Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
DDA- Ptaszek w klatce
Autor Wiadomość
notideal 
Początkujący


Wiek: 32
Dołączyła: 19 Maj 2018
Posty: 115
Wysłany: 2020-08-22, 23:22   DDA- Ptaszek w klatce

Witajcie, wydaje mi sie, że te słowa beda najlepsze na powitanie. Mamy sobote, wieczór, jestem po 5 nockach a i tak nie moge spać. Mysle, ze wylanie tu swoich mysli pozwoli mi się oczyścic. Znam to forum juz kilka lat, ludzie są dość zyczliwi, mili, słuchaja radza, więc może ktoś z Was napisze pare słów, nie chodzi mi o pocieszanie mnie, bardziej o rade. Zawsze perspektywa osoby trzeciej jest najlepsza. Pare osob z tego forum zna mnie online- prywatnie bo wymieniamy wiadomosci od poczatku do teraz.

Przejde do sedna.

Ja widzicie tytuł. Chodzi o DDA, nie bede owijać w bawełne, że kolega siostry brata wujka syn ma problem. Problem mam ja. Jestem DDA, dzieckiem dwójki alkoholików, egoistów agresywnych słownie i fizycznie. Co najlepsze, każdy określiłby ich jako wykształconych, porządnych ludzi, takie zdziwko, ze tam tez sa patole. Az mi sie chce smiać, jakie to jest zabawnie smutne. Nie mam czasu opsiywac histori swojego zycia, mysle ze wystarczy jak napisze, ze jako niemowlak juz frunełam lądując na łózku na szczęscie bądz nieszczęscie patrzac z perspektywy kobiety która smie sie nazywac moja matka, a matka nie była, nie jest i nie bedzie. Awantury, bijatyki, latajace meble, białe gorączki, wyzwiska, wypominanie, i to straszne poczucie winy ze to zawsze moja wina.
Zdecydowałam sie nakreslic te pare zdań, bo problem który wydawał mi sie rozwiązany prze ze mnie, rozwiązany nie jest. Chodzi o to, że z powodu Pandemi musiałam wrócic do domu gdzie mieszka alkoholiczka, sama. Osoba ta uważa, ze jest najmądrzejsza, najwazniejsza i ja choćbym miała na kolanach pełznąc mam robić co mi każe. Przez sytuacje obecna, przez kilka miesiecy byłam zdana na jej łaske. Mimo wielu prób znalezienia pracy, znalazłam ja dopiero w tym miesiącu na moje szczęscie. Nie zmienia to faktu, ze nie stac mnie na to by od reki sie od niej wyprowadzić. Osoba nazywana przez innych moja matką traktuje mnie przedmiotowo. Sama nie robi Nic, nie sprzata, nie dba o swoje zdrowie, o moje zdrowie o zdrowie mojego syna. uważa ze skoro mieszkanie jest jej w polowie a w drugiej jej brata to ja mam gówno do gadania. Jestem TYLKO zameldowana. Jej brat czesto byl informowany prze ze mnie o tym, ze ona pije, biadoli, krzyczy i zadluza mieszkanie, ale najwidoczniej jemu to na reke, bo jak kopnie w kalendarz to wszystko jego. Ja jako człowiek z natury obojetny, mało emocjonalny, zimny jak lód, staralam sie jak niegdys ignorowac jej zachowania, bo zawsze miałam nadzieje, ze skoro to moja mama to jednak mnie kocha i zalezy jej na moim szczesci. No a jak to dziecko matce nie pomoze? Co by było ze mnie za dziecko? I jak to jej odpyskowac? Krzyczec? Pffff... Nie było o tym mowy. Posiadam taka wewnetrzna blokade, która jest zaspawana i nie ma do niej klucza. A ja wewnetrznie krzycze.
Mam narzeczonego, ponownie napisze ze Pandemia nas rozdzieliła na razie. Ale miłosc zawsze da rade i teraz jak juz zaczyna wszystko sie układac nam oboje chcemy znów razem zamieszkac. I zaczyna sie problem. Moja matka, która uważa, ze ja jej córka skoro wypełzłam z jej łona to jestem jej własnoscią, nie lubi mojego narzeczonego. Spytacie czemu? Bez powodu, Nie bo nie.
Mam takie chwile, ze umieram wewnetrznie, emocje ze mnie znikaja. Nie ulatniaja sie w postaci krzyku czy płaczu, znikają. I ta obojetnosci.
Ale skończe to użalanie.
Chciałabym bysmy narazie, podklesle NARAZIE zamieszkali razem. Oczywiscie bedzie to trudne dla naszej trójki ( mówie tez o moim synu) ale chcemy razem w jednym miescie zyc. Planowac wspólna przyszłośc. Ona nie daje nam takiej mozliwosci. Okreslenie nienormalna, zmija etc padły dzis wieczorem wielokrotnie, oczywiscie trzezwa to ona nie była. Tak. Mój syn to słyszał. Jej to jednak nie obchodzi.
Jestem po prostu w kropce. Stoje miedzy dwoma wyjsciami. Nie wiem co zrobic. Przez to ze nie szanuje siebie i zawsze przedkładam dobro innych nad swoje, nawet tych którzy na to nie zasługują cierpię. Boje sie tego, ze jesli postawie na swoim to moja matka ze swoim braciszkiem będą robić wszystko by zniszczyć MOJĄ rodzinę. Obawiam sie, że tego nie zniosę.
 
     
Jov Tass 
Milczący



Wiek: 30
Dołączył: 02 Maj 2019
Posty: 99
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 2020-08-25, 20:40   

Musisz się wyprowadzić i trzymać od nich z daleka tak szybko jak to możliwe. A do tego czasu... założenie że "nie szanuję siebie" jest bardzo nie na miejscu w takiej sytuacji, bo nie daje ci możliwości nie bycia ofiarą toksyczności twojej matki.

Osobiście jednak nie mam pojęcia jak to jest, nie przeżyłem czegoś takiego, mogę sobie tylko teoretycznie wyobrazić.
 
 
     
notideal 
Początkujący


Wiek: 32
Dołączyła: 19 Maj 2018
Posty: 115
Wysłany: 2020-08-27, 01:10   

Dziekuje za rade.

Piszac o tym, ze sie nie szanuje chodzilo mi o to, ze pozwalam ludzia sie wykorzystywac, np.matce. Wlasnie przez takie zachowanie, daje jakby pozwolenie na to by traktowac mnie jako kogos gorszego bo nie odzywam sie gdy cos mi nie odpowiada,

Teraz jednak ona przelala czare goryczy u nie popuszcze.
 
     
Jov Tass 
Milczący



Wiek: 30
Dołączył: 02 Maj 2019
Posty: 99
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 2020-08-27, 20:19   

Właśnie to miałem na myśli. Że ulegając złym zachowaniom twojej matki, tak jakbyś przyjmowała winę na siebie pewnie będziesz utwierdzała ją w przekonaniu, że ma rację. Być może robiłaś tak wcześniej. Jeśli się postawisz, dasz jej do zrozumienia że się myli i nie postępuje właściwie. Tylko, że może doprowadzi to w krótkim czasie do konfliktu i zaognienia sytuacji. Nie wiem, jak dokładnie to wygląda między wami. Ja w takim położeniu pewnie trzymałbym się jak najbardziej na dystans i unikał konfrontacji jeśli nie widziałbym szans na poprawę sytuacji w ten sposób. Wolałbym, żeby było chłodno, ale spokojnie niż żeby wybuchła wojna, która wcale nic dobrego nie przyniesie.
 
 
     
notideal 
Początkujący


Wiek: 32
Dołączyła: 19 Maj 2018
Posty: 115
Wysłany: 2020-09-13, 09:45   

Zgodze się z Tobą całkowicie. Nienawidzę kłótni i konfliktów, lubię spokój. Ale ta sytuacja wiele mi pokazała i dała mimo wszystko siłe do działania. I moze okaże sie, że z Narzeczonym nie zamieszkamy razem we wrzesniu czy pażdzierniku, ale dołozymy wszelkich starań by spełnic Nasze marzenia. :)

Dziekuje za wsparcie :)
 
     
ninoczka 
Nowy

Dołączyła: 05 Gru 2020
Posty: 1
Wysłany: 2020-12-05, 15:36   

Czy jeszcze bywasz na forum ? - odetnij z matką kontakty. Ona nie zaakceptuje Ciebie i Twoich bliskich, bo musiałaby przyznać się do tego, że Cię bardzo krzywdziła i krzywdzi dalej. Nie jesteś jej niczego winna, nie odpowiadasz za nią. Żyj swoim życiem, chroń syna - za niego jesteś odpowiedzialna :przytul:
 
     
Gambit 
Nowy

Wiek: 32
Dołączył: 03 Lut 2021
Posty: 8
Skąd: W-wa
Wysłany: 2021-02-03, 16:34   

Może to zabrzmi banalnie i wypowiedź z cyklu "wujek dobra rada", lecz polecam sie wyprowadzić, bo tu najbardziej zdrowie psychiczne jest nadwyrężane, a to nie siniak, który po uderzeniu się zagoi, takie uszczerbki na psychice leczy się terapiami, które tanie nie ją. A bez nich mogą się pojawić nowe blokady w Twojej głowie lub co gorsza za kilka lat będziesz odreagowywac na włąsnej rodzinie. Niestety takie skłonności się pojawiają nawet je sli obiecujemy sobie, że będzie dla naych bliskich najlepsi. To poza kontrolą.

Dla dziecka dobrze by było, by nie wychowywało się w takiej atmosferze, bo zapewne w tym wieku chłonie atomosferę jak gąbka.

Co do matki, najlepiej powiedzieć "spierdalaj", obrócić się na pięcie i wymazać z pamięci. Wybacz za słowa, ale jeśli ktoś traktuje Cię jak śmiecia, to po co w to brnąć dalej.
I nie jestes jej nic winna. Natura działa tak, że dług zaciągnięty wobec rodziców spłacasz swoim własnym dzieciom. Możesz się tez opiekować rodzicami, ale tutaj, nic cie nie trzyma. Może porozmawiaj np z kimś bliskich i wyrzuć z siebie całą złość na mamę.

Ewentualnie wygarnij jej- to wszytsko robiłabyś dla siebie.


U mnie było lepiej, ale w osobie ojca miałem wroga. Tzn nie jest złym człwoiekiem, ale ludzie traktują go jak popychadło, a że ja jestem takim wrazliwcem, to odreagowywał na mnie i mojej mamie. Moja mam podobnie, przy czym jestem do niej bardziej podobnie, więc zawsze mieliśmy akąś silniejsza wieź.

Kiedys powiedziałem mu, żeby pierdolił się ze swoimi uwagami albo, że jeśli mi ma wypominać, to sam sobie opłace coś i ogarnę. Trochę to zmieniło jego nastawienie.

Jak się nie da po dobroci, to trzeba czasem pojść za ciosem.
 
 
     
Darrro5 
Nowy

Dołączył: 26 Lut 2021
Posty: 18
Wysłany: 2021-03-01, 14:56   

Nie ma co się męczyć. Nic nie jesteśmy winni rodzicom, którzy traktują nas jak zło konieczne. Wiem, że to nie jest popularna opinia w naszej kulturze, ale czasem trzeba iść pod prąd dla własnego dobra.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS