Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Wady bycia samotnym
Autor Wiadomość
długopis 
Aktywny


Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 439
Wysłany: 2016-07-23, 17:49   Wady bycia samotnym

Jest już temat o zaletach, brakuje o wadach. Ogólniej tamten temat zamienił się w wątek masturbujących się ludzi w kółku wzajemnej adoracji. Ktoś może odnieść wrażenie, że bycie samotnym to super sprawa. Oczywiście każdy jest inny, jednak dla większości osób samotność jest zła.
Pogadanie o wadach dla mnie jest bardziej motywujące. Jak to Milo Yiannopoulos ujął:
Cytat:
If you want to live a good life, the answer isn’t to love yourself. It’s to hate yourself. And then make a change.


[ Dodano: 2016-07-27, 22:28 ]
Bliska osoba nie zwróci się per "kochanie".
 
     
Amigo Vulnerable 
Moderator


Wiek: 28
Dołączył: 23 Sie 2015
Posty: 459
Wysłany: 2016-07-28, 21:42   

Nie pamiętam żeby ktoś kiedyś pisał o jednej kwestii.
Jest też ta wada, że nie ma kto zatrzymać tych wszystkich myśli (odciągnąć od nich ?), tych filozoficznych analiz, rozpatrywania życia na miliard sposobów... ech. chciałbym żeby ktoś czasem mnie zajął i choćby prymitywnymi tematami zabrał to ode mnie :P.
 
     
andi 
Częsty bywalec


Dołączył: 26 Maj 2015
Posty: 882
Skąd: Małopolska
Wysłany: 2016-07-29, 19:46   

Wad bycia samotnym na pewno jest wiele,ale dla mnie największą jest ta że w byciu samotnym brak jest obiektywnego spojrzenia na samego siebie przez ocenę innych.Bywa że jest to nieraz w licznych sytuacjach potrzebne.
 
     
Luin 
Początkujący



Wiek: 34
Dołączyła: 27 Lip 2016
Posty: 168
Wysłany: 2016-07-29, 20:09   

Amigo Vulnerable napisał/a:
Nie pamiętam żeby ktoś kiedyś pisał o jednej kwestii.
Jest też ta wada, że nie ma kto zatrzymać tych wszystkich myśli (odciągnąć od nich ?), tych filozoficznych analiz, rozpatrywania życia na miliard sposobów... ech. chciałbym żeby ktoś czasem mnie zajął i choćby prymitywnymi tematami zabrał to ode mnie :P.

Też tak mam. Przez ostatnie pół roku przeanalizowałam siebie i swoje życie wzdłuż i wszerz. Z jednej strony to dobrze, bo naprawdę wiele się o sobie dowiedziałam. Ale z drugiej strony to nie wiem, po co mi ta wiedza. Gdybym nie czuła się samotna, nad wieloma rzeczami w ogóle bym się nie zastanawiała, bo nie byłoby mi to potrzebne.
 
     
Amigo Vulnerable 
Moderator


Wiek: 28
Dołączył: 23 Sie 2015
Posty: 459
Wysłany: 2016-07-29, 20:28   

Luin napisał/a:
Amigo Vulnerable napisał/a:
Nie pamiętam żeby ktoś kiedyś pisał o jednej kwestii.
Jest też ta wada, że nie ma kto zatrzymać tych wszystkich myśli (odciągnąć od nich ?), tych filozoficznych analiz, rozpatrywania życia na miliard sposobów... ech. chciałbym żeby ktoś czasem mnie zajął i choćby prymitywnymi tematami zabrał to ode mnie :P.


Przez ostatnie pół roku przeanalizowałam siebie i swoje życie wzdłuż i wszerz..


Ja już tak od pięciu lat mam i nieźle mi to zaszkodziło..
Już nie mówiąc jak to jest męczące.
 
     
4w5 
Częsty bywalec


Wiek: 35
Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 994
Skąd: Poludniowa Polska
Ostrzeżeń:
 1/4/4
Wysłany: 2016-07-30, 07:34   

Luin napisał/a:
Amigo Vulnerable napisał/a:
Nie pamiętam żeby ktoś kiedyś pisał o jednej kwestii.
Jest też ta wada, że nie ma kto zatrzymać tych wszystkich myśli (odciągnąć od nich ?), tych filozoficznych analiz, rozpatrywania życia na miliard sposobów... ech. chciałbym żeby ktoś czasem mnie zajął i choćby prymitywnymi tematami zabrał to ode mnie :P.

Też tak mam. Przez ostatnie pół roku przeanalizowałam siebie i swoje życie wzdłuż i wszerz. Z jednej strony to dobrze, bo naprawdę wiele się o sobie dowiedziałam. Ale z drugiej strony to nie wiem, po co mi ta wiedza. Gdybym nie czuła się samotna, nad wieloma rzeczami w ogóle bym się nie zastanawiała, bo nie byłoby mi to potrzebne.


Ta świadomość "że coś z nami nie halo" tylko dobija do podłoża, lepiej oszczędzić sobie psychiki i dać sobie spokój z tymi rozmyślaniami. I problem zazwyczaj leży w tym, że trzeba mieć jakąś alternatywę dla tej czarnej dziury pochłaniających myśli.. a często jej nie ma. Albo te alternatywy są złe - alkohol, narkotyki, internety, książki itd.. takie zajęcia tylko przykrywają problemy a ich nie rozwiązują, nie dobrze ze mną .... :mrgreen:
Ostatnio zmieniony przez 4w5 2016-07-30, 07:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Luin 
Początkujący



Wiek: 34
Dołączyła: 27 Lip 2016
Posty: 168
Wysłany: 2016-07-30, 11:01   

Kurczę, no ze mną ostatnio to już też nie najlepiej. Codziennie dwugodzinny spacer ze słuchawkami w uszach, a wieczorem litr Kadarki z Tesco za magiczne 9,99 :D tzn. nie mówię, że codziennie wypijam ten litr, ale codziennie coś tam sobie naleję do kieliszka.


Ja nawet nie wiem, co się ze mną stało. Zawsze czułam się samotna, ale chyba też zawsze jakoś potrafiłam sobie z tym poradzić. Ale kiedy skończyłam studia i zobaczyłam znajomych, którzy się zaręczają, biorą śluby, mają dzieci, to coś we mnie pękło, bo zrozumiałam, że kiedyś zostanę zupełnie sama, bo moich najbliższych w końcu też pochłonie życie rodzinne. Tak mi się wydaje, że ten stan totalnego przytłoczenia, ciągłego analizowania wszystkiego, prób uratowania się trwa dokładnie od roku, tyle że z przerwami. W kwietniu i maju tego roku miałam nie najgorszy czas. Ale pod koniec maja znowu zaczęłam się staczać po równi pochyłej.
 
     
Yogi 
Częsty bywalec



Dołączył: 30 Sie 2012
Posty: 583
Skąd: Tychy
Wysłany: 2016-07-30, 19:29   

W samotności ucieka nam życie, tracimy niepowrotnie czas, w którym moglibyśmy zrobić to, co można by pozytywnie wspominać w przyszłości.

Lata, które przeminęły w samotności, można porównać do wegetacji, ten okres jest pustką w naszej pamięci.
 
     
Luin 
Początkujący



Wiek: 34
Dołączyła: 27 Lip 2016
Posty: 168
Wysłany: 2016-07-30, 22:27   

Tak, właśnie tak mam. Przeraża mnie to, ile rzeczy mogłam zrobić podczas studiów i ile nie zrobiłam. Niektórych z nich już jednak nie da się zrobić.
 
     
4w5 
Częsty bywalec


Wiek: 35
Dołączył: 24 Sty 2014
Posty: 994
Skąd: Poludniowa Polska
Ostrzeżeń:
 1/4/4
Wysłany: 2016-07-31, 10:36   

Luin napisał/a:

Ja nawet nie wiem, co się ze mną stało. Zawsze czułam się samotna, ale chyba też zawsze jakoś potrafiłam sobie z tym poradzić. Ale kiedy skończyłam studia i zobaczyłam znajomych, którzy się zaręczają, biorą śluby, mają dzieci, to coś we mnie pękło, bo zrozumiałam, że kiedyś zostanę zupełnie sama, bo moich najbliższych w końcu też pochłonie życie rodzinne. Tak mi się wydaje, że ten stan totalnego przytłoczenia, ciągłego analizowania wszystkiego, prób uratowania się trwa dokładnie od roku, tyle że z przerwami. W kwietniu i maju tego roku miałam nie najgorszy czas. Ale pod koniec maja znowu zaczęłam się staczać po równi pochyłej.


Mnie ten sam stan trzyma od 3 lat, dokładnie od momentu gdy zaczęła samotność mnie mocno męczyć. Dokładnie tak jak Ty samotny czułem sie całe życie, niby czasem chodziłem na imprezy, niby jakieś tam towarzystwo miałem.... ale gdzieś w srodku zazwyczaj czułem coś w rodzaju co ja tutaj robie... ale nie zawsze.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że miedzy ludźmi czy to w pracy czy wcześniej na uczelni ciągle zakładam maski, najczęściej takiego wesołego chłopaka... jednak gdy przychodzi co do czego to nie potrafie pokazać swojego prawdziwego oblicza, zresztą przestało chyba istnieć.... żałosne :)
Ostatnio zmieniony przez 4w5 2016-07-31, 10:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Peder 
Nowy

Wiek: 36
Dołączył: 29 Lip 2016
Posty: 36
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-07-31, 11:27   

Yogi napisał/a:
W samotności ucieka nam życie, tracimy niepowrotnie czas, w którym moglibyśmy zrobić to, co można by pozytywnie wspominać w przyszłości.

Lata, które przeminęły w samotności, można porównać do wegetacji, ten okres jest pustką w naszej pamięci.

Jestem początkujący jeżeli chodzi o analizowanie swojej sytuacji w przeciwieństwie do Was. Z myślami zacząłem się bić dopiero dwa miesiące temu i ta kula rośnie.
Stąd do prawie 29 roku życia zgromadziłem masę świetnych wspomnień i ciągle je gromadzę, bo jednak kogoś w życiu mam - Rodzinę i Przyjaciół. Nie mogę jednak kompletować tych wszystkich pozytywnych wspomnień, jakie można tworzyć tylko we dwójkę - z kimś, kogo kochamy inaczej niż Rodzinę i Przyjaciół.
Stąd nie wiem, czy mi po prostu nie brakuje drugiej osoby. Zapewne też jest to jakaś odmiana samotności skupiona na tym konkretnym aspekcie, który pozbawia mnie podłoża i rzutuje na całość - powoduje wycofanie, apatię, niechęć do spotkań grup wcześniej wspomnianych.
Brakuje mi kłótni, godzenia się, uśmiechów, ciepłej połówki łóżka, pleców do wtulenia, ust do całowania, szyi do pieszczenia, wspólnego świętowania sukcesów, celebrowania małych radości, tamponów w śmietników, włosów do czyszczenia w syfonie, nocnych rozmów, seksu, spacerów, dotyku, fikuśnych majtek, zapchanych szafek w łazience, drugiego ręcznika na grzejniku, pomyłek szczoteczki do zębów, wspólnych zakupów, planowania urlopów, narzekania, fochów, łez, trzymania się za ręce, niedostrzegania niczego poza drugą osobą (rozmiękczenia umysłowego spowodowanego chemią miłości).
Mógłbym tak długo.
 
     
długopis 
Aktywny


Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 439
Wysłany: 2016-07-31, 21:29   

4w5 napisał/a:

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że miedzy ludźmi czy to w pracy czy wcześniej na uczelni ciągle zakładam maski

Też kiedyś tak miałem, a potem spadła ilość interakcji z ludźmi i się oduczyłem tej, bądź co bądź, przydatnej umiejętności.
 
     
Luin 
Początkujący



Wiek: 34
Dołączyła: 27 Lip 2016
Posty: 168
Wysłany: 2016-07-31, 21:34   

4w5 napisał/a:
Mnie ten sam stan trzyma od 3 lat, dokładnie od momentu gdy zaczęła samotność mnie mocno męczyć. Dokładnie tak jak Ty samotny czułem sie całe życie, niby czasem chodziłem na imprezy, niby jakieś tam towarzystwo miałem.... ale gdzieś w srodku zazwyczaj czułem coś w rodzaju co ja tutaj robie... ale nie zawsze.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że miedzy ludźmi czy to w pracy czy wcześniej na uczelni ciągle zakładam maski, najczęściej takiego wesołego chłopaka... jednak gdy przychodzi co do czego to nie potrafie pokazać swojego prawdziwego oblicza, zresztą przestało chyba istnieć.... żałosne :)

Ja na studiach chodziłam na imprezy, nie powiem. A jeśli nie chodziłam, to dlatego, że nie chciałam. Ale nie chciałam dlatego, że czułam się wyobcowana wśród ludzi, z którymi przyszło mi imprezować. Teraz jest trochę inaczej, mam swoją paczkę znajomych, z którymi generalnie dobrze mi się imprezuje. Ale znowu robimy to rzadko, bo wszyscy się porozjeżdżali, wszyscy terminy spotkań umawiają z kalendarzem w dłoni. Tylko ja w zasadzie zawsze mam czas.
Ja myślę, że gdyby zapytać moich najbliższych znajomych o to, jaka jestem, to powiedzieliby, że jestem wesoła, zawsze roześmiana, pewna siebie, otwarta i że wszystko spływa po mnie jak po kaczce itp. itd.. Nawet, jak im mówię, że ostatnio codziennie piję wino, to obracają to w żart. Nie są w stanie wyobrazić sobie, co momentami czuję i jak wiele rzeczy mnie boli.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS