadnymi obowiązkami, tylko sobą.
Jak ktoś sam się nie poczuwa do zmiany, bo nie widzi takiej potrzeby, to nie ma takiej możliwości, żeby inni zmienili na siłę.


Konrad, ale to nie zależy od tego, czy mieszkasz nadal z rodzicami. Chodzi o poznanie i uleczenie pewnych mechanizmów, które posiadają osoby z rodzin dysfunkcyjnych i które to mechanizmy utrudniają życie. Fakt, że nie każde Dorosłe Dziecko Alkoholika(ów) potrzebuje takiej terapii, ale większość jednak prędzej czy później czuje potrzebę przerobienia traum z domu rodzinnego i zobaczenia, jak one wpłynęły na to, kim DDA są.

Nie chodzi mi o zmienianie rodziców- bo faktycznie masz rację, na siłę ich nie zmienisz (totalnie identycznie miałam z moim Tatą). Chodzi mi raczej o to, że są możliwości pomocy i grupy wsparcia dla osób, które miały bądź mają to wielkie nieszczęście mieć rodziców/rodzica z problemem uzależnienia.
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2016-05-11, 23:45   

Jeszcze mogę napisać, że ja mieszkałem i pochodzę ze Szczecina, a obecnie, matka z ojcem mieszkają za Szczecinem, w małej miejscowości.
Nigdy, od 15 lat u nich nie byłem, w domu. Swego czasu jeździłem tylko do znajomego, do Szczecina, co roku, latem, ale on już niestety nie żyje. Matka też go znała i przyjeżdżała do niego, aby mu pomagać w obowiązkach domowych, bo on chorował.
Niestety, przyjeżdżając do niego ( a był w porządku i zapraszał mnie do siebie ), ,usiałem też widzieć matkę i czasem ojca, który również przyjeżdżał do niego. Także, ja wiedziałem, jaka tam była sytuacja u ojca i matki.
Od 15 lat, jak wyjechałem od nich ( a wtedy jeszcze mieszkali gdzie indziej ), nigdy już do nich do domu nie pojechałem, bo nie miałem takiej chęci.

W tej chwili, nie mam w ogóle kontaktu, ani z ojcem, ani z matka i cieszę się z tego. Skoro im nie zależy na tym, żeby się z nimi kontaktować ( poza tym nie chcę ), nie interesują się tym, czy mam coś do jedzenia, czy czegoś mi potrzeba, bo nawet o to nie zapytają, bo nie wykazują takiej chęci, to ja tez mam to gdzieś.
Przykre i nie fajne, ale oni sami byli i są sobie winni.
Ja mam swoje postanowienia i tego się trzymam.
 
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2016-05-11, 23:58   

Zgodzę się, ale ja nie mam żadnych problemów w funkcjonowaniu i radzeniu sobie, z powodu tego, że ja mam ojca i matkę, którzy są alkoholikami i źle postępowali. Ja się nie załamuję z tego powodu, bo nawet nie chcę.
Jeśli oni tak lubią, nie pasuje im coś w życiu zmienić, to ich sprawa, nie moja. Ja nigdy nie akceptowałem i nie zaakceptuję alkoholu, ani, różnego rodzaju pijaków, degeneratów i dziadów.
Nigdy mi alkohol nie smakował, nie palę nawet papierosów. Także, dla mnie alkohol, jakikolwiek może w ogóle nie istnieć.
Oczywiście, jeżeli ktoś inny lubi alkohol, chce się uzależniać i być alkoholikiem, to "na własne życzenie". Ma takie prawo, tylko ze szkodą dla samego siebie.

Ja się sprzeciwiam sytuacjom patologicznym, marginesom, w których roją się tacy degeneraci, alkoholicy i pasożyci społeczni.
Chętnie bym z tym walczył i niszczył tą patologię, gdyby to było tylko możliwe.
 
 
     
Marcy 
Aktywny


Wiek: 38
Dołączyła: 04 Lip 2015
Posty: 323
Skąd: Mazury
Wysłany: 2016-05-12, 01:34   

Akcja napisał/a:
Ja nigdy nie akceptowałem i nie zaakceptuję alkoholu, ani, różnego rodzaju pijaków, degeneratów i dziadów.
Nigdy mi alkohol nie smakował, nie palę nawet papierosów. Także, dla mnie alkohol, jakikolwiek może w ogóle nie istnieć.


Ja tak samo. Zresztą to jest częste dla osób z rodzin z tym problemem. Jestem całkowitą abstynentką.

Powiem więcej, doznaję swego rodzaju paniki (może to za duże słowo, ale chyba najlepsze dla określenia tego uczucia), gdy widzę osobę pod wpływem. Włącza mi się tryb "Uciekaj, niebezpieczeństwo". I tyczy to się zarówno żula tuptusia spod sklepu, nachlanego, agresywnego drecha czy kogoś, kto wypił o dwa drinki za dużo na weselu czy imprezie i wcale nie musi przecież być agresywny lub kręcić jakieś akcje. Ja się boję, brzydzę się i czuję ogromny dyskomfort. Unikam imprez, gdzie leje się alko, to jest silniejsze ode mnie, alko zawsze będzie mi się kojarzyć traumatycznie, nic już chyba tego nie zmieni...
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 40
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2016-05-12, 09:59   

Marcy napisał/a:
Akcja napisał/a:
Ja nigdy nie akceptowałem i nie zaakceptuję alkoholu, ani, różnego rodzaju pijaków, degeneratów i dziadów.
Nigdy mi alkohol nie smakował, nie palę nawet papierosów. Także, dla mnie alkohol, jakikolwiek może w ogóle nie istnieć.


Ja tak samo. Zresztą to jest częste dla osób z rodzin z tym problemem. Jestem całkowitą abstynentką.

Powiem więcej, doznaję swego rodzaju paniki (może to za duże słowo, ale chyba najlepsze dla określenia tego uczucia), gdy widzę osobę pod wpływem. Włącza mi się tryb "Uciekaj, niebezpieczeństwo". I tyczy to się zarówno żula tuptusia spod sklepu, nachlanego, agresywnego drecha czy kogoś, kto wypił o dwa drinki za dużo na weselu czy imprezie i wcale nie musi przecież być agresywny lub kręcić jakieś akcje. Ja się boję, brzydzę się i czuję ogromny dyskomfort. Unikam imprez, gdzie leje się alko, to jest silniejsze ode mnie, alko zawsze będzie mi się kojarzyć traumatycznie, nic już chyba tego nie zmieni...

No to tutaj się ze sobą zgadzamy.
Nie jest prawdą, że wszyscy, którzy pochodzą z domów, w których był alkohol, jakaś przemoc, sytuacje patologiczne, takie osoby robią, postępują tak samo, w dorosłym życiu.
Są wyjątki.
Niektóre osoby, pochodzące z takich domów, to całkowite przeciwieństwo ojca i matki, alkoholizmowi i patologiom.
Ja jestem jednym z takich przykładów i jestem dumny z tego. Od młodych lat nie akceptowałem pijaństwa, degeneratów, całego tego towarzystwa pijackiego, elementu...

To też chodzi o charakter, jaki się ma.
Jeżeli ktoś ma silną wolę do czegoś, stawia sobie granice, ma postanowienia, to tego się trzyma.
A ja taki właśnie jestem, w przeciwieństwie do niektórych osób. Może ktoś tego nie docenia u mnie, ale zawsze będę się trzymał swoich racji.
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS